środa, 11 listopada 2015

Rozdział 74 cz.4!

Nawet się nie zorientowałam jak szybko usnęłam przy jego boku. To w jego ramionach czułam się najlepiej. Tylko tam byłam bezpieczna. Niestety, musiałam wstać i udać się do pracy. Wchodząc do budynku nastrajałam się psychicznie na to, co zaraz miało mnie czekać. Pewnie Mike ma dla mnie kolejne 'niespodzianki' ...

Nie myliłam się. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy tancerze nie byli jeszcze przebrani. Zwykle przebierałam się sama, a dzisiaj szatnia była wypełniona ludźmi. Okazało się, że to dzisiaj ja prowadzę trening i nie za bardzo wiedzieli do której sali mają się udać, więc czekali na mnie. Po krótkim namyśle kazałam udać się im do sali numer osiem. Przebrali się i już 5 minut później odbyło się zebranie. Chciałam dać z siebie wszystko. W końcu obserwował moją 'lekcję' sam Dyrektor tej szkoły. Kazałam wszystkim usiąść na podłodze.
- Zanim zacznę dzisiejszą lekcję chciałabym Was lepiej poznać. Nie ucęe tutaj długo, nic o Was nie wiem. Taniec to coś w podobie malarstwa. Malujesz jakąś historię ... na putnie wyrażasz wszystkie swoje emocje. Niech parkiet to będzie wasze płótno. Chcę przez Wasz taniec poznać Was samych. Tańczcie całym sobą ... Jestem pewna, że dacie radę. Jesteście najlepszymi z najlepszych, czas to pokazać. Spróbujcie.

Każdy tańczył ten sam układ, przy tej samej muzyce, a mimo wszystko każdy taniec był inny. Jeden był smutny, kroki lekko zwolnione ... drugi wesoły, troszkę szybszy niż wszystkie ... każdy się czymś wyróżniał i to było wspaniałe! Ahh... właśnie zrozumiałam dlaczego dobrych parę lat zakochałam się w tym zawodzie. Pamiętam jak tańczyłam do układów Justina. Jejku... ja to wszyściutko pamiętam i mogłabym opowiadać i opowiadać - to straszne.

Po zajęciach kazałam im się przebrać i podeszłam do parapetu na którym leżała moja torba. Sala zrobiła się pusta. To był mój moment... moment na odpoczynek, dlatego wkurzyłam się, gdy usłyszałam otwierające się drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam Dyrektora wchodzącego do sali. Od razu zaczęłam się ogarniać i stanęłam przed nim.
- No... muszę przyznać, że rośnie nam tutaj nowa perełka. Mike wiele mi o Pani mówił. - na te słowa moja mina pociemniała. - Ahh... dobrze, że wtedy go posłuchałem. Będziemy o Panią dbać. A, zresztą... nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. Do jutra.
Nie zdażyłam nawet nic powiedzieć, a Dyrektor już wyszedł z sali. Byłam z siebie strasznie dumna...

Po tych ciepłych słowach nie mogłam się doczekać aż wrócę do domu i pochwalę się Justinowi! Idąc korytarzem usłyszałam jakieś kroki za mną. Uznałam, że nie będę się oglądała... no bo, po co? Ahh, zrobiłam wielki błąd. Nagle poczułam jak ktoś oplata dłonie wokół mojej talii. Przestraszyłam się.
- Mike! Do cholery, co ty wyprawiasz?
- Haha, wybacz - nie chciałem Cię przestraszyć. - powiedział miło.
- Nawróciłeś się, że jesteś taki miły? - zdziwiłam się.
- Ohh, przestań. Wiem, że ostatnio przesadzałem, ale chyba należy mi się druga szansa? - uśmiechnął się uroczo. - Nie wiem co we mnie wstąpiło, serio. Przepraszam Cię, naprawdę.
- Mhm, powiedzmy, że wybaczam. - przewróciłam oczami.
- Dobra, w ramach rekompensaty zapraszam Cię na małą lampkę wina z okazji Twojego dzisiejszego sukcesu, co ty na to?
- Umm ... - zawahałam się. - ,,Chyba należy mu się ta jedna lampka? W końcu to dzięki niemu..." - pomyślałam.
- Nie odmawiaj, błagam Cię. - zaśmiał się miło.
- No dobrze... - zgodziłam się, a on uśmiechnął się jak ... jak Mike! Tak, Mike! Mike, którego poznałam parę lat temu. - Ale tylko jedna!
Poszliśmy do jego kabinetu. Było późno, o tej godzinie oprócz sprzątaczek nie było w studiu już nikogo. W sumie to dobrze, nikt nas nie zobaczy i nie będzie niepotrzebnych plotek.

***Narrator 3-osobowy***
Mike wyjął butelkę wina i dwie lampki. Do jednej z nich dosypał pokruszoną tabletkę, która miała dodać troszeczkę ''luźnej atmosfery" i podał ją Jasmine.
- Proszę, mam nadzieję, że Ci zasmakuję. - uśmiechnął się do dziewczyny i usiadł obok niej na kanapie.
- Ohh, na pewno! Zawsze miałeś dobry gust jeżeli chodziło o alkohol!
- Haha, mam nadzieję, że nic się nie zmieniło!
- Hmmm.... - spróbowała. - Nic, zupełnie nic! - zaśmiała się.
Wieczór mijał, a z jednej lampki skończyło się na dziesiątej, także możecie sobie wyobrazić stan Jasmine w tym momencie.
- Hmm... jestem ciekaw jednej rzeczy. - zaczął Mike.
- Jakiej? - zapytała dziewczyna.
- Skoro ja nadal mam świetny gust jeżeli chodzi o alkohol, to czy ty nadal tak świetnie całujesz?
- Lepiej. - zaśmiała się i przysunęła do chłopaka.
- Nie wierzę. - uznał i złapał dziewczynę za udo.
- Nie lubię jak ktoś mi nie wierzy. - przysunęła się do niego bliżej.
Spojrzała w jego piękne, brązowe oczy i przysunęła swoje wargi do Jego. Zaczęło się. Ten pocałunek był namiętny i trwał bardzo długo. Gdy skończyli odsunęła się lekko od niego.
- Ojj, to też zdecydowanie nie uległo zmianie. - uznał.
- Haha, coś jeszcze Cię ciekawi?
- Hmm... tak - stwierdził.
- Co na przykład?
- Ciekawi mnie czy nadal masz tak świetne ciało jak kiedyś... - zaczął rozpinać jej koszulę...


_____________________________________________________________________________

Chcecie więcej? Pokażcie to.
Wybaczcie za tą niewybaczalną nieobecność.
CAŁUJĘ. / W