czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 63 cz.3!

Byłam rozdarta. Z jednej strony go kochałam, a z drugiej po prostu nienawidziłam. Było jedno wyjście - musiałam zapomnieć. Nie było innego wyjścia! Za bardzo mnie skrzywdził. Jego słów typu 'suka' czy 'tania dziwka' nigdy nie zapomnę. Wtedy nie miał do mnie szacunku, więc dlaczego ja miałabym mieć do niego teraz? Właśnie czułam jak moje serce walczy z mózgiem. Katastrofa uczuć ... istna katastrofa uczuć. Wydaje mi się, że on chcę się zmienić, ale ja wiem jak będzie za kilka miesięcy i nie chcę po raz kolejny popełnić tego samego błędu. Ciągnęło mnie do niego, ale i odpychało ... dziwne uczucie i nie życzę nikomu, by to przeżył.
- Nie Justin ... - odepchnęłam go lekko.
- Coś zrobiłem źle? - zapytał wpatrując się we mnie.
- Nie, to nie tak. - spuściłam głowę. - Ja po prostu nie chcę znowu popełnić tego samego błędu.
- Jasmine ... - złapał moją twarz i pokierował w stronę swojej. - Zmieniłem się, chcę to naprawić.
- I myślisz, że to coś da? Coś zmieni? - nie dałam mu szansy, by odpowiedział i kontynuowałam. - Za miesiąc powróci "Bipolarny Justin" i znowu się zacznie.
- Obiecuję, że nie. Załatwiłem nam hotel, byś miała gdzie nocować. Wszystko opłaciłem. - zaczął wymieniać. - Proszę tylko o jedno, daj mi tydzień, jeden gówniany tydzień. Zobaczysz, że się zmieniłem. - poprosił.
- Ehh ... dobrze. - uśmiechnęłam się delikatnie. - Ale tylko jeden tydzień. Nie chcę się zawieść. - posmutniałam.
- Nie zawiedziesz. - przytulił mnie. - Teraz jedźmy, jak najdalej stąd.
Zgodziłam się i wykonałam jego polecenie. Może to coś da? Może jest jeszcze szansa na nasz związek. Jestem pełna nadziei, że tak, ale wiem jedno, ma tylko tydzień. Niech robi co chce, niech pokaże że to nie są tylko puste słowa.

**W samochodzie**

Justin wiedział czego chcę. Zajechaliśmy do MC, by kupić coś do jedzenia. Weszliśmy i zaczęliśmy wybierać sobie zestawy. Ja wcześniej wiedziałam co chcę, więc zaczęłam rozmowę z kasjerką.
- Ile razem? - zapytałam serdecznie.
- 15, 80 zł. - odpowiedziała z uśmiechem na ustach.
- Już daje. - zaczęłam wyciągać pieniądze, jednak Justin mi w tym przeszkodził.
- Nie wygłupiaj się. - zaśmiał się tym samym pokazując swój idealny uśmiech. - Ja cię zaprosiłem, więc ja płacę.
- No dobrze, skoro chcesz. - zezwoliłam. W tym samym czasie Justin wyjął pieniądze.
- Jejku, masz wspaniałego chłopaka. - odezwała się kasjerka.
- My nie ... - spuściłam wzrok.
- Ohh, przepraszam, nie wiedziałam. - uśmiechnęła się kasjerka.

Justin zapłacił i po kilku minutach dostaliśmy swoje jedzenie. Wybrałam stolik i zdjęłam kurtkę.
- Pamiętasz? - zapytał Justin nie dając mi szansy, by odpowiedzieć. - Tutaj, przy tym samym stoliku odbyła się nasza pierwsza randka. - uśmiechnął się.
- Tak! - odwzajemniłam uśmiech. - Było cudownie. - zamyśliłam się.
- Jeden z najlepszych wieczorów mojego życia. - Justin wbił we mnie swój wzrok.
- Pamiętam jak moja mama się na mnie darła, że za późno wróciłam, haha. - zaczęłam się śmiać, ale po chwili posmutniałam, gdy przypomniały mi się wydarzenia z przed kilku godzin. Justin najwyraźniej to zauważył.
- Ejj, nie smuć się. - chłopak złapał mój podbródek, tym samym karząc mi na niego spojrzeć. - Nie lubię, gdy to robisz.
- Nie gadajmy o tym, proszę. - ponownie spuściłam wzrok.
- Dobrze. - uśmiechnął się delikatnie, nadal na mnie patrząc. - Chodźmy! Jest już późno.
Ubrałam się i wraz z Justinem ruszyłam w stronę samochodu. Zajęłam swoje miejsce i próbowałam się zrelaksować. Mimo wszystko to było okropnie trudne. W głośnikach leciało radio, jednak Justin jednym energicznym ruchem wyłączył je, a w głośnikach było słychać moją ulubioną piosenkę.
- Jasmine, przy tym się zrelaksujesz. - spojrzał się na mnie, tym samym wywołując uśmiech na mojej twarzy.
Było tak magicznie. Nie wierze, że wie o mnie nawet takie szczegóły. Jest naprawdę kochany!
Po krótkiej przejażdżce wysiadłam z ciepłego samochodu i poczułam chłodne powietrze, które wywołało momentalny dreszcz przeszywający mnie całą. Szybko weszłam po schodach i udałam się wraz z brunetem do pokoju.

Pokój prezentował się świetnie. Był taki jasny, dobrze oświetlony i przede wszystkim ciepły. Jedyne co mnie zdziwiło to brak drugiego łóżka. Chyba byłam zmuszona spać z Justinem ...
- Emm, Justin ... - zaczęłam niewinnie.
- Tak? - zamykając drzwi zadał to krótkie pytanie.
- Jest jedno łóżko, więc jak będziemy spali? - zadałam to kretyńskie pytanie.
- Huh, nie przemyślałem tego. Jeżeli chcesz mogę spać na podłodze. - zaproponował.
- Nie! - zaprzeczyłam. - Jeszcze się rozchorujesz. Skoro sytuacja do tego zmusza to chyba przeżyjemy te kilka nocy. - uśmiechnęłam się.
- Dobrze. Jak wolisz. - odwzajemnił gest.

Minęło już parę godzin, więc postanowiliśmy obejrzeć jakiś horror. Osobiście nie lubię tego typu filmów, ale ten jakoś mnie zafascynował.

Film okazał się okropnie straszny, naprawdę nie wierzyłam w niektóre sceny. Były takie realne! Nawet nie zauważyłam, gdy pod wpływem strachu wtuliłam się w Justina.
- Hej, boisz się? - zachichotał Justin.
- Ja? Pff, no co ty. - zaprzeczyłam, choć nie dało się ukryć, że jednak to co mówił było prawdą. Odkleiłam się od niego, a on znowu mnie do siebie przyciągnął.
- Nie powiedziałem, że to mi przeszkadza. - ścisnął mnie do siebie tak, że momentalnie zrobiło mi się ciepło.

Nareszcie film się skończył, więc postanowiłam wziąć szybki prysznic. Weszłam do kabiny i włączyłam zimną wodę. Czułam dreszcz przechodzący przez każdą partię mojego ciała. To mnie relaksowało i dawało takiej siły. Dopiero się zorientowałam, że nie miałam żadnej piżamy, więc owinęłam się ręcznikiem i poszłam do Justina.

**Oczami Justina**

Zobaczyłem Jasmine wychodzącą z łazienki. Była w samym ręczniku co okropnie mnie podniecało, jednak wiedziałem, że i tak do niczego nie dojdzie.
- Umm ... masz może jakąś większą bluzkę, żebym na siebie założyła? - zapytała. Jednak ja byłem tak zamyślony, że nie usłyszałem do końca.
- Słucham? - zapytałem, a Jasmine powtórzyła pytanie. - Ohh, jasne. - uśmiechnąłem się.
- Widać, że nie możesz się napatrzeć. - zaśmiała się,
- Ehh, no wiesz ... - skrępowałem się. - Jesteś taka piękna.
- Dziękuję. - podeszła do mnie i dała mi niewinnego buziaka w policzek.
Podałem jej bluzkę, a ona zniknęła za drzwiami łazienki. Najchętniej pocałowałbym ją, ale wiedziałem, że nie mogę. To ona musi zrobić pierwszy krok.

Minęło trochę czasu, gdy wyszła z łazienki. Okazało się, że bluzka niestety nie jest aż tak długa jak się wydawała.
- Niestety, ale nie miałem innej, ta była chyba najdłuższa. - zachichotałem.
- Hah, widzę, że Ci to za bardzo nie przeszkadza. - uśmiechnęła się.
Szatynka usiadła obok mnie i zbliżyła nasze twarze do siebie. Mimo, że odległość między nami była okropnie mała i ciągle się zmniejszała to jeszcze nie był pocałunek. Zdrętwiałem gdy zobaczyłem, że kładzie swoje ręce na mojej szyi. Strasznie mnie podnieciła.
- Ejj, na pewno tego chcesz? - zapytałem.
- Ymm, nie wiem. - spojrzała się na mnie. - A ty? - w odpowiedzi pocałowałem ją.
W tym pocałunku było tyle emocji. Złapałem ją za biodra i zacząłem całować po szyi. Ona była wspaniała. Nie chciałem jej skrzywdzić, a wręcz przeciwnie po prostu upewnić się czy nadal coś do mnie czuję. Zdjąłem koszulkę, a ona zrobiła dokładnie to samo. Została w samym staniku i majtkach. Było cudownie! Ona była cudowna! Mimo, że strasznie mnie podniecała nie chciałem tego w tej chwili. Chyba jeszcze za wcześnie.
- Jasmine ... chętnie, ale kiedy indziej. Chyba jeszcze za wcześnie. Za dużo się ostatnio wydarzyło. - wyszeptałem jej do ucha.
- Ohh, jasne. - posmutniała.
- Ejj, nie smuć się. Ja po prostu ... - spuściłem wzrok.
- Spokojnie, nie tłumacz się. Ja Cię rozumiem. - pocałowała mnie jeszcze raz delikatnie. - Brakowało mi po prostu tego. - wytłumaczyła.
- Uhh, mi też. - położyliśmy się, a ja oplotłem swoje ręce wokół jej talii.

Nareszcie było tak jak dawniej, mimo to wiem, że przede mną jeszcze długa droga by ostatecznie do mnie wróciła ...

______________________________________

Podoba się Wam nowy rozdział? :)

Chyba jeden z najdłuższych jakie pisałam. Chcecie takie częściej?
Jak myślicie, czy Jasmine nadal kocha Justina?

Niedługo pojawią się dwie nowe postacie. Szykujcie się. :)

Kim będą? Jak myślicie?

KOCHAM WAS BARDZO MOCNO! Nie zapominajcie o tym! <3

Wasza W ;*

Mój Ask - pytajcie o co chcecie, proszę jednak o pytania bardziej dotyczące tego opowiadania. :) / W

Mój e-mail: wiktorka3@interia.pl

Fan Page na Facebooku - Bardzo proszę o lajkowanie, najlepszych fanów pod słońcem, czyli Was. Tutaj również możecie prosić o dedykację. :D

Twitter - https://twitter.com/OpowiadaniaoJus (followujcie)

20 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ
 
Niedługo zwiastun 4 sezonu!
Czego się spodziewacie?


środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 62 cz.3!

Postanowiłam, że podsłucham ich rozmowę. Zaintrygowała mnie ta cała sytuacja. O co chodziło? Tyle pytań miałam w głowie, jednak na wszystkie brak odpowiedzi. Tak bardzo chciałam utulić mojego tatę w tej chwili, jednak wiedziałam, że nie mogę, gdyż wtedy z mojego planu byłyby nici. Moja mam wraz z tą kobietą usiadły obok łóżka mojego taty. Widać było łzy w oczach tej tajemniczej osoby. Jakby za czymś mocno tęskniła, żałowała czegoś, a zarazem pragnęła naprawy. Tyle emocji było w jej tęczówkach ...
- Wiem, że kochacie Jasmine, ale ja również jej potrzebuję. Zrobiłam okropny błąd i chcę go naprawić. Zacząć na nowo! - łzy poleciały jej z oczu, a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi.
- Rose, wiesz przecież jaka była umowa. Zapłaciliśmy Ci. - w tej chwili zamarłam.
- Wiem, ale byłam młoda, głupia. Teraz mam pieniądze i jestem w stanie zająć się Jasmine. - spojrzała na mojego tatę.
- Wychowywaliśmy Jasmine od samego początku. Teraz gdy dorosła, po tylu latach nagle się zjawiasz? - gniewnym głosem zapytał mój tata.
- Przepraszam, ale zrozumcie mnie. Musimy wyznać jej prawdę. Musi wiedzieć, że nie jest Waszym dzieckiem. Zrozumcie to. - Rose spuściła głowę.

Szczerze mówiąc nie spodziewałam się czegoś takiego. Teraz rozumiem skąd ta kobieta znała moje imię - była moją matką!

Od zawsze wydawało mi się, że moja rodzina jest normalna, a tym czasem Moi rodzice okłamywali mnie przez połowę mojego życia. Postanowiłam, że muszę z nimi porozmawiać, więc spontanicznym krokiem weszłam do sali.

- Jak mogliście! Jak długo chcieliście mnie tak jeszcze okłamywać. Jak? Pytam się. - zaczęłam płakać.
- Jasmine, skarbie. Przepraszamy, to było dla Twojego dobra. Nie chcieliśmy dla Ciebie źle. - zaskoczona, podeszła do mnie, a ja momentalnie ją odepchnęłam. - Chcieliśmy mieć dziecko, jednak ja nie byłam w stanie urodzić, dlatego wzięliśmy Cię od Rose.
- Jak mogłaś! Kupiłaś mnie ... - teraz nie panowałam nad płaczem i wybiegłam z pokoju.
- Jasmine! - krzyknął za mną mój tata, jednak ja nie miałam zamiaru się odwracać.

Biegłam z głową w dół. Nie patrzyłam na ludzi przechodzących obok. Teraz liczyłam się tylko ja. Musiałam sobie wszystko przemyśleć jeszcze raz i poukładać. Moje życie jest beznadziejne ... Biegnąc korytarzem wpadłam na jakąś osobę, czułam, że to był chłopak. Dosłownie się w niego wtuliłam. Pasowałam idealnie do jego ramion. Gdy uniosłam głowę zauważyłam Justina, który zmartwił się moim stanem.
- Co się stało, Jasmine? - zapytał smutny.
- Nic. - wybiegłam z budynku.

Czułam, że Bieber biegnie za mną, ale miałam to naprawdę gdzieś. Teraz byłam bez uczuciową dziewczyną, która potrzebowała samotności i spokoju. Gdy upewniłam się, że Justin już mnie nie szuka usiadłam na pobliskiej ławce i zaczęłam płakać. Nie zważałam na mróz czy deszcz lejący się z nieba. Przypominał mi on moje łzy.

Wydawało mi się, że czas się zatrzymał - że zostałam tylko ja i moje myśli. Jednak w pewnym momencie poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię i odwraca w swoją stronę. Tak jak myślałam był to Justin. Właściwie to ucieszyłam się, że to właśnie on. Nie wiem czemu, ale tak było.

- Wiem, że coś jest nie tak. Za dobrze Cię znam żebyś wmawiała mi, że nic nie jest. - spojrzał na mnie. - Powiedz proszę, o co chodzi?
- Moi rodzice ... - dukałam ze łzami w oczach równocześnie trzęsąc się z zimna.
- Spokojnie. - dał mi swoją kurtkę. Sam zostając tylko w bluzce na krótki rękaw.
- Oni mnie kupili ... nie są moimi rodzicami. - wtuliłam się w jego tors i zaczęłam mocno bić pięściami. Tak po prostu - żeby się na kimś wyżyć. Wiedziałam, że nic mu nie zrobię, gdyż jest bardzo umięśniony. - Moja prawdziwa matka właśnie wróciła i chcę mnie zabrać ... nie wiem co mam robić - spojrzałam mu w oczy.
- Na początek przestań płakać, nie lubię gdy to robisz... - otarł moje łzy. - Teraz wstań i wytłumacz sobie to wszystko z mamą. Może coś źle zrozumiałaś.
Justin szykował się by mnie puścić, jednak ja tego nie chciałam więc wtuliłam się jeszcze mocniej.
- Proszę, jeszcze nie. - widziałam jak patrzy na moje wargi.

Deszcz padał coraz mocniej, a my nadal siedzieliśmy na tej samej ławce. Justin zaczął przybliżać się do mojej twarzy, aż w końcu mogłam poczuć smak jego warg. Właściwie nie wiedziałam czy tego chcę ...

______________________________________________________

Wreszcie nowy post! :) Coś czuję, że moje notki Wam się nie podobają. :< Coraz mniej komentujecie. Szkoda, bo nawet nie wiecie ile czasu poświęcam na napisanie jednego rozdziału.

Mimo wszystko kocham Was! <3

Mój Ask - pytajcie o co chcecie, proszę jednak o pytania bardziej dotyczące tego opowiadania. :) / W

Mój e-mail: wiktorka3@interia.pl

Fan Page na Facebooku - Bardzo proszę o lajkowanie, najlepszych fanów pod słońcem, czyli Was. Tutaj również możecie prosić o dedykację. :D

Twitter - https://twitter.com/OpowiadaniaoJus (followujcie)


25 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ