poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 72 cz.4!


Nawet się nie zorientowałam kiedy usnęłam przy komputerze. Obudził mnie ten denerwujący dźwięk 'Masz wiadomość.' Zdenerwowana otworzyłam e-mail.

,,Pani wniosek został pozytywnie rozpatrzony. Już jutro zapraszamy na dzień próbny. O godzinie dziewiątej proszę być w pracy. Pozdrawiam. Menadżer grupy tanecznej."

Ucieszyłam się okropnie. Natychmiast obudziłam Justina i opowiedziałam mu to, co się przed chwilą wydarzyło. Wreszcie mogłam zacząć normalne życie. Wraz z Justinem uznaliśmy, że Olivierkiem będzie zajmowała się jego babcia. Szczęśliwa usnęłam, gdyż musiałam na jutro być bardzo wypoczęta. Nastawiłam sobie budzik na szóstą, by na pewno nie zaspać. Musiało się udać ...

Usłyszałam denerwujący dźwięk mojego budzika, który dzisiaj, o dziwo, wniósł uśmiech na moją twarz. Wiedziałam po co miałam wstać i to wywołało u mnie taką reakcję. Choć, mimo wszystko tego dźwięku nigdy nie polubię, haha. Zrobiłam śniadanie. Cały czas towarzyszył mi uśmiech, nawet przy takich błachostkach. Poszłam obudzić chłopaków.

Położyłam się obok Justina cały czas na niego patrząc. Faceci są tacy słodcy, gdy śpią! Zaczęłam go całować po poliku oraz szyi. Lekko się uśmiechnął.
- Wstawaj kochanie. - dałam mu wielkiego całusa w usta.
- Ehh ... chcę takie pobudki częściej. - przewrócił mnie, tak, że teraz on dominował. Pocałował mnie namiętnie w usta po czym wstał i udał się do łazienki.
Tymczasem ja, udałam się po swojego synka. Delikatnie go wzięłam na ręce co spowodowało iż się obudził. Posadziłam w krzesełku i nakarmiłam, po czym sama zaspokoiłam swój głód. Po zjedzonym śniadaniu umyłam Olivierka i ubrałam po czym oddałam go w ręce Justina.

Przed szafą stałam jakieś pół godziny wybierając odpowiedni strój. Postawiłam na coś eleganckiego, ale i luźnego. Spakowałam do torby mój strój do treningów po czym zeszłam na dół. Justin zaprowadził nas do samochodu i udaliśmy się w stronę domu Pattie.
- Dziękuję, że zgodziłaś się na pilnowanie Olivierka. - uściskałam ją przyjaźnie.
- Nie ma za co. Powodzenia w pracy, skarbie. Trzymam kciuki. - odchodząc zobaczyłam swojego synka, który mi machał.

Wsiadłam do samochodu i poprosiłam Justina by odwiózł mnie do pracy.
- Denerwujesz się? - zapytał Jus.
- Nie, co ty. - mówiąc to cała się trzęsłam.
- Będzie okej. Nie znam lepszej tancerki niż ty. - spojrzał się na mnie i uśmiechnął na co ja zareagowałam ogromnym całusem w jego słodki policzek.

Zatrzymaliśmy się przed wielkim, kolorowym budynkiem. Postanowiłam, że wejdę tam bez Justina. Będę się mniej stresowała. Wchodząc poznałam miłą panią sprzątaczkę, która zaprowadziła mnie do biura menadżera grupy. Przywitał mnie miły, starszy Pan.
- Witam. Czyżby pani Villegas? - zapytał, podając rękę w moją stronę.
- Tak. Miło mi Pana poznać. - uśmiechnął się przyjaźnie.
- Proszę udać się do sali tanecznej. Tam czekają na Panią tancerze oraz prowadzący grupę taneczną.
- Dobrze. Bardzo dziękuję. - po tych słowach udałam się w stronę sali tanecznej.

Pełno wspaniałych, radosnych ludzi. Wszyscy mi sie przedstawili.
- Jejku, jaka wspaniała atmosfera tutaj towarzyszy. - uśmiechnęłam się. - Chciałabym poznać prowadzącego te grupę. Gdzie mogę go znaleźć? - zapytałam.
- Tutaj jestem. - odwróciłam się i zauważyłam Mike'a.
- O, Mike. - uśmiechnęłam się.
- Witaj, Jasmine w naszej grupie. Mam nadzieję, że się zaklimatyzujesz. Muszę Cię jeszcze przesłuchać, więc proszę wszystkich tancerzy o opuszczenie sali. - wskazał na drzwi.
- Oh, jasne. - włożyłam płytę z moją muzyką do odtwarzacza i rozgrzałam się.
Zaczęłam tańczyć. Włożyłam w ten taniec całą siebie. Pamiętaj, 20% talentu, a 80 serca. Chyba mu się spodobało.
- Świetnie. Ale czy poradzisz sobie z partnerem? - zapytał.
- Tak. - pewna siebie odpowiedziałam.
Przybliżył się do mnie i wyszeptał do mojego ucha 'no to dawaj'. Złapał mnie w tali i zaczęliśmy tańczyć. Jego ręce bardziej dotykały moich pośladków niż bioder, ale nie mogłam z tym nic zrobić. Podczas jednego z ruchów włożył ręce pod moją koszulkę co już było lekką przesadą.
- Ejj ... nie przesadzaj. - odepchnęłam jego ręce od siebie.
- Nie, to ty nie przesadzaj. Podobno zależy Ci na tej pracy, więc postaraj się. - złapał mnie brutalnie za pośladki.
Niestety, nie mogłam z tym nic zrobić. Strasznie zależało mi na tej pracy.
Po tym 'tańcu' wypisał jakieś papiery po czym dał mi je. Złapał mnie od tyłu za biodra, przybliżył się lekko, po czym wyszeptał do ucha ''To co? Teraz będziemy widywali się częściej. Ps. masz bardzo fajne ciało." Uznałam, że tak po prostu musi być i pełna obrzydzenia wróciłam do domu.

Straciłam szacunek do samej siebie ...

_______________________________________________________

Szanujecie to jak zachował się Mike?
Jak komentujecie zachowanie Jasmine? :)
Przepraszam za opóźnienia, ale niestety Zuzia dopiero powiadomiła mnie, że nie da rady napisac tego rozdziału. Mam nadzieję, że mi wybaczacie.


My Life  <---- wchodzimy!

Mój Ask - pytajcie o co chcecie, proszę jednak o pytania bardziej dotyczące tego opowiadania. :) / W

Mój e-mail: wiktorka3@interia.pl

Fan Page na Facebooku - Bardzo proszę o lajkowanie, najlepszych fanów pod słońcem, czyli Was. Tutaj również możecie prosić o dedykację. :D

Twitter - https://twitter.com/OpowiadaniaoJus (followujcie)

20 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ