piątek, 29 marca 2013

Rozdział 40 cz.2!

Po chwili kolejne strzały. Później wszystko ucichło, a za Matt'em zaczęła gonić policja. Od razu wiedziałem, że ma coś na sumieniu. Tylko jeszcze nie do końca wiedziałem co. Natychmiast podeszłem do policji, która już złapała Chłopaka. I zacząłem zadawać pytania.
- Witam! Co to za sprawa?
- O.o Justin, witaj! A wiesz ten koleś jest właśnie zamieszany w sprawę Jasmine i jej osłabnięcia.
- Jak to? - zapytałem.
- No widzisz, lekarze nie powiedzieli Wam wszystkiego. Matt i jego kolega, którego również mamy na komisariacie próbowali zgwałcić Jasmine.
- O kurw* zabiję gnoja! Jednego i drugiego ... - byłem tak strasznie zdenerwowany. Czułem oburzenie.
- No nie dziwię się, tylko nie na mojej zmianie.
- A ten drugi to kto? - byłem bardzo ciekawy.
- Kurcze, Justin. Wiesz, że nie mogę. Ale znamy się, więc po znajomości Ci powiem. Bodajrze zwie się Drake ... czy jakoś tak. - powiedział. Ja natychmiast odpowiedziałem "dzięki, nara" i odszedłem.
Byłem zły, podbiegłem szybko do auta i włożyłem mojego małego synka i uroczą żonę do samochodu. Wiedziałem, że muszę złapać gnoja i rozprawić się z nimi. Jednak trudno mi było powiedzieć to Jasmine. No bo niby jak? "Hej Jas zostałaś prawie zgwałcona, ale lekarze nie chcieli Cię martwić!" Nie wyobrażam sobie tego. Ale w końcu ona musi wiedzieć. Wiedziałem jedno, muszę spotkać się z Matt'em i Drak'em oraz rozmówić się z lekarzem, który badał Jasmine.

**W samochodzie, Oczami Jasmine**

W pojeździe była bardzo sztywna atmosfera. Czułam, że Justin ma coś na sumieniu. Był jakiś taki dziwny. Jego wyraz twarzy był blady i rozburzony. Musiałam z nim o ,,Tym" pogadać.
- Kotku, coś się stało? Dlaczego jesteś taki smutny? - zapytałam.
- Nic się nie stało. Zły dzień po prostu. - powiedział zwykłym, w ogóle nie aksamitnym głosem.
- Na pewno?! Strasznie się denerwujesz ... widać to po Tobie. - powiedziałam patrząc na zapatrzonego w drogę chłopaka.
- Jasmine, do jasnej cholery, nic mi nie jest! - wykrzyknął, ale nie przyspieszał, bo wiedział, że wiezie dziecko.
- Nie musisz na mnie się drzeć, to że masz zły dzień, nie usprawiedliwia Cię. - oburzyłam się.
- Kochanie, przepraszam. Jestem zestresowany. - szatyn zaczął mnie przepraszać.
- Ale czym?! - spojrzałam na niego zaciekawiona.
- Dowiesz się w swoim czasie, a teraz się nie przejmuj. Kocham Cię ... - odpowiedział już bardziej barwnym głosem.
- No dobrze ... - odpowiedziałam wciągając mocno powietrze i wyciągając je.

**W domu, Oczami Jasmine**

Od razu rozebrałam mojego maluszka z ciemno brązowymi włoskami i niebieskimi oczami. Miał lekko ciemnawą skórę i bardzo delikatną skórkę. Dziwiło mnie, że jest taki grzeczny. Próbuje już sam siedzieć. Jest jeszcze tak mały, że boję się go ubierać, a co dopiero kąpać. Gdy się z nim bawię czuję się taka szczęśliwa, malec zawsze ma na swojej twarzy uśmiech. Przy Justinie jego uśmiech nigdy nie znikał. Ale przez ostatnie kilka godzin Olivierek jest bardzo smutny. Nie wiem dlaczego ... może to przez atmosferę panującą w naszym życiu?! Nie chcę, by nasze sprawy odbijały się na jego samopoczuciu. Pokój Oliviera był już wyrobiony. Był w kolorze niebieskim po bokach były wielkiego szafy wypełnione ubrankami. Znajdowały się tam też misiaki poustawiane na 'górze'. Na ścianie były naklejki samochodzików, a cały pokój oświetlało jasne światło bijące z okna. Po za tym na podłodze leżały różne zabawki, zwykle były: tańczące, śpiewające i rozśmieszające. By tylko umilić czas naszemu bobaskowi. Jednak on cały czas był niezadowolony, jakby coś przeczuwał. Gdy próbowałam go rozbawiać łapał mojego palca wskazującego, swoją małą dłonią jakby mówił "przestań, nie jestem w humorze". Pewnie każda matka chcę, by jego dziecko było jak najbardziej szczęśliwe. Nie rozumiałam, tego zupełnie. Wydawało mi się, że dobrze go wychowuję.

**Komisariat, Oczami Justina**

Naprawdę, nie lubię obecności obydwóch typków (Matt, Drake), ale dla Jass zrobię wszystko. Wiem, że ona zrobiłaby to samo. Ale mimo to źle się czuję, ponieważ Jasmine jednak powinna o Tym wiedzieć. Będę miał trochę czasu, by przemyśleć całą moją 'przemowę'. Gdy wszedłem do pomieszczenia zauważyłem Drake, od razu bez namysłu rzuciłem się na niego ... nie wiedziałem, że będą z Tego tak wielkie problemy.
__________________________________________________________________________________

I jak?! Moim zdaniem trochę nudny ... Chcieliście opis malucha? No to macie. A jeśli chodzi o rozdziały, to będą dodawane co 3-4 dni. Ponieważ musi mi się to ułożyć w głowie. Przepraszam jeśli źle wytłumaczyłam. Jeśli zrozumieliście, że to mi się przyśniło całe. Nie to nie prawda! Chyba do 5-6 rozdziały kierowałam się moim snem. Nie chciałam kończyć na 6 rozdziale, dlatego rozwinęłam tą "historię". :) / W

środa, 27 marca 2013

Rozdział 39 cz.2!

Czekałam na Justina i próbowałam po wstrzymywać to jakoś, ale nie udawało się. Dziecko chciało ujrzeć już światło dzienne. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nie miałam nawet siły ich otworzyć. Wykrzyknęłam tylko "wchodzić" i zaczęłam drzeć się z bólu. Przed moimi oczami ukazał się Matt. Byłam zdziwiona, ale później uświadomiłam sobie, że przecież miał przyjść. Chwilę po nim przyszedł Justin. I zaczął.
- Słońce, zbieramy się nie ma co czekać. - powiedział zły Justin.
- Spoko, ja ją mogę zabrać. - powiedział zaniepokojony Matt.
- Nie! To moje dziecko i moja dziewczyna, spierda*aj teraz! - wykrzyknął Justin, a ja nie miałam nawet siły by go uspokoić.
Czekałam w tym samochodzie, Justin przy spieszał, a ja bałam się, że stracę dziecko. Po kilku minutach przy ogromnej prędkości dotarłam do SZPITALA. Zostałam natychmiast przyjęta i wjechałam na salę porodową. Było tam strasznie ... wszystkie dziewczyny/kobiety na jednej sali. Słyszałam te krzyki ...

**Oczami Justina**

Byłem zaniepokojony, termin miała wyznaczony za miesiąc. Boję się o dziecko, które może tego nie przeżyć. Czułem strach, nie mogłem opanować emocji. Gdy siedziałem cały czas o coś pukałem. Byłem wściekły, ale i szczęśliwy. Właściwie byłem nijaki. Nie wybaczę sobie, że była tam sama gdy ja się lansowałem. A zresztą ... nie ważne. Czekając już półtorej godziny zauważyłem wchodzącego na salę Matt'a. Natychmiast wstałem i rzuciłem się na niego.
- To moja dziewczyna! Kochamy się ... wypieprzaj z naszego życia.
- To ty wypieprzaj, ja ją kocham. Jest piękna i przede wszystkim świetna w łóżku.
- Ty z moją dziewczyną?! Ty gówniarzu ... jak mogłeś. Psujesz mój związek. Jasmine mnie kocha, a ja ją. Na pewno by mi nie zrobiła czegoś takiego.
Uderzyłem go raptem dwa razy, gdy podeszła do nas ochrona i rozdzieliła momentalnie, nie chciałem zostawać na komendzie, gdy moje dziecko przychodzi na Świat. Olałem Matt'a i zacząłem spokojnie czekać na Jasmine.

**6-7 godzin później, Oczami Justin'a**

Nareszcie, poród poszedł zgodnie z planem. Jeszcze nie znam płci dziecka, ale to przecież  nie ważne. Dla mnie najważniejsze jest by było zdrowe. Jasmine, podobno dobrze zniosła poród, ale jest strasznie wymęczona i odpoczywa. Postanowiłem nie męczyć jej ciągłymi pytaniami o Macie. Nadeszła ta chwila gdy pielęgniarki pozwoliły mi zobaczyć Jasmine i dziecko. Czułem się świetnie ... Podeszłem do Jasmine i pocałowałem ją delikatnie w czoło. Ona wzrokiem pokazała na inkubatorek z naszym bobaskiem.

**Oczami Jasmine**

Jestem młoda, ale cieszę się, że zostałam matką. Jestem pewna, że dobrze wychowam to dziecko i ,,zapewnimy" mu bezpieczny i przyjazny dom'ek. Justin podszedł do inkubatora i zobaczywszy niebieski kocyk, którym owinięte było dziecko uronił pojedyńczą łzę. Ja zresztą też, właściwie można powiedzieć, że ja praktycznie "ryczałam".
**Oczami Justin'a**
Czułem się świetnie właśnie pierwszy raz uniosłem moje dziecko. Moje pierwsze dziecko. Mój mały kochany synek... jest taki dzielny, lekarze sami przyznali, że bardzo walczył by przeżyć. Jestem z niego dumny. Jestem dumny ze swojego syna! Nie sądziłem, że kiedyś to powiem ... Oddałem dziecko Jasmine i spojrzałem na nią, by podała mi imię dziecka. Zaczęła.
- Spójrz oto nasz mały Olivier. - spojrzała na mnie.
- Kocham Cię Jasmine! - wykrzyknąłem, nadal myśląc o Cody'm.

**1 Miesiąc temu, Oczami Justina**

Dziecko było małe więc, musiało pobyć w szpitalu razem z mamusią jeszcze miesiąc. Ale na szczęście ten czas minął i możemy w spokoju wrócić do domu. Gdy pakowałem rzeczy/ubranka naszego synka do bagażniku zauważyłem czającego się za drzewami Matt'a. Nie wiedziałem co robić, on wydawał mi się niebezpieczny. Czułem, że coś przed nami ukrywa. Szczerze mówiąc nie ufam mu i nie zamierzam ufać. Nagle usłyszałem sygnał "syreny" policyjnej. I jeden wielki strzał ....
______________________________________________________________________________

No i jak, za przyjaźniliście się z nowym bohaterem Moich opowiadań. Acha i jeszcze odpowiadając na pytanie, które często mi zadajecie.
Skąd pomysł na taką fabułę?
Już ,,Wam" mówię. Szczerze mówiąc, nie będę zmyślała. Po prostu pewnego weekendu przyśniła mi się postać Justina i Jasmine, następnie całe ich przygody. Czułam się w tym świetnie. Oczywiście nie opowiem ,,Wam" tego tak dokładnie jak ujrzałam, ale spróbuję. Dodaję też różne, szczegóły od siebie. ;3 xdd / W

środa, 20 marca 2013

Rozdział 38 cz.2!

**Oczami idącego obok chłopaka**
Zauważyłem leżąca na chodniku dziewczynę. Czułem, że znam ją od wielu lat, mimo to nie mogłem sobie przypomnieć kto to mógłby być. Od razu bez dłuższego zastanowienia podbiegłem do niej i zacząłem udzielać pierwszej pomocy. Oczywiście zadzwoniłem również na pogotowie. Karetka przyjechała w miarę szybko, dlatego moja dusza cały czas się radowała. Mimo to nadal byłem zmartwiony całą sytuacją.  Wiedziałem, że nie wybaczę sobie jak ''Ta" dziewczyna nie przeżyje. Czułem, że łączy mnie z nią coś niezwykłego. Była taka piękna, jej usta były lekko malinowe, ale spierzchnięte.

**W szpitalu dzień później (oczami Jasmine)**
Obudziłam się w białym pomieszczeniu pierwszą osobą, którą zauważyłam, był pewien chłopak. Który gdy zauważył, że się ocknęłam od razu bez zawahania do mnie podbiegł. Miał w oczach coś niezwykłego, chciałam go poznać.
- Yyyy ... kim ty jesteś? Znamy się? A w ogóle gdzie ja jestem? - zadawałam wiele pytań, jednak on na każde znalazł odpowiedź.
- Jestem Matt. Raczej się nie znamy, ale czuje jakbyśmy się już gdzieś spotkali. Jesteś w szpitalu. Ale lekarz mówi, że nic Ci nie będzie.
- A widziałeś może mojego chłopaka Justi ... - nie dokończyłam gdyż nagle do pokoju wszedł Justin, przez chwilkę chciałam powiedzieć "o wilku mowa", ale powstrzymałam się.
- Cześć skarbie. Dopiero wróciłem, ponieważ nagle wypał mi koncert. Przepraszam. - dał mi buziaka w czoło.
- Nic się nie stało, jest przecież Matt. - uśmiechnęłam się do chłopaka obok.
- No właśnie ... możemy zostać sami? - Justin zwrócił się do Matt'a.
** Po wyjściu Matt'a**
- I jak kochanie? Z dzieckiem wszystko okej? - zapytał Justin.
- Nie wiem. Boje się strasznie ... - łza poleciała mi po poliku, gdy wreszcie wydusiłam z siebie te słowa.
Nagle zauważyłam jak przychodzi do ,,Nas" lekarz z chyba moimi wynikami. I zaczął mówić.
- Mam dobrą wiadomość ... dziecko zostało uratowane. Napastnik uciekł, gdyż zauważył, że jest w "centrum uwagi".
Cieszyliśmy się ... tak bardzo. Justin przytulił mnie okropnie mocno,a ja się oczywiście odwdzięczyłam. Miałam wyjść już za 4 tygodnie.

**2 miesiące później**
Za miesiąc będę miała już mojego maluszka (ono) na rączkach. Płeć już znam, ale wolę żeby Justin miał niespodziankę. Obecnie świętujemy wiosnę jest 4 maja, czyli dziecko urodzi się już w wakacje. Justin wiele podróżował przez ten czas. Jeździł na trasy koncertowe, nagrywał "Believe Acoustic", ale nie wiedział, że ja  też go potrzebuje. Oczywiście nie zaniedbywał mnie, ale lekko mówiąc, czułam się jak trzecie koło u wozu. Najpierw kariera, Beliebers, a później na samym końcu ja. No sorry, ale chyba każda kobieta chciałaby mieć takiego "prawdziwego mężczyznę" u boku. Moje marzenia o takim mężczyźnie spełniały się przez 2-3 miesiące. Później Justin zaczął pielęgnować swoją karierę. Coraz bardziej się boję, że nie będzie miał czasu dla dziecka i dla mnie. Przez te dwa miesiące ciągle myślałam o Matt'cie. Nie mogłaam zapomnieć o jego niebieskich oczach i pięknych ciemnych włosach. Z jednej strony wiedziałem, że teraz (obecnie) jestem z Justin'em. Ale coraz mniej mi się podoba (pod względem charakteru). Ostatnio często zastanawiam się nad pójściem inną ścieżką, ale boję się zranić Justina. Jest jaki jest, ale to on zawrócił mi w głowie i to Z nim mam dziecko. Czuje się podle myśląc o Matt'cie, ale jednak nie mogę. Z myśli wyrwały mnie mocne skurcze w brzuchu. Nie chciałam z Tym dłużej czekać i zadzwoniłam po Justina. Na szczęście odebrał.
- Justin! To chyba już. Dziecko już chce wyjść!!!! - zaczęłam się drzeć pod wpływem emocji.
- Co?! Ale to dopiero za miesiąc miałaś termin. Poczekaj, zaraz jadę. - odpowiedział i wyłączył słuchawkę.
Ja czekałam na niego z niecierpliwością ....
_______________________________________________________________________________

Przepraszam, że dawano nie pisałam, ale nie mam weny. Od razu również przeproszę, że przerwałam w takim momencie i przełożyłam poród na rozdział 39 cz.2! Heheś. ♥ Paa ( do zobaczenia ) .... / W

piątek, 8 marca 2013

Rozdział 37 cz.2!

Spojrzałam na niego jak idiotka. Odebrałam w bardzo wolnym tępie korespondencję, którą przyniósł. Tak naprawdę, szczerze mówiąc, nie chciałam wiedzieć jakie tajemnice skrywa. To jest głupie, od jednego listu zależało całe moje życie. Spojrzałam na Justina, a on na mnie. Usiadłam i podałam korespondencje Justinowi. Zaczął rozpakowywać. Cała nasza przyszłośc (związek) zależał od tych paru chwil. Justin otworzył, po czym wyjął kopertę, i gwałtownie wstał. Nagle zrobił się smutny. Spojrzał na mnie bez emocji i podał mi list. Wiedziałam już co może tam być ... jednak okazało się zupełnie inaczej. Przeczytałam do końca, wszystko jeszcze raz. Justin stał już wesolutki. A ja się popłakałam i zaczęłam go bić.
- Justin! Zawału bym dostała. Nie mogłeś od razu powiedzie! - Mówiłam bijąc go po jego "cudnej" klacie. Gdy nagle chłopak złapał mnie za nadgarstki i powiedział.
- Byłem tego pewien, teraz liczy się tylko nasze maleństwo i ,,my". - Uśmiechnął się po czym namiętnie pocałował.
Chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Obiecałam sobie, że już nigdy w niego nie zwątpie. Postanowiłam włączyć sobie relaksującą muzykę i spędzić ten czas tylko z Justinem i maluszkiem (ono).
- Jasmine, kiedy masz USG? - zapytał chłopak.
- Wiesz, już za pięć miesięcy. - odpowiedziałam na pytanie chłopaka.
- No wreszcie, się dowiem płci dziecka. - powiedział uśmiechający się szatyn.
- O nie, nie. Powiem dopiero za 8 miesięcy. To ma być niespodzianka. - odpowiedziałam.
- Jak to?! - spojrzał na mnie. - Nie powiem, choćby nie wiem co. - uśmiechnęłam się tajemniczo.
Cały wieczór minął bardzo spokojnie. Leżeliśmy ciągle w tej samej pozycji, oglądając "Titanic" i przygryzając tą chwilę "popcornem". Ta chwila była cudowna, już nic nie mogło ,,Nam" tego zepsuć. Jednak jeszcze coś było. Zasnęłam w ubraniach przy Justinie. Nie obudziłam się ani razu by jak zawsze (co noc) zamknąć drzwi. Teraz czułam się bezpiecznie, wiedziałam, że przy Justinie nic groźnego ,,Nam" się nie stanie. Niedługo mieliśmy zostać rodzicami. Byłam taka szczęśliwa.

**Rano (5 miesięcy później)**
Obudziłam się i jak zawsze zobaczyłam śniadanko "do łóżka". Które oczywiście przygotował Justin. Dbał o mnie przez te 5 miesięcy jak nikt inny. Postanowiłam, że sama pójdę na USG! To tylko przejść kilka przecznic. Chyba dam radę ... Z nim wszystko wydaję się takie proste. Przez te 5 miesięcy Justin wytłumaczył mi, dlaczego tak naprawdę nienawidzi Drake. Okazało się, że to właśnie Drake odbił dziewczynę Justinowi. I ta cała sprawa zaczęła się tylko i wyłącznie przez niego. Czułam do niego wielką nienawiść. Co by było, gdybym Mu wtedy nie wybaczyła! Nasz cały związek legł by w gruzach. I znikło by coś pięknego co ,,Nas" łączyło. Achh, dobrze, że chociaż raz posłuchałam głosu serca, zamiast rozumu. Kochałam go mimo wszystko. Muszę jeszcze tylko rozwiązać sprawę z Arianną, ale narazie zacznę się lepiej szykować do pani Ginekolog.

**Po chwili**
Zjadłam ciepłe śniadanko, które Justin mi zrobił i zaczęłam dobierać ubrania. Tak jestem w ciążdy, ale mimo to chcę przed nim dobrze wyglądać. Mój brzuch strasznie urósł, ale nie żałuję. Chcę być naturalną dziewczyna JUSTINA BIEBERA. Justin poświęcił mi się niesamowicie. Zakończył na chwilę obecną koncertowanie. Ale mimo to wciąż daję jakieś mniejsze koncerciki. Fani (Beliebersi) za nim tęsknią, ale też gratulują i są z ,,Nami".
- Jasmine nie pomóc Ci? - zapytał zmartwiony Justin.
- Nie, nie musisz. To tylko kilka przecznic z tąd. - Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w policzek.

**Pół godziny później (na chodniku)**
Szłam, szłam i szłam. Patrzyłam na moje kroki, jednocześnie rozmawiając z maleństwem. Czekałam tylko na moment w, którym przyjdzie na świat. Wiedziałam, że zapamiętam ten dzień do końca życia. Myślałam, na temat mojego zachowania, w danej (poród) sytuacji. Zastanawiałam się też nad ślubem z Justinem. No bo przecież dziecko powinno być ślubne. Postanowiłam zrobić to po narodzinach. Niestety, ale nie chciałam by, nagle podczas ślubu dostać skurczy. No sorry, ale to by było głupie. Szłam tak jak przed chwilą wspominałam gdy nagle poczułam wielki ból w głowie, a następnie pół przytomna w brzuchu. Następnie pojawiły się mroczki, a później ciemne tło....
______________________________________________________________________________

Dziękuje. Chciałabym powiedzieć, że przepraszam, ale to moja sprawa kiedy dodaję rozdział. Ktoś z anonimku dodał komentarz, że to mu się nie podoba, że dodaję dopiero po 24 komentarzach i, że dodawanie trwa tydzień, a rozdziały i tak są, krótkie. Ale gdyby nie to, pewnie byście nie komentowali. Chyba ten człowiek nie zna pojęcia "czas" i nie wie, że niektórzy ludzie go nie mają. Ja szczerze Wam mówię, że jestem jedną z nich. Uwaga!! Zrobimy próbę. Dodawajcie komentarze, ale z pełną reakcją. Ponieważ coś takiego : ,,Czekam na następny!". Nic mi nie daje. Chciałabym usłyszeć od Was opinie, może macie jakieś pytania. Zadawajcie, śmiało! Nie chcę by były tylko takie jak wcześniej wspomniane komentarze. To mi nic nie daję, a coraz bardziej nudzi. :P / W

Ps. Dziękuje za 14 tysięcy wyświetleń! :P

niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 36 cz.2!

- Czemu płaczesz? - zapytał uśmiechnięty Justin.
- No jestem w ciąży! - odpowiedziałam nie patrząc mu w oczy.
- Powinnaś się cieszyć, skakać z radości! Dziecko to skarb.
- Wiem Justin, ale przecież jeśli to dziecko z przeszłości jest Twoje to jak będzie się czuło to?
- Tym się nie martw, narazie odpoczywaj. Obiecuje, że Cię już nie zawiodę. Będę przy Tobie cały czas, zresztą trasa już się skończyła. Będę miał dużo czasu.

**Miesiąć później**

Justin przez ten cały czas zajmował się mną i dzieckiem, które jeszcze nie ujrzało światła dziennego. Był przy mnie praktycznie zawsze. Chociaż wiele razy nocował w hotelach. Ponieważ w dalszym ciągu koncertował. Zamieszkaliśmy na stałe u mnie i daliśmy szansę naszemu związkowi. Dzisiejszy dzień mógł zmienić wszystko. Dlaczego? Ponieważ dzisiaj miały przyjść wyniki testu na ojcostwo. Strasznie się tym denerwowałam i mimo, że myślałam cały czas co bym zrobiła gdyby Justin okazał się ojcem, na chwilę obecną nie przwidywałam mojego zachowania. Nie chciałam się stresować, żeby dziecko tego nie wyczuło. Moje myśli cały czas skupiały się na dziecku nie długo jadę na UZG, dowiem się czy to będzie chłopiec czy dziewczynka, a może i obydwa. Zawsze chciałam mieć gromadkę dzieci. Justin miał pieniądze, i wszystko wskazywało na to, że w dalszym ciągu one będą. Nie chcę tylko krakać. Właściwie mój dom nie jest taki wielki. Gdzie będzie spało dziecko? Ale dlaczego ja teraz o tym myślę, skoro jeszcze 8 miesięcy. Achh, ale pewnie każda na moim miejscu by myślała tylko o tym. Nagle usłyszałam uchylające się drzwi.
- Cześć kochana.
Ujrzałam przed oczyma Drake, odziwo był z kwiatami.
- Cześć kochany. - Chłopak uśmiechając się do mnie podał mi kwiaty.
- Dla mnie? - Drake ruszył głową na "TAK".
- A za co? - dokończyłam, nadal się uśmiechając.
- Dlaczego nie dzwonisz, nie piszesz? Mogłaś powiedzieć, że jesteś ciężarna.
- Hehe, no jakoś tak wyszło, że nie miałam kiedy. - uśmiechnęłam się, i zaczęłam mówić dalej. Może chcesz jakąś kawę? - zapytałam.
- Jasne.  - odpowiedział brunet, po czym rozebrał kurtkę i buty i usiadł.
Przez ten cały czaa, gdy robiłam kawę myślałam o Ariannie. Cieszyłaby się, pewnie była by matką chrestną. Dlaczego, w tych trudnych chwilach jej przy mnie nie ma? Dlaczego?! Przecież gdyby powiedziała mi o kredytach, wszystko by się ułożyło. Pospłacała bym to wszystko z nią. A ona wolała się zabić?! No, ale nie oszukujmy się, mało czasu jej poświęcałam. Całą uwagę skupiałam na przemyśleniach o Justini'e. To moja wina ... ale z drugiej strony nie mogę się zamartwiać i stresować, bo jestem w ciąży.
Gdy tak przemyślałam, zapomniałam, że w mojej obecności jest także Drake, który przez cały czas mnie wołał. Ja mimo to nadal myślałam. Gdy nagle zadzwonił dzwonek. W drzwiach ukazał się ... Justin. Otworzyłam, witając go buziaczkiem.
- Justin mamy gościa.
Chłopcy spojrzeli się na siebie, złowrogo. Po czym Drake zaczął mówić.
- Wiesz ja już idę. Moją kawę daj Justin'owi, pewnie się skusi. - po czym wyszedł.
Byłam w dość niekomfortowej sytuacji, więc zaczęłam się uśmiechać. Gdy Drake wyszedł Justin wyjął więlką torbę zza drzwi.
- A to dla naszego bobasa. - zaczął. - Gdybym wiedział kto to kupiłbym coś lepszego. - po czym wyjął wielkiego "brązowego" miśka. 
- Hehe, dowiesz się za 8 miesięcy. - odpowiedziałam, całując go.
Nagle zadzwonił dzwonego do drzwi. W drzwiach ukazał mi się ... Kurier.
_______________________________________________________________________________

No to co w następnym rozdziale dowiemy się wielu rzeczy. Jak potoczą się sprawy? Może macie jakieś pomysły? Piszcie w komentarzach.

24 KOMENTARZE = następny rozdział.

piątek, 1 marca 2013

Happy Birthday Justin! ♥

Hej! Jak wiecie dzisiaj nasz idol obchodzi 19 urodziny. Z tego względu chcę mu życzyć: Wszystkeigo najlepszego, dobrych dezycji, by nigdy w siebie nie zwątpił, przyjeżdżał częściej do Polski, i żeby dalej tworzył tak wspaniałą muzykę jaką tworzy do dziś. :P / W
A wy co życzycie Justinowi? ;D