czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 73 cz.4!

Szczerze mówiąc, po wczorajszym dniu nie chciało mi się iść do tej pracy, ale musiałam. Nie chciałam wzbudzać podejrzenie Justina, bo od razu zacząłby drążyć te sprawę.

Zwlekłam się z łóżka i skierowałam się do łazienki, aby wykonać poranne czynności. Założyłam rurki i luźną bluzę, po czym skierowałam się do kuchni. Justina znów nie było w domu, ponieważ musiał zjawić się w studio. Zjadłam śniadanie i poszłam spakować się do pracy. Wzięłam jakieś dresy i bluzkę oraz buty i poszłam do samochodu.

Po 10 minutach byłam już pod budynkiem. Nie miałam ochoty tam iść, ale musiałam. Weszłam do budynku, po czym przebrałam się i skierowałam na salę, na której wszyscy już byli.

-Hej- przywitałam się ze wszystkimi, na co odpowiedzieli mi tym samym.

-Dobra, Jasmine już jest jest więc możemy zacząć. Najpierw się rozgrzejcie- powiedział Mike. Następnie podszedł do mnie i powiedział na ucho- Zostań po zajęciach. Trzeba przećwiczyć układ-a jego ręka ścisnęła mój pośladek, na co moje oczy wypełniły się łzami.

 Rozejrzałam się po sali i na szczęście nikt nie zauważył sytuacji, która przed chwilą miała miejsce. Zaczęłam się rozgrzewać, a kątem oka widziałam jak Mike bacznie mi się przygląda.

-Okej-zaczął- dzisiaj poćwiczymy Rumbę-dokończył i spojrzał się na mnie. Podeszłam, on się ukłonił, taa co za dżentelmen, a ja lekko dygnęłam. Włączył muzykę i zaczęliśmy tańczyć. Po kilku krokach, które zademonstrowaliśmy inni tancerze też zaczęli ćwiczyć. Gdy każdy był pochłonięty w tańcu, Mike coraz bardziej zmniejszał przestrzeń między nami, a ja starałam się "uciekać". Uwierz, nie jest to łatwe gdy musisz też tańczyć.

Po godzinie takiego tańca, będziesz miał go dosyć na całe życie. Tak było w moim przypadku. Wcześniej myślałam, że Mike to spoko gość i może uda nam się odnowić kontakty, ale po tym...Nawet nie chcę go znać.

Mike mówił, że mam zostać po zajęciach, ale ja byłam jedną z pierwszych osób, które wychodziły. Szybko się przebrałam i jak najszybciej jechałam do domu. Musiała wreszcie zmyć z siebie burd z tych zajęć.

Gdy wróciłam Justin był już w domu. Siedział w salonie i oglądał mecz hokeja. Był tak pochłonięty, że na moje szczęście, nie zauważył mnie. Wyjęłam z szafy czystą bieliznę oraz ubrania i poszłam do łazienki. Ciepłe krople wody mieszały się z moim łzami, gdy szorowałam ciało gąbką. Po półgodzinnym prysznicu, otuliłam się puchowym ręcznikiem i zaczęłam suszyć moje włosy. Zmyłam resztki makijażu, które pozostały na mojej twarzy, ubrałam się i poszłam do Justina.

Usiadłam koło niego i wtuliłam się w jego ramiona.

-Kocham Cię, wiesz?- powiedziałam cicho.

-Oczywiście skarbie- cmoknął mnie w usta.- Ja ciebie też. Najbardziej w świecie.

___________________________________________________________
Wiem,że rozdział krótki i nawet w połowie nie tak fajny jak Wisi, ale cóż ;o Dawno mnie nie było, ale mam nadzieję, że jeszcze trochę mnie pamiętacie. ;)
Mam nadzieję, że chociaż trochę podoba wam się rozdział i chociaż trochę was zadowoli.
Chciałabym także zaprosić was na mojego bloga <KLIK> :D
Do następnego
~Z.