wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 67 cz.4 !

****Oczami Justina****

Wróciłem z pracy. To był długi dzień. Teledysk do "All that matters" bardzo dobrze wyszedł i jestem zadowolony z efektów. Martwi mnie tylko, że Jasmine nie dzwoniła przez cały dzień. Nie pokoi mnie to. Wszedłem do naszego pokoju w hotelu , zdejmując buty. 
-Jasmine! Jestem- krzyknąłem, lecz nie usłyszałem odpowiedzi.- Kochanie, jesteś tu?
Przeszedłem salon i wszedłem do sypialni. Też jej nie było. W łazience nie było słychać żadnych dźwięków, a gdy wszedłem do środka nigdzie nie zauważyłem Jasmine. Chwyciłem po telefon i zadzwoniłem do mojej mamy. Może tam będzie. Po 4 sygnałach odebrała. 
-Mamo? Jest u ciebie Jasmine?- bez żadnego powitania zacząłem pytać. 
-Nie. Coś się stało? 
-Po prostu nie ma jej w hotelu, nie odzywała się przez cały dzień, więc trochę się martwię...
-Spokojnie- pocieszała mnie moja mama.- Na pewno nic jej nie jest. Ochłoń Justin. Pewnie chciała odpocząć od tego całego bałaganu i pojechała do SPA albo coś.
-No ok...Mogłabyś zająć się Olivierem jeszcze przez jakiś czas?
-Oczywiście. Trzymaj się- powiedziała.- Kocham Cię.
-Ja ciebie też- powiedziałam i rozłączyłem się. 
Na łóżku zobaczyłem mały notes Jasmine. Wziąłem go w ręce i przejrzałem. Nie to, że jej nie ufam, ale może tam będzie jakaś informacja gdzie się znajduje. Zobaczyłem numer i podpis Natalie. Nie znam żadne Natalie, ale może ona wie gdzie jest Jasmine. Wystukałem jej numer w moim iPhone'ie i zadzwoniłem.
-Tak słucham?- zapytała dziewczyna. Chyba płakała ale trudno było ocenić. 
-Hej. Jestem Justin. Czy znasz może Jasmine?
-Tak. Ona była u mnie i...-dziewczyna rozpłakała się na dobre. 
-Spokojnie. Powiedz co się stało- starałem się  podnieść ją jakoś na duchu. 
-Ona się pocięła i jest w szpitalu- powiedziała szybko. Co? Dlaczego miałabym ty robić?
-Trzymaj się- powiedziałem.- Jadę do szpitala.
Szybko się rozłączyłem. W biegu założyłem moje Supry. Wybiegłem na korytarz i skierowałem się do wind. Kliknąłem przycisk chyba 1000000 razy, a ta pieprzona winda dalej jechała najwolniej jak się dało. Wreszcie przyjechała. Wszedłem do pustej windy i kliknąłem przycisk 0. Po 5 minutach byłem na dole. Jednak są minusy posiadania pokoju na 10 piętrze. Wsiadłem do mojego samochodu. Jechałem z prędkością  130 km/ h. Pewnie z tej krótkiej trasy dostanę 5 mandatów, ale to w tej chwili nie ważne. Musiałem jak najszybciej znaleźć się przy moim skarbie. Jedno pytanie nie dawało mi spokoju... Dlaczego ona to zrobiła? Ok, rozumiem adopcja, jej tata jest w szpitalu, ale przecież mogliśmy razem przez to przejść. Może relacje między nami nie były najlepsze, ale chciałem jej pomóc. I skąd ona zna tą Natalie? I kto to jest... Jak zobaczę się z nią w szpitalu od razu wszystkiego postaram się dowiedzieć. Znalazłem miejesce parkingowe, a po chwili już stałem przed recepcją.
-Czy mogę wiedzieć gdzie leży Jasmine Villegas?
-Jest pan kimś z rodziny?- zapytała znudzona pielęgniarka.
-Jestem...jej mężem- trochę się pomiędzy nami nie układało, ale chyba nadal jestem jej mężem. Co nie?
-Na razie jest na sali operacyjnej. Jeśli chce pan poczekać to niech pan pójdzie do końca korytarza i skręci w lewo. Tam jest poczekalnia. Jest ona zaraz przy sali, więc jak lekarz będzie wychodził pewnie udzieli panu informacji o jej stanie.-uśmiechnęła się, starając się być uprzejma.
-Dziękuję- powiedziałem i szybko pobiegłem wzdłuż holu i skręciłem tam gdzie mówiła ta kobieta. Zobaczyłem wąskie pomieszczenie z 5 krzesłami. Usiadłem na jednym z nich. Było bardzo niewygodne. Zapowiada się długa noc....Z taką myślą wyprostowałem nogi, czekając na lekarza, który operował Jasmine. Długa...

__________________________________________________________
 Jest rozdział :) Nie wiem czy wam się spodoba, ale bardzo się starałam xD Jestem po długiej przerwie. Chciałam dodać ten rozdział wcześniej, ale miałam bardzo ważny test z historii od którego zależało 3/4 oceny rocznej. Ale się przyłożyłam, napisałam na 6, i jest rozdział :) 
Podoba wam się? :3
/Z

ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY

10/15 komentarzy = następny rozdział, który jest już napisany!
 

wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 66 cz.4!

Od paru dni ciągle myślę i myślę. Wszystkie moje myśli zbierają się w jedną całość i wtedy dopiero zauważam, że moje życie to kompletny bałagan. Bałagan, który chcę posprzątać wraz z Justinem. Postanowiłam, że mu wybaczę, ale nadal coś nie dawało mi spokoju, musiałam trzymać dystans. Postanowiłam odwiedzić go na planie teledysku, który teraz kręcił do "That Matters". Wchodząc po schodach zauważyłam Justina obściskującego się z jakąś dziewczyną. Zrobiło mi się nie dobrze gdy to zobaczyłam. Najpierw przepraszał, a teraz znowu to robi! Znowu rani ...
Podeszłam do niego, spojrzałam mu prosto w oczy, a wraz z tą czynnością poczułam słone krople łez na moich różowych policzkach. Poczułam jakby ktoś wbił nóż w moje plecy.
Pobiegłam na dół i jedyną opcją była w tej chwili toaleta. Weszłam do jednej z kabin i zaczęłam płakać. Wszystko się posypało. Strasznie przeżywam śmierć Arianny, a teraz jeszcze Justin ... ehh.
Zaczęłam grzebać w mojej torbie w poszukiwaniu telefonu. Ktoś musiał przecież po mnie przyjechać. Jedyną opcją była Natalie.
Usłyszałam głos po drugiej stronie słuchawki.
- Natalie, przyjechałabyś po mnie? - mówiłam cały czas płacząc.
- Jasne ... zaraz będę. - uspokoiła mnie.
Wytłumaczyłam jej gdzie jestem. Jak na ten czas nie miałam ochoty wychodzić z tego pomieszczenia. Nie chciałam go spotkać, nie chciałam spotkać tej dziewczyny. Robiło mi się nie dobrze na samą myśl tego widoku. Moje życie zawsze było pod górkę, ale to już przesada. W jednej chwili straciłam wszystko! Dosłownie ...
Po 15 minutach czekania usłyszałam głos Natalie. Postanowiłam, że chcę jak najszybciej opuścić ten budynek. Wybiegłam z kabiny i wtuliłam się w nią. Tego właśnie potrzebowałam! Bliskiej osoby, która zawsze mi pomoże. Po stracie Arianny nie miałam tak naprawdę nikogo takiego ...
Natalie nic nie mówiąc zaprowadziła mnie do auta i ruszyła jak najszybciej tylko mogła. Nie mówiła nic, nie dawała żadnych porad - po prostu słuchała. Tak jak przyjaciółka.
- On jest takim dupkiem, takim cholernym dupkiem. Jak mógł ... - nie mogłam opanować płaczu. W końcu łzy to oznaka, że na kimś Ci cholernie zależy. - Przepraszał, obiecywał, a potem obściskiwał się z inną. To boli ... to tak cholernie boli.
Opowiadałam jej o tej całej sytuacji jeszcze przez kilkadziesiąt minut. Ona w tym czasie dojechała akurat do swojego domu.
- Wysiadaj, zostaniesz dzisiaj u mnie. Nie pozwolę Ci go spotkać. - przytuliła mnie i zaprowadziła do drzwi wejściowych.
- Dziękuję. - wyszeptałam.
- Za co? - zapytała zdziwiona.
- Za to, że jesteś. - odpowiedziała uśmiechem na moje słowa.
Jej dom był niesamowity - taki piękny, biały, czysty. Odebrało mi mowę! Natalie mieszkała sama, więc nie było problemu żebym została na tą jedną noc. Rozebrałam się i usiadłam na kanapie.
Natalie przyniosła z kuchni dwie duże opakowania lodów, chusteczki i parę dobrych komedii.
Doskonale wiedziała czego potrzebuję! Tego nie zapomnę jej nigdy.
Świetnie się bawiłyśmy, a po zjedzeniu i obejrzeniu filmów zasnęłyśmy. Obudziłam się w środku nocy i udałam się do kuchni. W tej chwili cierpiałam ... zdałam sobie sprawę jak przegrałam życie.
Z szuflady wyjęłam nóż i cicho udałam się do toalety. Ehh ... nie pytajcie co mnie skłoniło do takich czynów, bo sama nie wiem.

*narrator 3-osobowy*

Dziewczyna spojrzała w lustro i zobaczyła cierpiącą osobę, która szukała ukojenia - nie ważne w czym, po prostu usilnie próbowała go znaleźć. Nad lustrem zauważyła apteczkę, a w niej pełno leków. Nawet nie spojrzała na ich nazwy, po prostu wzięła garść pudełek w rękę i wysypała ich zawartość na podłogę. Usiadła na podłodze po czym zaczęła kolejno łykać garści tabletek. Ledwo się utrzymywała, gdy zorientowała się, że leki zaczynają działać. Na podłodze zobaczyła wcześniej przyniesiony nóż. Ostatkiem sił złapała go w rękę i zaczęła ranić swoje piękne ręce. W tej chwili nie myślała ...
Nóż wypadł z jej rąk, a ona zamknęła oczy tym samym sposobem pozwalając swojej ręce krwawić dalej ...
___________________________________________________________________________

Ehh ... przeprosiny nic nie zmienią. Tak wiem! To wszystko moja wina :/ Ale przychodzimy z nowymi pomysłami i odświeżamy bloga! Zuzia napisała sprawdzian, więc i ona powraca do pracy. :)

Jak komentujecie postępowanie Jasmine? Zależy mi na waszym zdaniu!

Kocham Was! <3  / W

DZIĘKUJĘ TYM PRAWDZIWYM CZYTELNIKOM, KTÓRZY SĄ MIMO WSZYSTKO!!!

Zapraszam na mojego bloga na którym piszę o swoim życiu! Są tam moje zdjęcia i wszystkie newsy!
link do bloga --- >> mylife-visia.blogspot.com/
Mój Ask - pytajcie o co chcecie, proszę jednak o pytania bardziej dotyczące tego opowiadania. :) / W

Mój e-mail: wiktorka3@interia.pl

Fan Page na Facebooku - Bardzo proszę o lajkowanie, najlepszych fanów pod słońcem, czyli Was. Tutaj również możecie prosić o dedykację. :D

Twitter - https://twitter.com/OpowiadaniaoJus (followujcie)

15/20 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ