niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 61 cz.3!

NOTKA POD RODZIAŁEM :)
Odwróciłam się na pięcie słysząc to co powiedział. Na jego twarzy był wymalowany smutek i żal. 
-Myśli że to coś zmieni? Że teraz cofniemy się w czasie i będziemy żyli jak gdyby nigdy nic- zaśmiałam się ironicznie.
-Nie. Wiem ile bólu zadałem tobie i Olivierkowi i bardzo żałuję.Staram się postawić się na twoim miejscu i pewnie teraz walnąłbym sobie z liścia-zaśmiałam się, starając rozjaśnić tą sytuacje.- Nie proszę Cię o natychmiastowe wybaczenie, ale proszę o szansę. Jedną i ostatnią.- skończylł mówić, a po jego policzku spłynęła samotna łza, którą szybko otarł.- Dzisiaj jest Wigilia. Chodźmy gdzieśi chociaż na chwilę zapomnijmy o problemach o moim zachowaniu, a potem decyzja pozostanie tylko dla ciebie.
-Justin, ja nie wiem.... Mój tata jest w szpitalu, nie mogę go teraz zostawić.
-Proszę, a jeżeli coś się stanie od razu wrócimy.
-A Olivierek? 
-Twoja mama się nim zaopiekuje. Przecież i tak teraz śpi.
-Dobrze. Ale nie myśl, że tak łatwo Ci wybaczę.- powiedziałam. To nie tak, że nie ruszyły mnie te przeprosiny, ale to nie tak łatwo wybaczyć takie coś z dnia na dzień. 
-No to chodźmy- powiedziałam. Po 5 minutach zorientowałam się, że idziemy na lodowisko. Kilka razy byłam ze znajomymi i...Arianną tu, ale nigdy nie było razu żebym się nie przewróciła. Zawsze mieliśmy niezły ubaw.Justin poszedł wypożyczć łyżwy, a ja oglądałam ludzi, którzy jeździli jak zawodowcy.Dostałam łyżwy i zaczęłam je zakładać. Justin założył swoje i weszliśmy na lodowisko. Od razu przytrzymałam się budy*. Zaśmiałam się gdy zobaczyłam Justina, który leżał na śliskiej tafli lodu.On też się śmiał. Naglr pociąnął mnie w dół więc leżałam razem z nim. Podnieśliśmy się i zaczęliśmy próbować jakoś się poruszać. Po kilku chwilach trochę lepiej mi szło. Justin nie był gorszy. Zaczęłam przed nim uciekać, przepychając się przez ludzi. Kątem oka widziłam, że Justin mnie doganiał więc przyspieszyłam. Nagle na kogoś wpadałam, lądując na tyłku. W tym czasie zostałam od tyłu przyciągnięta przez Justina. 
-Mam Cię- szepnął mi do ucha.Odwróciłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Przybliżył do mnie swoje usta i zetknął je z moimi. Czułam się jak w czasie pierwszego pocałunku. Zrozumiałam wtedy, że kocham go tak mocno, że nie mogę go zostawić , ale nie mogę także mu tak łatwo wybaczyć. Z pewnością nie wyglądaliśmy teraz jak skłócona para. Oderwał się ode mnie. 
-Chyba powinniśmy wracać-powiedział.
-Tak to dobry pomysł.- Wyszliśmy z lodowiska, oddaliśmy łyżwy i skierowaliśmy się w stronę szpitala. Widziałam w oczach Justina, tańczące iskierki radości. Nim się obejrzałam staliśmy przed szpitalnymi drzwiami. Justin otworzył je przede mną i przepuścił mnie. Zaczęłam szukać oczyma mojej mamy i zobaczyłam ją z...tą kobietą z samolotu. Co ona tu robi? Kłóciły się o coś.Nagle nieznajoma zaczęła kierować się w moją stronę, mówiąc do mojej rodzicielki:
-Muszę jej powiedzieć. Ona zasługuję na prawdę. 
-Mary, proszę nie teraz.- moja mama goniła ją. Nagle lekarz wyszedł z sali ojca
-Można już wejść i spotkać się z panem Villegas.- W tej chwili obydwie kobiety zawróciły i weszły do sali. O co chodziło z tą całą sytuacją?


___________________________________________________________
Jak myślicie czego nie wie Jasmine? 
Czy Justin i Jasmine się pogodzą?
_______________________________________________

Hej !
Początkowo był plan  żeby dodać rozdział w święta, ale wtedy pewnie nie będę miała czasu więdz dodaję dzisiaj :) Mam nadzieję że podoba się wam :) 
A teraz życzenia :D

Kochani! Wesołych Świąt, spełnienia marzeń, zdrowia i szczęścia :) 
~Z. 

wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział 60 cz.3!

Byłam wręcz załamana tym co usłyszałam. Dlaczego to akurat mnie spotyka taki pech w życiu? Najchętniej wróciłabym do dzieciństwa. Oddałabym za to wszystko!

Lekarz wbiegł do sali, a ja patrzyłam przez szybę jak mój tata walczył o życie. To był straszny widok. Nie bałam się wtedy o siebie inne tego typu rzeczy. Obchodził mnie tylko mój tata. Nie chciałam go stracić ... Widać było, że lekarz robił wszystko co w jego mocy, a mój tata był cały zmęczony tą sytuacją. Nagle lekarz zasłonił Nam widok i kazał poczekać na korytarzu. Widziałam jak wyworzą mojego tatę z sali do innej - intensywnej terapii. Byłam zła na siebie, że wyjechałam do Los Angeles, tym samym zostawiając go tutaj, w Kanadzie. Jedynym powodem, który wywołał uśmiech na mojej twarzy, był fakt, że mój tata jednak żyje. 'Ucieszona' wtuliłam się w moją mamę, jak mała, bezbronna dziewczynka. Dawno się tak nie czułam. Fajnie jest tak wrócić do dzieciństwa... wtedy wszystko wydawało się takie proste. Brak problemów i płaczu. Otworzyłam załzawione oczy, gdy nagle ukazał mi się obraz Justina. Najchętniej przyłożyłabym mu i uwierzcie, że w tym momencie byłam zdolna do wszystkiego. Podeszłam do niego i zaczęłam pokazywać wyjście nic się nie odzywając. Mimo, że wyglądałam na spokojną i opanowaną to uwierzcie, że tak nie było. W środku pękałam, chciałam wyrzucić mu prosto w twarz co o nim sądzę. Jednak nie byłam do tego zdolna w takim miejscu. Zaczęłam iść w stronę wyjścia, a Justin udał się wraz ze mną. Przechodząc przez korytarz łzy lały się po moich policzkach. Nie wiedziałam co powiem Justinowi. Czułam jak patrzy się na mnie. Na moją twarz, na słoną ciesz spływającą po mojej twarzy. Zrozumiałam, że cały mój świat nagle się załamuję. Cichutko niszczy i choć wiem, że tak jest nie chcę się do tego przyznać. Nie chcę dopuścić do siebie myśli, że to już koniec. A jednak ...

Chciałam uchylić drzwi, by wyjść z sali pooperacyjnej, jednak Justin był szybszy. Zdziwiłam się. Spojrzałam na niego, jednak przez ułamek sekundy ten widok zbrzydł mi. Kiedyś wydawało mi się, że wiem o tym chłopaku wszystko - mimo, że w tamtym czasie znaliśmy się kilka miesięcy. Obecnie minęło już kilka lat, a mi zdaję się, że nic o nim nie wiem. Może to było tylko złudzenie. Może był kolejną ludzką marionetką, którą ktoś stale poruszał, nie dając jej swobody. Może po prostu się pomyliłam. W tej chwili próbowałam zrzucać całą winę na siebie. Chciałam usprawiedliwić Justina. Nie chciałam żywić do niego urazy.

W końcu doszliśmy do pobliskiej restauracji, która była połączona ze szpitalem. Justin pomógł mi zdjąć mi kurtkę. Zaczęła się nasza rozmowa, która miała wytłumaczyć wszystko.
- Hej - zaczął nieśmiało Justin. Widziałam jak nerwowo bawi się swoimi palcami. Chciał uniknąć kontaktu wzrokowego.
- Przejdźmy do rzeczy - odpowiedziałam surowo. - Chcę wiedzieć wszystko, od początku do końca. Proszę.
- Jasmine, wstydzę się o tym mówić. Jestem cholernym dupkiem, zrobiłem tyle złego. Tak wiele razy Cię zraniłem. - cały czas patrzył w stół.
- Do rzeczy, nie mam całego dnia. - mój głos był tak twardy i  bezuczuciowy, dokładnie opisywał mój obecny stan.
- Tego wieczoru gdy wróciłem pijany byłem u Belli. - wreszcie uniósł wzrok i spojrzał na mnie. - Do niczego nie doszło, ale okazało się, że jest chora na raka. Chciałem wrócić do niej, zostawić Cię. Byłem naprawdę głupi. Nie wiedziałem co robię. Potem powiedziała, że jest w ciąży, więc tym bardziej nie mogłem jej zostawić. Czułbym się okropnie. - wziął oddech i kontynuował - W tamtym momencie myślałem tylko o niej. Nie wiedziałem co zrobić, więc poszedłem do pab'u obok. Tam spotkałem Ryan'a i to właśnie on przywiózł mnie z powrotem. Dalej nie pamiętam co się działo. Mam tylko urywek Twojego krzyku i płaczu. - posmutniał.
- Owszem, zraniłeś mnie i nie dziw się, że patrzę na Ciebie z pogardą. - opuściłam wzrok.
Justin widząc to złapał mnie gwałtownie za nadgarstki i odwrócił je. Ja momentalnie pisknęłam i zacisnęłam zęby z bólu. Justin spojrzał w miejsce którego wcześniej dotykał i ujrzał głębokie rany, oznaczające mój ból.
- Jasmine ... - połknął głośno ślinę. - To przeze mnie? - spojrzał na mnie zmartwionym i pełnym załamania wzrokiem.
- Zamknij się! - zaczęłam płakać. - Nie wiesz ile przez Ciebie nocy przepłakałam. Ile razy chodziłam z podkrążonymi oczami i siniakami na rękach. Co miałam kurde zrobić? Ciesz się, że jeszcze żyję. W jednej chwili załamał mi się cały świat. Jak myślisz, przez kogo, kurwa?
- Skarbie ... - powiedział załamany.
- Nie skarbuj do cholery! Już nigdy nie będę Twoim skarbem. Nie dzwoń, nie pisz. - poprosiłam gniewnym głosem.
- Czyli to już koniec Nas? Koniec tego wszystkiego? - zapytał patrząc mi głęboko w oczy z nadzieją, że odpowiem "nie". Jednak nie tym razem.
- Tak, Justin ... - wstałam, założyłam kurtkę i odeszłam. - Żegnaj.
- Przepraszam ... - syknął cicho, ale wystarczająco bym go usłyszała.

_______________________________________________________________

Hej!!! :)))

Wiem, że postu długo nie było, ale to z powodu moich ciągłych obowiązków. Obecnie prowadzę 3 blogi i naprawdę nie mam już siły. Dobrze, że jest jeszcze Zuza, która już niedługo napiszę rozdział świąteczny. :D

Jak myślicie, Justin wreszcie weźmie się w garść? Jasmine wybaczy Justinowi czy to już ostateczny koniec?

Mój Ask - pytajcie o co chcecie, proszę jednak o pytania bardziej dotyczące tego opowiadania. :) / W

Mój e-mail: wiktorka3@interia.pl

Fan Page na Facebooku - Bardzo proszę o lajkowanie, najlepszych fanów pod słońcem, czyli Was. Tutaj również możecie prosić o dedykację. :D

Twitter - https://twitter.com/OpowiadaniaoJus (followujcie)

Komentujcie. :3


Kocham Was bardzo < 3 W



środa, 13 listopada 2013

Rozdział 59 cz.3 !

Uspokajając mojego małego synka, który płakał za Justinem, sama nie wierzyłam w to co mówię.
 - Nie martw się skarbie - zaczęłam. - Ciiii ... niedługo tatuś wróci i będzie jak dawniej. - spojrzałam nie pewna swoich myśli w dół. 
Weszłam na pokład pięknego samolotu, który leciał w kierunku Kanady. Olivierka zapięłam w zielonym foteliku i spróbowałam przekonać go do snu. 
- A,a,a kotki dwa, szare bure obydwa ... 
Przestałam widząc zamykające się powieki malucha. Teraz miałam wreszcie czas na swoje przemyślenia. Co dalej mam robić, w końcu Justin jest ojcem mojego dziecka i nie mogę go tak od razu przekreślić. Jednak na tą chwilę nie wyobrażam sobie dalszego życia z nim. Pamiętam, że jak byłam mała napisałam sobie listę życzeń, którą miałam nawet w walizce. Zaczęłam szperać w torbie, aż w końcu wyjęłam z niej świstek starego, zapisanego papieru. Pierwszym i najważniejszym punktem było "zawsze być szczęśliwą", dopiero potem były wpisy o moim pięknym księciu z białym rumakiem. Jednak co mi z tego zostało? Nie jestem księżniczką, która u swojego boku ma księcia, choć do tej pory miał być nim niby Justin, ani nie jestem szczęśliwa, więc co do cholery jest z tymi życzeniami? Kiedy wreszcie wszystko zacznie się układać? Nie rozumiem siebie. Tyle razy ten facet mnie zranił, tyle razy upokorzył i uderzył, a ja nadal go bronię i nie daję odejść. I to nie może być jedynie kwestia dziecka, bo gdyby tak było nie odeszłabym od niego nawet teraz. Musiało być coś na rzeczy. Tylko, że to cholerne, głupie 'coś' nie pozwala mi robić kroku na przód.Macie czasem tak, że jedna część mówi "Zrób to! Będzie lepiej!",  a druga "Nie! Jeśli będziesz silna dasz radę wytrzymać!"? Ja miałam tak teraz. 
-Prosimy zapiąć pasy, zaraz będziemy wylatywać- zakomunikowała stewardessa, a ja posłusznie to zrobiłam. Spojrzałam na ostatni punkt mojej listy: "Żyć długo i szczęśliwie"... Chciałabym żeby tak było, ale zgotowałam sobie nie do końca "Happy end". Momentalnie po moich policzkach zaczęły spływać słone, gorące łzy. 
-Wszystko w porządku?- usłyszałam po mojej lewej stronie uprzejmy, kobiecy głos. 
-W zasadzie to nie, ale nie chcę o tym rozmawiać.- uprzejmie uśmiechnęłam się.
-Och... Wiem, że coś w tobie siedzi. Widzę to w twoich oczach.Powiedz o co chodzi, ulży Ci- także posłała mi promienny uśmiech. W sumie to lepiej wyżalić się obcej osobie niż swoim bliskim.
-Ja...Nie wiem od czego zacząć...
-Najlepiej od początku- oby dwie zaśmiałyśmy się.
-Może opowiem w streszczeniu... Jestem nastoletnią matką, mój chłopak nadużywam mnie psychicznie jak i fizycznie oraz mój ociec właśnie trafił do szpitala w krytycznym stanie po zawale... Tsaa, to nie wygląda za ciekawie. 
-Przykro mi... Musisz być silna. Powodzenia.- powiedziała. Reszta lotu minęła bardzo szybko, Olivier ciągle spał, a ja słuchałam muzyki na słuchawkach.Gdy już wysiadałam z samolotu nieznajoma powiedziała: 
-To do zobaczenia, Jasmine.- Co? Przecież ja się nie przedstawiałam.
-Proszę pani! Skąd pani zna moje imię?! Halo!- krzyczałam,ale nie dostałam odpowiedzi, bo tajemnicza kobieta zniknęła za drzwiami lotniska. Nie marnując czasu zaczęłam szukać taksówki. Po pięciu minutach znalazłam wolną i wsiadłam do niej. 
-Po proszę do szpitala.- powiedziałam do kierowcy, a ten czym prędzej ruszył. Z lotniska do szpitala więc po chwili szłam szpitalnymi korytarzami szukając mojej mamy.
-Jasmine!- usłyszałam krzyk. Należał on do mojej mamy. Podbiegłyśmy do siebie i przytuliłyśmy się.
-Co z tatą?- zapytałam. Gdy moja mama miała odpowiedzieć ktoś zawołał:
-Panie Brown! U pana Villegas nastąpiło zatrzymanie akcji serca!- w tym momencie mój cały świat się zawalił.

__________________________________________________
Kim jest tajemnicza kobieta z samolotu i czy wpłynie na życie Jasmine?
A co z tatą Jasmine, czy przeżyje?

Wiem, zawaliłam na całej linii. Rozdział nie jest idealny i nie było go przez bardzo długi czas.Przykro mi. :( 
Jak podoba wam się rozdział? ^^ Początek napisała Wiktoria i serdecznie jej dziękuje <3 Dziękuje też wam za te wszystkie miłe komentarze <3 
  
~Z.

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 58 cz.3!

Wiele się działo przez te ostatnie kilka dni. W sumie na tą chwilę nie byłam w stanie ułożyć żadnego logicznego zdania. Mój ojciec zachorował, chłopak jest bipolarnym tyranem, mam nieślubne dziecko, a moja przyjaciółka nie żyje ... gorzej być nie mogło. W każdym razie nie wiem co mu powiedzieć. Rozumiem, że może sobie nie radzić z pewnymi rzeczami, ale chyba od tego jestem JA, żeby mu w takich sytuacjach pomóc. Nie zawsze jestem w stanie znieść jego humorków i wiem, że taka zmiana jak przeprowadzka na pewno mi pomoże. W końcu Bieber musi zrozumieć, że nie jestem jego własnością ani zabawką, którą rzucasz kiedy tylko Ci się znudzi w kąt, a gdy masz dobry humor bawisz się nią. Musiałam jednak coś odpowiedzieć, więc zaczęłam ...
- Kurde, co ty sobie myślisz?! Nie jestem Twoją własnością, nie masz prawa traktować mnie jak śmiecia. - rozpłakałam się. - Mam dość Twoich krzyków, piąstek, uderzeń, popchnięć i innych tego typu rzeczy. Ciągle jest dla Ciebie za głośno. Za głośno? Co jest za głośne? Tyl­ko cisza. Cisza, w której się człowiek roz­pa­dam jak w próżni, by tylko Cię nie obudzić gdy jesteś pod wpływem alkoholu. Cholera kocham Cię i trudno mi o Tobie zapomnieć, o naszych wspaniałych wspomnieniach! O wszystkim co związane z Tobą. Mogłabym Ci opisać każdy dzień, każde moje uczucie w danej sytuacji, a ty co? Nic. Zdradzasz mnie za każdym razem gdy masz słaby dzień. Szukasz ukojenia w seksie i to jeszcze z inną kobietą. Nie zdajesz sobie jednak sprawy, że to mnie okropnie rani. - z moich oczu płynął wodospad świeżych, zranionych oraz przepełnionych emocjami łez. - A najgorsze jest to, że kiedy ktoś cię opuści, po­za tym, że za nim tęsknisz, po­za tym, że roz­pa­da się cały mały świat, który ra­zem stworzy­liście, i że wszys­tko, co widzisz al­bo ro­bisz, przy­pomi­na ci o tej oso­bie, naj­gor­sza jest myśl, że była to próba ja­kości i te­raz wszys­tkie części, z których się składasz, noszą stem­pel OD­RZUT przys­ta­wiony przez ko­goś, ko­go kochasz, i tak się właśnie czuję.
- Egh ... skarbie ... - zaczął, ale nie dałam mu skończyć.
- Kurwa, nie skarbuj mi tu teraz! - odetchnęłam z ulgą, że mogłam mu to powiedzieć.
Widziałam w tej chwili chęć Justina, żeby mnie uderzyć, ale gdy podniósł piąstkę nagle się powstrzymał, jakby coś sobie uświadomił. W sumie to zaimponowało mi to, ale nadal żywiłam nienawiść do niego. Czy go nadal kocham? Jeszcze niedawno bez wahania powiedziałabym, że 'tak', ale na tą chwilę nie jestem pewna moich uczuć do niego. Jestem osobą, która pewne słowa i czyny pamięta bardzo długo, a czasem nawet do końca życia. Najchętniej to zapomniałabym o tym wszystkim i znalazła sobie nowego partnera życiowego. Ale w dzisiejszych czasach trudno jest to zrobić ... trudno jest zacząć od nowa, a już najtrudniej jest zapomnieć, to zdecydowanie najtrudniejsza rzecz jaką kiedyokolwiek można by zrobić, mogę powiedzieć, że w niektórych przypadkach niewykonalna, nasz związek to idealny przykład. Jednak ja ciągle jestem w przekonaniu, że to Justin jest moją drugą połówką, którą przez wiele lat i porażek szukałam. Wszystko świetnie by się układało i uwierzcie mi, że bylibyśmy najlepszą parą w Los Angeles, gdyby nie Justin. Czasami nawet zastanawiam się czy to czasem nie moja wina i próbuję na siłę usprawiedliwić Justina, ale nie widzę tutaj nawet grama mojego złego postępowania. Oczywiście, że człowiek nigdy nie jest bez winy i nie ma ludzi idealnych, ale ja niczemu nie zawiniłam. A może to tak jest, może właśnie tak miało być! A może to ja jestem winna jego zachowaniu? Może to przeze mnie taki jest? A może chcę zakończyć nasz związek, bo pokochał inną osobę? Mogę z pewnością przyznać, że mam okropny mętlik w głowie.
- Justin, mój ojciec jest chory! Muszę jak najszybciej jechać do Kanady. - zaczęłam płakać i jak najszybciej chciałam uniknąć kontaktu wzrokowego z Justinem.
- Ale jak to? Jasmine ... - cały czas próbował spojrzeć w moje oczy, a ja uparcie broniłam, by tego nie robił i ocierałam łzy, tak, że oczy momentalnie zrobiły się czerwone.
- Jedź do domu! Ja z małym wyjadę, jest to dla nas potrzebne, zrozum to. Zaufaj mi, odpoczniemy od siebie i to nam dobrze zrobi. - złapał mój podbródek.
- Kocham Cię, okej? - i pocałował, a ja zachowując się podle, ale i sprawiedliwie z jego strony odepchnęłam go.
- Dobra Justin, idź już, proszę Cię. - spuściłam głowę, a Justin był w wielkim szoku mojego postępowania.
Odwróciłam się i powolnym krokiem odeszłam. Widziałam ludzi patrzących się na mnie, ale ja jednak szukałam tylko jedynego wzroku, pięknych, piwnych tęczówek Justina, które kiedyś codziennie się spotykały z moimi czarnymi. Brakowało mi go, choć rozstaliśmy się niecałe 2 minuty temu. Obiecywałam mu, że to niczego między nami nie zmieni i, że wszystko będzie dobrze, choć szczerze  mówiąc sama w to wątpiłam ...

                       __________________________________________________

Hej! :D
Powracam do Was, ja - Wiktoria! <3 Mam nadzieję, że po długim wyczekiwaniu rozdziału napisanego przeze mnie nie zawiedliście się. A teraz takie małe pytanie: ,,Jak waszym zdaniem sprawuje się nowa autorka?" Zależy mi, gdyż to pozwoli mi w decyzji czy 'zatrudnić' ją na stałe. :)

Jak myślicie czy Justin tak łatwo odpuści? Co jest z ojcem Jasmine?


To wszystko w następnym rozdziale, który napisze Zuzia! ^__^


Komentujcie.

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 57 cz. 3!

-Jasmine, ja przepraszam za wszystko.-zaczął niepewny-  Po prostu mam za dużo po prostu mam za dużo problemów.
-Ale, alkohol nie jest najlepszym rozwiązaniem. Możesz mi powiedzieć o wszystkim i spróbujemy razem to rozwiązać.- pomimo wszystko chciałam mu pomóc. Jeśli na prawdę się kochamy powinniśmy walczyć o nas.A do tego chciałam żeby Olivier wychowywał się z ojcem, w kochającej rodzinie.
-Ale ja nie mogę.
-Jak to nie możesz?
-Normalnie!- znów wrócił bipolarny Justin- Jasmine, po prostu wybacz mi i będzie po sprawie!
-Po sprawie?! Ty się słyszysz człowieku?-uniosłam głos, lecz nie krzyczałam by nie obudzić śpiącego synka- Myślisz że jedno głupie przepraszam zmieni wszystko i tak po prostu całe zło się ulotni? Ja przecież nawet nie wiem co się stało, że tak się zachowałeś! Nie dam się tym razem tak łatwo.
-Wiesz co?! Żałuję, że w ogóle się z tobą związałem. Przez ciebie są same problemy!
 Czy on właśnie powiedział...? Nie, to nie może być prawda. Jasmine uspokój się jest pod wpływem alkoholu i Bóg wie co jeszcze. Po prostu muszę zapomnieć o tych słowach. Tym razem to ja wygram tę walkę.
-Ja powoduję wszystkie problemy? Tak, bo to ja wychodzę w nocy i upijam się. Czy ty w ogóle pamiętasz w takich momentach że masz mnie, syna i dom?- to go zatkało. Wiedziałam że nie będzie się spodziewał tego, że się nie poddam.- Co ? Teraz nie masz nic do powiedzenia?
-Pamiętam! I właśnie dlatego piję. Zniszczyłaś my życie tym swoim synem! Lepiej byłoby jakbym nie przeprowadził się do Kanady, nie poznałbym ciebie i teraz prowadziłbym życie tak jak wcześniej.
- Chcesz żyć tak jak wcześniej? Proszę bardzo, zabieram Oliviera i wyjeżdżam!
-Rób co chcesz! Nie obchodzi mnie co robisz!-krzyknął Justin w czasie gdy ja biegłam już do pokoju by wziąć Olivierka.
Z mojej szafy wyjęłam walizkę i zaczęłam w nią pakować potrzebne rzeczy i ubrania. Gdy już zapinałam walizkę zadzwonił mój telefon. Kto dzwoni o tej porze? Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojej mamy.
Przesunęłam palcem zieloną słuchawkę i przyłożyłam do ucha mojego iPhone'a.
-Halo?- zapytałam nieco zdziwiona. Przecież moja mama lub mój tata nie dzwonili do mnie już od dłuższego czasu.
-Jasmine...Tata jest w szpitalu.
-Co? Dlaczego?
-On miał zawał. Przed chwilą przywieziono go do szpitala. Jest w krytycznym stanie.- wiedziałam, że moja mama zaraz się rozpłacze.- P-proszę przyjedź tu..
-Mamo, jadę na lotnisko. Trzymaj się, kocham Cię.-rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź. Wzięłam na ręce już obudzonego Oliviera i zaczęłam go ubierać, po czym sama włożyłam buty i kurtkę. Do jednej ręki wzięłam syna, a drugą ciągnęłam walizkę po schodach.

***Oczami Justina***
Słysząc kółka walizki odbijająca się od stopni schodów z każdym krokiem Jasmine, podniosłem głowę. Ona mówiła serio gdy się kłóciliśmy. Nie wiedziałem co powiedzieć, lecz moja narzeczona (może była) odezwała  się : 
-Teraz możesz pić, ćpać lub robić cokolwiek chcesz, ale mnie i Olivierka w to nie mieszaj.- powiedziała. Puściła rączkę walizki, po czym zdjęła pierścionek zaręczynowy i rzuciła go w moim kierunku. Przeszła przez korytarz, trzasnęła drzwiami,a w domu zapadła cisza którą przerwało tylko tykanie zegara.Czy ona właśnie odwołała ślub? To niemożliwe. Nie mogę jej stracić. Nie miałem na myśli tego wszystkiego gdy się kłóciliśmy. To był impuls, pod wpływem chwili.Gdybym dał jej odejść byłbym największym idiotą na świecie, którym i tak już siebie sam uczyniłem.Nie wiem gdzie Jasmine chce wyjechać, ale na pewno pojechała na lotnisko. Przez tą kłótnie momentalnie wytrzeźwiałem, więc szybko wybiegłem z domu i zasiadłem za kierownicą. Przekraczając na liczniku 100km/h w ekspresowym tempie dotarłem na lotnisko. Wśród tłumu obcych mi ludzi dostrzegłem Jasmine, która miała już wykupiony bilet i stała w kolejce do odprawy. 
-Jasmine!- krzyknąłem zwracając też na siebie uwagę innych ludzi- Kochanie, ty nie możesz wyjeżdżać. Ja Cię kocham, to co powiedziałem wtedy nie było prawdą. Jesteś najlepszą rzeczą, która spotkała mnie w życiu. Nie mógłbym bez ciebie żyć. Za wszystko przepraszam, za łzy, ból i za to, że jestem takim idiotą.Nie zasługuję na ciebie, ale proszę. Wybacz mi. 
Widać było, że była bardzo zmieszana. Po paru minutach ciszy, zaczęła mówić ...


 _______________________________________________

Hej :) Tu nowa współautorka bloga. Mam nadzieję że podoba wam się rozdział i styl pisania :)  Za wszystkie będę przepraszam, i do następnego :)

Jak myślicie czy Jasmine wybaczy Justinowi? A co z jej tatą? Czy przeżyje?...

/ Z

środa, 9 października 2013

INFORMACJA CO DO ROZDZIAŁÓW / OPOWIADANIA / ADMINISTARTOREK

UWAGA! :/
Niestety mam przykrą wiadomość. Nie mam pomysłu na dalsze pisanie tego bloga. ALE JAK OBIECAŁAM NIE SKOŃCZĘ GO PISAĆ!!! Już od paru tygodni staram się napisać doskonały rozdział, ale NIE WYCHODZI MI TO!
Potrzebuję pomocy, NARAZIE NA OKRES PRÓBNY!
PS. Ja oczywiście dalej będę się udzielała. I jak zawsze będę się podpisywała / W
Pozdrawiam
Wiktoria
Chętni pisać na facebooku! :D https://www.facebook.com/OpowiadaniaOJustinieBieberzeFanClub?skip_nax_wizard=true#
Oczywiście wybieram osoby, które mają talent do pisania. Musicie mi coś zaoferować, dać swoje propozycje i blogi na których piszecie opowiadania, LUB obojętnie, jakieś krótkie opowiadanie do sprawdzenia! Później odpiszę Wam czy nadajecie się.
 
Jednak pamiętajcie, że w każdym momencie mogę usunąć Wasz rozdział, gdyby nie podobał mi się styl pisania bądź tematyka. :)
 
Do tej pory sama prowadziłam tego bloga. :D
 
/ W

 

poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 56 cz.3!

Zaczekałam, aż Justin uśnie. Kiedy to nastąpiło udałam się po swoją piżamę do sypialni, cicho otwierając drzwi weszłam do pomieszczenia. To staje się coraz głupsze, od kiedy boję się wejść do własnej sypialni?! Przecież to nie mieści się w głowie. Do jakiego stanu musiał mnie doprowadzić?! Wyjęłam piżamę i szybko wyszłam z pokoju. Będąc już w toalecie zaczęłam się rozbierać. Weszłam do kabiny prysznicowej i zaczęłam się myć. Byłam pewna, że zimny prysznic mnie ożywi. Ja już naprawdę nie wiem co mam ze swoim życiem dalej robić. Straciłam moją jedyną przyjaciółkę, mój partner jest agresywny, mam nieślubne dziecko i wszystko się sypie. Chciałabym uciec stąd i wrócić jak to wszystko się skończy. Byłoby naprawdę wyśmienicie gdyby tak dało się zrobić. Przed wszystkim udaję, że jest dobrze, ale w środku pękam.
Co z tego, że w towarzystwie się śmieję, skoro w samotności płaczę. Co z tego, że wśród znajomych jestem zadowolona, skoro wracam do domu i nie potrafię się cieszyć. Co z tego, że mówię, że nic mi nie jest, skoro naprawdę moja dusza cierpi. Może i jestem choć trochę szczęśliwa, wiecznie chodzę uśmiechnięta, rozdaję każdemu nieco dobrego humoru, ale to nie zmieni tego, że czasem jeszcze płaczę do poduszki, jestem zagubiona chłodnego, samotnego wieczoru odczuwając ból i tęsknotę. Bo na zewnątrz mogę wydawać się szczęśliwą osobą, ale nikt nie wie, co naprawdę ukrywa się w środku. Wiem to tylko ja. Nawet Justin tego nie widzi, potrafi przesiedzieć całą noc nagrywając piosenki. Rozumiem, że ma swoje Beliebers, ale ja też istnieje! Uwielbiam jego fanki i naprawdę bardzo je szanuję, ale mimo wszystko ja też czasem go potrzebuję. A on cały czas zupełnie poświęca się pracy. Nie widzi moich potrzeb, nie wie jak okropnie go potrzebuję. A to boli! Cholernie boli. Uśmiech jednak nie zawsze wyraża radość, czasami ukrywa największy ból ... u mnie jest dokładnie tak samo. Nienawidzę się smucić, ale nie umiem uśmiechać. Nie umiem być już wesoła, bo zawsze gdy próbuję się uśmiechnąć lub wywołać z siebie najmniejszy śmiech coś mi przeszkadza Gdy wszystkie się psuje w mojej głowie jest jedno często zadawane pytanie: ,, Jak życie jest do dupy, to gdzie się składa reklamacje?" Może to głupie, ale tak właśnie jest. Zimne krople wody spływały po moim rozgrzanym ciele. Wiem, że to nie jest zbyt dobre połączenie, ale przecież nie wszystko musi do siebie idealnie pasować. Poza tym w moim życiu ostatnio nic do siebie nie pasuję, ale tak to już czasem bywa. Zaczęłam myć się gąbką i wydobywać z siebie ciche jęki, które powodowane były lodowatą wodą. Mimo, że powoduje to lekki ból, to uwielbiam zimne prysznice. Uwielbiam, bo właściwie tylko wtedy mam czas by wszystko sobie w spokoju przemyśleć i zadecydować o moim dalszym życiu. W końcu to ja decyduję co będę robiła i z kim żyła. Może Justin jest już tym zmęczony i dlatego tak się zachowuję? Jeśli mam być szczera to sama nie wiem. Kocham go, tak cholernie go kocham, a on mnie ignoruję, bije i poniża! Czasem jest kochany, a po kilku minutach staje się chamskim gnojkiem. Wiele myśli mam teraz w mojej głowie. A może ma kochankę? Może już mnie nie kocha? Przecież w końcu musi być jakieś wytłumaczenie! Bez powodu by się tak nie zachowywał! Tak bardzo chciałabym, żeby była przy mnie Arianna. Miałabym do kogo się przytulić i komu się wyżalić. Gdy jej nie ma nie radzę sobie. Nie daję rady z niczym! Przyzwyczaiłam się do jej obecności. Od dziecka rozumiemy się jak nikt inny. Nigdy nie zabrakło Nam tematów do rozmów! Była moją przyjaciółką i zawsze nią będzie!!! Choćby nie wiem co. Wyszłam z kabiny prysznicowej i wytarłam się moim ulubionym ręcznikiem z dzieciństwa. Przypomniały mi się świetne stare czasy, do których chciałabym okropnie wrócić. Przebrałam się w moją piżamkę w kropki i poczułam się jak dziecko. Dziecko, które niczym się nie przejmuję, a jego jedynym problemem jest to czy będzie miał daną zabawkę ze sklepu, czy nie. Wychodząc lekko zamknęłam drzwi, by nie obudzić Justina. Zobaczyłam czarną postać siedzącą na kanapie w salonie. Przestraszyłam się i jak najszybciej chciałam dowiedzieć się kto to. Okazało się, że na sofie siedzi załamany Justin, ledwo powstrzymujący się od łez. Podeszłam do niego i usiadłam. On zaczął mi wszystko tłumaczyć ...
_____________________________________________________________

I to tyle! :D Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Spóźniłam się o jeden dzień, bo miałam wczoraj naprawdę dużo lekcji do odrobienia, poza tym dzisiaj miałam 3 kartkówki które chciałam jak najlepiej zdać więc cały dzień się uczyłam. :) Kolejny rozdział za TRZY dni!!! :]

KOMENTUJCIE !!! :))

KOCHAM WAS! ♥ / W

Mój Ask - pytajcie o co chcecie, proszę jednak o pytania bardziej dotyczące tego opowiadania. :) / W

Mój e-mail: wiktorka3@interia.pl

Fan Page na Facebooku - Bardzo proszę o lajkowanie, najlepszych fanów pod słońcem, czyli Was. Tutaj również możecie prosić o dedykację. :D

Twitter - https://twitter.com/OpowiadaniaoJus (followujcie)


poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 55 cz.3!

Wiem, że zatapianie wszystkich swoich problemów w alkoholu to nie najlepszy pomysł, ale na tą chwilę nie mam lepszego. Podszedłem do baru i zamówiłem 5 piw. Zauważyłem mojego starego kumpla, Ryan'a i pokazałem gest ręką by podszedł do baru. Przywitałem się z nim tak jak za dawnych czasów. Poczułem, że nadal jestem dzieckiem, tym który biegał po podwórku, paprał się w błocie po czym przychodził zadowolony do domu i po prostu dalej cieszył się swoim spokojnym życiem. Rzeczywiście, dzieciństwo to wspaniały okres, nie musisz przejmować się pieniędzmi, rodziną i swoją partnerką. Nie wiesz co to znaczy "sex" i jest Ci z tym dobrze. Życie po prostu jest zupełnie łatwiejsze ...
- Hej, Bracie! - zaczął Ryan.
- Hej, Stary! - przywitałem się z moim "bratem".
Nasza przyjaźń jest dziwna. Kłócimy się praktycznie bez przerwy, ale mimo to mamy siłę by wstać i pogodzić się. Mimo iż nie łączy mnie z nim braterska więź, ani DNA mogę nazwać go moim 'bratem'. Jest człowiekiem, który wie o mnie wszystko. Ostatnio jednak oddaliliśmy się od siebie i okropnie tego żałuję. Najprawdopodobniej już nigdy tego nie odwrócimy, ale będę się starał. Będę się cholernie starał żeby powróciła to mnie jedyna bliska mi w tej chwili osoba. Pamiętam jak Ryan mnie wspierał w drodze na szczyt. Był jedyną mi tak bliską osobą. Z nim wszystko było prostsze.
- Jak tam? - zapytał, a mi posmutniał wyraz twarzy.
- Nie za dobrze. - opuściłem wzrok i spojrzałem na podłogę. - Bella zachorowała na raka, Jasmine się cały czas obraża. Ja już nie wytrzymuję. Niby kocham Jasmine, ale nie mogę zostawić Belli. Okazało się, że miała ze mną dziecko i usunęła ciążę. Wiesz jak ja się z tym czuję? Nie, kurwa nikt nie wie! - zdenerwowałem się.
- Stary! Spokojnie. Pamiętaj tylko, że rodzinę założyłeś z Jasmine. Jesteś już z nią tyle lat. A Bella to był jednorazowy przypadkowy wypad. Chcesz przekreślić Jas i Olivierka dla jednej naiwnej dziewczyny? Rozumiem, że jej współczujesz, ale nie kochasz jej. Wmawiasz to sobie, bo przykro ci z jej powodu. To nie jest miłość! - tłumaczył Ryan.

W tej chwili wszystko nabrało kolorów. Może rzeczywiście nie kocham Belli? Może to tylko zwykłe współczucie? Jednak jeśli mam być szczery to nic już nie wiem. Nie wiem czy nadal kocham tak samo jak kiedyś Jasmine. Nie wiem czy jestem gotowy na rodzinę. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzę. Kompletna pustka, nic nie wiem ... To dla mnie okropne wyzwanie. Muszę porozmawiać o tym  z Jasmine.

**Godzinę później w pabie**

Odblokowałem swojego czarnego BlackBerrego i wyświetliło mi się 40 nieodebranych połączeń od Jasmine. Nie wyobrażałem sobie jak bardzo mogła się martwić. Byłem już zupełnie pijany. Chwiejnym krokiem podszedłem do samochodu Ryan'a i udałem się w stronę mojego domu.
- Justin nie za dużo tej wódki? - zapytał zmartwiony Ryan.
- Ehh ... wszystkiego już za dużo. - zacząłem śmiać się byle z czego, aż do końca drogi.

Nagle samochód się zatrzymał. Wyszedłem z niego ledwo utrzymując się na nogach.
- Pomóc Ci? - zapytał kolega.
- Nie. Dam sobie radę. Dzięki, Brachu! Trzymaj się. - ruszyłem w stronę domu.
Otworzyłem drzwi i zatrzasnąłem je nie zdając sobie sprawy, że obok w pokoju śpi mój mały synek. Miałem zamazany obraz przed oczami, jednak zauważyłem postać czarnowłosej Jasmine.
- O! Hej, Kotku! - próbowałem ją pocałować, ale odepchnęła mnie.
- Ty debilu! Miałeś iść ze mną na kolację, a ty zabawiasz się w jakimś barze? Czekałam na Ciebie tak długo. - zaczęła płakać, po czym dała mi z tzw. "liścia".
- Przepraszam Skarbie. Choć do sypialni, odwdzięczę Ci się. - złapałem ją za biodra.

**Oczami Jasmine**
Złapał mnie za biodra i przycisnął moją twarz do jego. Czuć było od niego alkohol na kilometr. To było obrzydliwe. Zaczął mnie całować po szyi.
- Zostaw mnie Justin. - wyszeptałam.
- Przestań. Przecież wiem, że tego chcesz. - mówił nadal całując mnie po szyi.
Zaczął odpinać swoje spodnie, po czym zajął się moją bluzką. Naprawdę nie miałam teraz ochoty na takie gierki, tym bardziej, że jestem na niego wściekła. Zastanawiało mnie tylko gdzie był tyle czasu. Wątpię, że cały dzień przesiedział w barze. Zresztą Justin nigdy tak dużo nie pił!
Odepchnęłam go, a on zaczął na mnie krzyczeć.
-Kurwa! Staram się, chce Cię zadowolić, a Ty mnie odpychasz?! Co za szmata. - krzyknął, po czym mocno popchnął mnie na sofę i odszedł.
To cholernie bolało. Znowu czułam, że powraca agresywny Justin. Jak mogę żyć z takim człowiekiem?! Przecież on nigdy się nie zmieni ... Coraz bardziej wątpię, że kiedykolwiek to nastąpi.
_______________________________________________

PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM,  PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM,  PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM,  PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM,  PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM!!! :)

Nie miałam weny do pisania, poza tym zaczęła się szkoła i nie miałam czasu. Rozdziały będą już dodawane regularnie. Co 3 dni będzie nowy rozdział! :D KOMENTUJCIE!
JUŻ WAS NIGDY NIE ZOSTAWIĘ. <333

KOCHAM WAS!!! *.* / W

Mój Ask - pytajcie o co chcecie, proszę jednak o pytania bardziej dotyczące tego opowiadania. :) / W

Mój e-mail: wiktorka3@interia.pl

Fan Page na Facebooku - Bardzo proszę o lajkowanie, najlepszych fanów pod słońcem, czyli Was. Tutaj również możecie prosić o dedykację. :D

Twitter - https://twitter.com/OpowiadaniaoJus (followujcie)


sobota, 17 sierpnia 2013

Wielki powrót!

                          UWAGA!!!
    BLOG NIE ZOSTANIE USUNIĘTY!!!

Hej! :)
Postanowiłam nie usuwać tego bloga i okropnie dziękuję Wam za te miłe i wspierające komentarze. Nie było mnie przez pewien czas, gdyż byłam w szpitalu. Coś ugryzło mnie w nogę i miałam mocne zapalenie. Między innymi chciałabym Was powiadomić o dwóch sprawach:
1. Nowy odcinek moich OPOWIADAŃ: http://www.youtube.com/watch?v=nfJ5O-A6rVQ
2. Już niedługo kolejny ROZDZIAŁ!

niedziela, 28 lipca 2013

Informacja

Hej!
Ostatnio myślałam nad zakończeniem pisania tego blogu. Zrozumcie, że wstydzę się moich pierwszych rozdziałów! Nie wypominajcie mi ich. Wiecie, że najchętniej usunęłabym je i zaczęła pisać od nowa, ale nie mam czasu. Napisanie jednego rozdziału ostatnio sprawia mi problem, a co dopiero 20. Nikt z Was tak naprawdę nie byłby w stanie napisać 20 rozdziałów w jeden dzień, to nie realne ... Musicie mnie zrozumieć. Cały czas rozmyślam nad usunięciem wszystkich rozdziałów, a najlepiej skasowaniem tego bloga. Każdy mój rozdział jest do dupy. Co z tego, że fabuła jest fajna skoro styl pisania beznadziejny? Chciałabym umieć pisać wspaniałe rozdziały, takie które was zadowolą, ale nie umiem ... Nie umiem. Z drugiej jednak strony mam wiele pięknych chwil związanych z tym blogiem i czytelników, których nigdy nie zapomnę. Wyświetlenia mnie zaskakują, statystyki rosną, a ja tym bardziej nie wiem co zrobić. Boję się napisać rozdział, boję się, że Was zawiodę. Tak! Dostaję hejty, ale nie publikuję ich na blogu. Wiecie jak to boli? Nie, nie wiecie ...
Człowiek wyrywa z siebie siódme poty, stara się by napisać ten rozdział, a w zamian dostaję masę hejtów. Tacy hejterzy potrafią wypomnieć najmniejszy błąd. Ej! Ale ja mam tylko 11 lat.
MIMO WSZYSTKO DZIĘKUJĘ, ŻE KOMENTUJECIE, OBSERWUJECIE, FOLLOWUJECIE, PYTACIE, LAJKUJECIE I PODBIJACIE STATYSTYKI. 
/ W


wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 54 cz.3!

Moje myśli krążyły w okół tej sprawy. Możliwe, że czułem coś więcej do Belli, ale to nie mogła być miłość. Kocham jedną osobę! Nikt nigdy nie byłby w stanie zastąpić mi Jasmine. To tak jakbym szukał na siłę ideału, który właściwie był przy mnie - tą osobą była moja partnerka,Jasmine. Zacząłem w tej chwili zastanawiać się nad wszystkim, między innymi nad tym dlaczego w dalszym ciągu nie zapytałem się Jasmine o te najważniejsze sprawy. Powinienem się jej oświadczyć. Za długo już z tym zwlekałem, ale kiedy miałbym to zrobić? Jak nie kłótnie to rozstania i inne takie rzeczy. Dość już mam tej szopki. Zaręczyny to przecież dowód bezgranicznej miłości, najlepsze co mógłbym w tej sytuacji zrobić.
- Bella zrozum, że nigdy tak nie będzie. Zrozum również, że kocham kogoś innego. Nigdy nie miałaś momentu w którym Twoje serce zaczęło bić szybciej tylko dla tej jednej jedynej osoby? Nie wierzę, że nie. Ja Ci nigdy nie zastąpie tej osoby. Nie kochasz mnie! To tylko chwilowe zauroczenie, które Ci przejdzie. Nie marnuj sobie czasu na nie realne rzeczy. Po prostu znajdź kogoś kto byłby w stanie spełnić Twoje oczekiwania. Po prostu spróbuj. - złapałem ją za rękę.
- Ale Justin nie wydaję mi się, że to chwilowe zauroczenie. Ja nie mogę przestać o Tobie myśleć. Wyobrażam sobie Nas, z naszym małym dzidziusiem, który będzie rozweselał nasze smutne twarze, gdy będzie nam źle. Chcę z Tobą żyć. Mieć świadomość, że jesteś mój i nikt inny Cię w tej chwili nie może dotknąć, tylko Ja. Rozumiesz? Proszę, pocałuj mnie. Ten ostatni raz. Chcę być pewna swoich uczuć. Jeżeli nic nie poczuję to najwyraźniej jest to tylko chwilowe zauroczenie. - spojrzała mi głęboko w oczy.
Podszedłem do niej delikatnie objąłem w pasie i uśmiechnąłem się uroczo. Zacząłem lekko muskać jej brzoskwiniowe usta. Podniosłem ją lekko do góry i ścisnąłem jej tyłek, by wreszcie udostępniła dostęp do jej buzi mojemu językowi. Nasze języki staczały ze sobą wojnę o dominację. Nie wiem dlaczego, ale chciałem więcej. Coraz więcej. Zdjąłem delikatnie jej bluzkę po czym wyrzuciłem ją daleko. Zacząłem całować delikatnie jej ramiona. Następnie zdjąłem jej spodnie tak iż została w samej bieliźnie. Mimo wszystko była piękna. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się szyderczo.
- Tak okropnie chcę Ciebie. - wyjąkała.
Nie odpowiedziałem, gdyż nie wiedziałem co.
Bella zaczęła ściągać ze mnie ubrania tak iż byłem w samych bokserkach. Wyglądało to dwuznacznie. Usiadłem na fotelu, a ona otoczyła moje biodra jej nogami, masowałem jej uda. Była szczupła, śliczna, jednak nadal dużo brakowało jej do Jasmine. W pewnej chwili uświadomiłem sobie, że źle robię. Poczułem, że robię coś okropnego, jednak tak trudno było odmówić Belli. To wszystko mnie przerastało. Moje uczucia do niej były dziwne. W jednej chwili wszystko się zmieniło. Ten pocałunek był idealny. Taki wymarzony! Ale co mi z tego gdyż ranię osobę, której niedługo miałbym się oświadczyć. Co ja w ogóle robię?! Ach, to moje pieprzone życie. Ostatnio się okropnie zmieniłem. Nie jestem tym samym Justinem co kiedyś. Tym co robił wszystko by Jasmine czuła się wyjątkowa. Pamiętam dokładnie jak wzmagałem się o jej uczucia. Pamiętam jak przyjechałem do niej do szpitala. Pamiętam każdą chwilę z nią spędzoną. Zadowalała mnie i była moją jedyną. Jednak moje serce biło również dla Belli, nie wiem czy to była miłość. Nie jestem już niczego pewien, wszystko się psuję.
- Bella, ja tak nie mogę. - oddaliłem moją twarz od jej.
- Znowu mnie zostawisz? Po raz kolejny? Nie wierzę, że nic nie poczułeś. Musi być coś na rzeczy skoro chciałeś to kontynuować. - spojrzała mi głęboko w oczy.
- Niczego nie jestem pewien, okej?! - krzyknąłem.
- Nie krzycz na mnie Justin! - opanowała mnie. - Nie jestem szmatą ani żadną dziwką. Szanuję siebie. I wiesz co?
- .... - czekałem, aż będzie kontynuowała.
- Kocham Cię, kurwa! - zaśmiała się. - KOCHAM JUSTINA BIEBERA!!! - krzyczała, nadal się śmiejąc.
- Uspokój się, cholera. Jeszcze ktoś to usłyszy. - próbowałem ją uciszyć.
Wstałem, w tym samym momencie zrobiła to Bella. Zacząłem się ubierać, ona najwyraźniej również.
- Wypierdalaj z mojego życia Justin! - krzyknęła ze łzami w oczach. - Chcę o Tobie zapomnieć! Wynoś się stad. Zraniłeś mnie i nigdy Ci tego nie wybaczę. - płakała cały czas głośniej. - Nigdy!
- Bella ... - zacząłem.
- Nie słyszysz? - spojrzała na mnie zapłakana. - Wypieprzaj z mojego cholernego życia!
- Znajdziesz kogoś innego. - spojrzałem na nią.
- Gówno wiesz! Kto mnie zechce? Kurwa, mam raka ... - teraz kompletnie się rozpłakała.
- Co masz? - zapytałem po raz kolejny gdyż nie dopuszczałem myśli iż to wszystko mogłoby być prawdą.
- Raka, cholera! Mam raka piersi ... - spojrzała na mnie.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - dotknąłem jej ramienia próbując ją tym pocieszyć.
- Co będzie dobrze?! Zaraz umrę ... i nikt, ani nic nie jest w stanie mi pomóc. - wtuliła się w mój tors. - Walczę z tym gównem 2 lata i nic. Chemia już na mnie nie działa. Mam marne szanse. - szlochała mówiąc. - Lekarze nie wierzą, że może być lepiej. Chcę sama i w spokoju umrzeć. - oddaliła się ode mnie.
- Ej! Nie zostawię Cię przecież. - uśmiechnąłem się do niej.
- A Twoja Jasmine? - odwróciła swój smutny wzrok.
- Przecież nic złego nie robimy. Będę Ci po prostu pomagał. - przytuliłem ją. - A tym czasem się nie martw. Wierz w siebie.
- Dziękuję, ale nie chcę psuć Wam życia. Jasmine na pewno na Ciebie czeka, wyjdź Justin. - spojrzała na mnie, a ja byłem zdziwiony jej zachowaniem, a jeszcze bardziej tymi słowami.
Nie miałem zamiaru się stamtąd ruszać, więc czekałem w tej samej pozycji co wcześniej.
- Wyjdź ... - wskazała drzwi. - Proszę ... - teraz zwróciła wzrok na mnie.
Postanowiłem, że nie będę jej dzisiaj męczył i wrócę jutro. Na pożegnanie lekko się do niej uśmiechnąłem i wyszedłem.
Teraz nie byłem pewien już niczego. Postanowiłem iść do pobliskiego baru gdzie mógłbym odreagować. Mimo, że alkohol to nie najlepsze rozwiązanie to w tej chwili nie miałem innego pomysłu. Musiałem przemyśleć to wszystko. Moje uczucia były mieszane ...
______________________________

Hej :)
Ręka mnie już nie boli, więc mogę śmiało pisać rozdziały. Dziękuję za każde słowa otuchy. <3
I jak oceniacie ten rozdział? Odpowiada Wam taka długość? Jak oceniacie zachowanie Justina? Dobrze zrobił całując Bellę? Jak podoba Wam się zwrot akcji? Spodziewaliście się tego? / W

Wielkie głosowanie w komentarzach! :D
Z kim ma być Justin?
- Jasmine.
- Bella.


Mój Ask - pytajcie o co chcecie, proszę jednak o pytania bardziej dotyczące tego opowiadania. :) / W

Mój e-mail: wiktorka3@interia.pl

Fan Page na Facebooku - Bardzo proszę o lajkowanie, najlepszych fanów pod słońcem, czyli Was. Tutaj również możecie prosić o dedykację. :D

Twitter - https://twitter.com/OpowiadaniaoJus  (followujcie)

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA NOMINACJĘ DO "THE VERSATILE BLOGGER AVARD"

Rozdział dedykuję: Wszystkim, którzy mnie nominowali! :)


30 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ!


GŁOSUJCIE NA WIKTORIĘ

niedziela, 14 lipca 2013

The Versatile Blogger - Nominacje

Hej!

The Versatile Blogger !

Hej ,dziś dowiedziałam się że zostałam mianowana do The Versatile Blogger przez:
- http://nowewcieleniejustinabiebera.blogspot.com/
- http://ollg.blog.pl/
- http://beyourself6969.blogspot.com/

Dziękuję bardzo za nominację i cieszę się, że spodobał Wam się mój blog. Przejdźmy do zasad! :D

 

Zasady konkursu :


1. Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2. Pokazać nagrodę The Versatile blogger u siebie na blogu.
3. Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie.
4. Nominować 15 blogów , które na to zasługują.
5. Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

Fakty o mnie:


1. Jestem strasznym leniem.
2. Wstydze się swoich pierwszych rozdziałów.
3. Uwielbiam czytać inne opowidania, to daje mi inspirację.
4. Nie wzoruję się na Dangerze jak wiele osób mi mówiło, tylko na Afterlight.
5. Ten blog miał zostać usunięty, ale jedna z czytelniczek dała mi wiarę że będzie dobrze i do tej pory to dzięki niej ten blog jeszcze istnieje.
6. Każdy miły komentarz wywołuję łzy szczęścia w moich oczach.
7. Lubię pisać rozdziały, ale nie lubię robić tego na siłę.

Jak już pisałam jestem leniem, więc nominuję wszystkich którzy czytają tą notkę! :) Jeżeli zrobicie ten post to wyślijcie mi link w komentarzu, chętnie poczytam. <3 / W



sobota, 6 lipca 2013

Serial opowiadań!

Ostatnio jedna z moich czytelniczek poprosiła mnie o wyrażenie zgody, by mogła zrobić serial na podstawie moich opowiadań. Więc się zgodziłam! :) Jak Wam się podoba pierwszy odcinek? ^^
Mi okropnie się podoba, więc zapraszam Was do oglądania!!! / W

Never Say Never odc. 1 Oczami Jasmine (the sims 3)  

 

Rozdział 53 cz.3!

Jasmine zasnęła ze zmęczenia. Spojrzałem na zegarek, po czym ukazała mi się godzina 15:30. Postanowiłem wykorzystać ten czas i zacząłem się szykować. Szperałem w mojej brązowej szafie w poszukiwaniu czystych ubrań. Wyciągnąłem z wcześniej opisanego mebla biały T-shirt, który podkreślał moje opalone ciało, czarne rurki oraz czarne supry. Wszedłem do łazienki i po zrzuceniu wszystkich ubrań zacząłem się myć. Po moim ciele spływały krople gorącej wody. Tak! To dawało mi ogromny relaks. Wyszedłem z kabiny prysznicowej i zacząłem ubierać się w wcześniej opisany zestaw ubrań. Ułożyłem swoje włosy na żel i najzwyczajniej w świecie wyszedłem z pomieszczenia. Byłem lekko spóźniony, więc złapałem mój telefon po czym schowałem go do kieszeni. Wyjrzałem przez okno, a promienie słońca spowodowały, że przymrużyłem oczy. Postanowiłem, że na wszelki wypadek wezmę ze sobą okulary. Pojechałem pod adres wcześniej wskazanego hotelu. Bałem się czego mogłaby chcieć ode mnie, jeszcze Bella. Wiem, że mimo wszystko nie powinienem się z nią więcej kontaktować, ale ta ciekawość mnie zżerała. Zaparkowałem swojego ferrari na parkingu pod hotelem, który tak dobrze znałem. Wysiadłem po czym zamknąłem pojazd. Wchodziłem po schodach hotelu myśląc cały czas o Jasmine. To nie takie łatwe spotkać się kolejny raz z osobą, która manipulowała Tobą. Wiem, że byłem okropnym dupkiem przez ostatnie kilka miesięcy, ale nie umiem już tego zmienić! Przywitałem uśmiechem panią stojącą na recepcji, po czym udałem się przed siebie w poszukiwaniu pokoju numer "112".

Po długim szukaniu nareszcie znalazłem mój cel. Zapukałem, ale gdy nie usłyszałem żadnego dźwięku sam wszedłem. Rozejrzałem się dookoła po czym zobaczyłem Bellę siedzącą przed laptopem w pięknej kwiatowej sukience. Jednak to nadal nie było to. Choćbym nie wiem z kim właśnie był, zawsze będę szukał w tej drugiej osobie chociażby części Jas. Bella się odwróciła.
- Hej, kotku! - podeszła do mnie i pocałowała mnie.
Nie odwzajemniłem pocałunku, więc się odsunęła.
- Co się dzieję?! Już nie jestem Ci potrzebna?
- Wiesz, że tamten ostatni raz się nie liczył?
- Dla mnie się liczył, bo zrobiłeś mi dziecko, debilu! - zaczęłam płakać, a ja rozszerzyłem swoje brązowe oczy.
- Co?! - zapytałem.
- Tak! Masz szczęście, że w tamtym momencie nie byłam gotowa na malucha i zdecydowałam się na aborcję. Wiesz co zrobiłeś z moją psychiką? Gdyby nie ty nie musiałabym się decydować na tak poważny krok. Przeleciałeś mnie, po czym odeszłeś. Na zawsze! - jej makijaż po tych słowach był już zupełnie rozmazany.
- Przestań! Powiedz czego ode mnie oczekujesz. - powiedziałem, po czym teatralnie wywróciłem oczami, ale nadal utrzymując ponury wyraz twarzy.
- Chce budzić się obok Ciebie każdego ranka. Chcę z Tobą rozmawiać, całować Cię. Mówić Ci "Dzień dobry" i "Dobranoc" nie martwiąc się, że nie wrócisz. Chcę po prostu Ciebie!
- ....
Nie wiedziałem co odpowiedzieć, jednak zdecydowałem się na wypowiedź, która moim zdaniem miała wszystko zmienić.
____________________________________________________________________________

Witajcie!
Jak obiecałam rozdział się pojawił na prośbę jednej z czytelniczek! Jednak ostatnio coś mi się dzieję z prawą ręką i gdy piszę sprawia mi to ogromny ból. Rozdział jest krótki, bo już nie wytrzymuję. Proszę Was o ogromną cierpliwość i wyrozumiałość! Mogę na Was liczyć?

Mam takie dwa małe pytania na które proszę o odpowiedzi w komentarzach:
1. ,,Co takiego jest w moich rozdziałach, że lubicie je czytać?"
2. ,,Co myślicie o wydaniu książki, podobnej tematyki?"

ODPOWIADAJCIE, PONIEWAŻ TO DLA MNIE WAŻNE!

PS. Przepraszam za błędy, ale robiłam to wszystko w wielkim bólu, co pewnie widać. :/

KOCHAM WAS I POZDRAWIAM! :* / W

Mój Ask - pytajcie o co chcecie, proszę jednak o pytania bardziej dotyczące tego opowiadania. :) / W

Mój e-mail: wiktorka3@interia.pl

Fan Page na Facebooku - Bardzo proszę o lajkowanie, najlepszych fanów pod słońcem, czyli Was. Tutaj również możecie prosić o dedykację. :D

Twitter - https://twitter.com/OpowiadaniaoJus  (followujcie)

Rozdział dedykuję: WAM WSZYSTKIM! <3

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 52 cz. 3!

- No hej skarbie! - usłyszałam głos pochodzący z słuchawki.
Spojrzałam na Justina ze smutnymi wzrokiem. Jak on mógł nadal się z nią kontaktować. Przecież to całe piekło zaczęło się właśnie przez nią. Do moich suchych oczu napłynęła jedna łza. Zleciała delikatnie po moim bladym policzku. Wszystko znowu do mnie powróciło. Przyłapanie Justina z nią, wszystkie kłótnie w których powodem była właśnie Bella. Ta dziewczyna nie miała za grosz honoru. Przecież psuła nasz związek. Czy to nigdy się nie skończy? Przecież kiedyś musi być dobrze. Pytanie tylko 'kiedy"? Justin momentalnie wstał z łóżka, kierując się do okna. Ja postanowiłam, że wyjdę z pomieszczenia, gdyż nie umiałam opanować swoich emocji. Wyszłam, delikatnie przymykając drzwi. Justin rozejrzał się dookoła, a ja posłałam mu nieprzyjemne spojrzenie.

**Oczami Justina**

- Co chcesz, Bella? - zapytał.
- Nie pamiętasz jak to było fajnie między nami? Kotku nie bądź taki spięty. Musimy się spotkać. - stwierdziła.
- Po co? - spojrzałem w podłogę.
- Muszę z Tobą koniecznie porozmawiać. - powiedziała. - będę czekała w hotelu, pokój nr. 112, bądź o 16:00. - dodała i się rozłączyła.

Sam nie wiedziałem jak postąpić. Byłem jednak ciekawy co chcę powiedzieć mi Bella. Postanowiłem, że wybiorę się tam o danej godzinie - tylko z ciekawości. Wyszedłem z pokoju kierując się do kuchni, gdzie najprawdopodobniej przebywała właśnie Jasmine. Owinąłem swoje ręce wokół jej tali, delikatnie przyciągając ją do siebie. Po czy wyszeptałem jej, krótkie "Kocham Cię" do ucha.
- Czyżby? - zapytała, a ja byłem okropnie zdziwiony jej zachowaniem.
- No tak. A co, nie wiedziałaś o tym? - powiedziałem pytająco.
- Gdybyś mnie kochał już nigdy byś nie kontaktował się z Bellą.
- Ale ja się z nią nie kontaktuję. - powiedziałem. - Dobrze wiesz, że kocham tylko Ciebie, misiaczku. Bella to skończony rozdział, ponieważ nikt mi nie zastąpi Ciebie.
- Tylko tak mówisz. - powiedziała smutno.
- Jak mam Ci to udowodnić? - zapytałem uroczo.
- Chodź ze mną, gdzieś. - powiedziałam.
- Dobrze. - powiedziałem. - To o której godzinie?
- O 16:00 jeśli nie masz innych planów. - powiedziała, a mnie zamurowało.
- No wiesz ....

Nie wiedziałem jak się wytłumaczyć. Jasmine przecież nie mogła się dowiedzieć o moim spotkaniu z Bellą. Wszystko się wywróciło. Trudno było mi okłamać Jasmine, jednak wiedziałem że bez tego raczej się nie obejdzie.

- Scooter właśnie wtedy poprosił mnie o nagranie piosenki w studiu, więc musze tam być. Ale może o 21:00 byłabyś chętna? - zapytałem z nadzieję, że w to uwierzy.
- Pewnie. - uśmiechnęła się do mnie i mocno przytuliła.
Złączyła delikatnie nasze usta w jeden pocałunek. Chciałem więcej jednak wiedziałem, że nie uda się to gdy cały czas będe się przejmował tym kłamstwem. Lekko odepchnąłem ją od siebie i dałem słodkiego całusa w usta. Zawsze gdy poradziłem sobie z jednym problem kolejne czekały w kolejce by tylko przyjść. Nie dam sobie tak! Pamiętam ile razy zraniłem Jasmine i wiem, że więcej juz nigdy tego nie powtórzę. Życie zmienia się momentalnie, od jednego błędu człowieka. Jednak czy w naszym związku istnieje coś takiego jak "dobre dni" czy "szczęście" bo co bym nie zrobił i tak zawsze będzie źle. Lubię jednak obudzić się koło Jasmine. Nawet jeśli prędzej czy później miałaby nastąpić kolejna kłótnia. A może to właśnie na tym polega nasz związek?

_______________________________________________________________________________

Wiem, że rozdział jest krótki, ale niestety nie mam weny i proszę o nie wypominanie mi tego. :)  Ostatnio mam taki mały kryzys i nie za bardzo umiem napisać dobrze rozdział. Cały czas czegoś mi brakuję. Mam do Was pytanie - "Co myślicie o wydaniu książki, podobnej tematyki?" (odpowiedzi w komentarzach) I napiszcie w komentarzu za co tak bardzo lubicie moje opowiadanie. Proszę o Rozwinięte komentarze. :) / W

Ten rozdział dedykuję: Martynie Kowalskiej (Marti) mojej przyjaciółce ♥

Mój Ask - pytajcie o co chcecie, proszę jednak o pytania bardziej dotyczące tego opowiadania. :) / W

Mój e-mail: wiktorka3@interia.pl

Fan Page na Facebooku - Bardzo proszę o lajkowanie, najlepszych fanów pod słońcem, czyli Was. Tutaj również możecie prosić o dedykację. :D

Twitter - https://twitter.com/OpowiadaniaoJus  (followujcie)

/ W

30 komentarzy = KOLEJNY ROZDZIAŁ !!!

sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 51 cz.3!

- Cholera no, kocham Cię! Nawet nie wiesz jak te 3 lata mnie zmieniły. Kiedyś byłem podrywaczem. Muszę się przyznać, że wiele dziewczyn "było" ze mną tylko na jedną noc, bym mógł odreagować. Traktowałem je jak śmieci. Wstydzę się tego ... nigdy Ci tego nie mówiłem, ale Ty też miałaś być jedną z nich! Moja mama zawsze mnie błagała, żebym się zmienił. Woda sodowa uderzyła mi do głowy i myślałem tylko o imprezach. Zapomniałem jak ważne są dla mnie moje Beliebers. Zapomniałem ... - chciał mówić coś jeszcze, ale ja przerwałam mu ciepłym pocałunkiem.

Justin mimo to nie przerywał i pogłębiał nasz pocałunek. Za każdym razem czułam "gęsią skórkę" gdy mnie dotykał. To uczucie było dziwne, ale i okropnie przyjemne. Takie magiczne ... tak długo czekałam na tą chwilę. Justin zaczął iść w stronę ściany, która była niedaleko nas. Jednak cały czas mnie całował. Poczułam jak moje plecy lekko uderzają o ścianę. Justin oderwał się ode mnie i zaczął całować moją szyję. Czułam jak niecierpliwie szukał mojego czułego punktu. Gdy go znalazł zaczął lekko przygryzać moją skórę. Jęknęłam z wrażenia. On tak mnie zadowalał ... tak strasznie cieszyłam się gdy był blisko mnie. Robił to z miłością i pasją. Miałam wielu chłopaków i szczerze mówiąc tylko on dawał mi taką radość. Tyle ciepła ... Popchnął mnie na łóżko i pochylił się nade mną. Zaczął masować moją nogę, dotknął każdy centymetr mojego ciała. Znowu złączył nasze usta, po czym zjechał na moją szyję. Robił wszystko powoli i kolejno. Dotarł do ramiączka mojego stanika i zaczął ssuwać je powoli. Po czym zdjął stanik i rzucił go w ciemność panującą w pokoju. Szczerze to nawet nie myślałam gdzie obecnie leżał. Byłam w połowie naga. Teraz to ja dominowałam, i leżałam nad Justinem. Zdjęłam z niego koszulkę i zaczęłam powoli szukać jego mięśni, gdy je znalazłam, poczułam jakie twarde są. Czułam się cholernie bezpiecznie. Nagle gdy wszystko było dobrze usłyszałam płacz dziecka. Spojrzałam na ciemną twarz Justina i dałam mu znak, że idę zobaczyć co się stało. Ubrałam na siebie stanik oraz bluzkę po czym wyszłam z pomieszczenia. Szłam przez korytarze, gdy nagle ujrzałam mojego malucha w swoim małym, ciepłym łóżeczku. Uspokoiłam się, gdyż nic mu nie było. Najwyraźniej przeszkadzały mu moje jęki. Zaczęłam kołysać łóżeczko, tak by maluch zasnął. Po trudzie włożonym w usypianie Olivierka, wreszcie go uśpiłam. Wyszłam na palcach z pokoju i pokierowałam się do sypialni gdzie czekał na mnie Justin. Uśmiechnęłam się do niego szyderczo, a on odwzajemnił ten gest.
- Co z małym? - zapytał z troską w głosie.
- Wszystko wporządku, obudził się i lekko przestraszył gdyż nie było nikogo w pobliżu. - uspokoiłam go.
- Szkoda, że przerwał Nam w takiej chwili. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Kiedyś na pewno to dokończymy. - "ściągnęłam" z niego ten uroczy i niebezpieczny gest.
Usiadłam na jego kolanach po czym owinęłam nogi wokół jego talii. Zaczął mnie całować, a ja dawałam mu satysfakcję z tego, poprzez jęki, które z siebie wydawałam. Wszystko było dobrze, jego usta idealnie pasowały do moich. Jego język perfekcyjnie współgrał z moim. Jednak czegoś brakowało. Coś było nie tak. Czułam niepokój w każdym jego ruchu. Jakby chciał mi coś wyznać ...
Coś cholernie ważnego. Jednak najwyraźniej nie miał siły by to powiedzieć.
- Skarbie, coś się stało? - zapytałam, iż byłam okropnie ciekawa jego odpowiedzi.
- Hmm?? Umg ... nie, nie martw się. - uśmiechnął się blado.
Nagle usłyszałam muzykę grającą z telefonu Justina. Spojrzałam na wyświetlacz gdy ujrzało mi się imię ,,Bella". Od razu wiedziałam, że to ta szmata, która przespała się z Justinem. To przez nią wszystko zaczęło się psuć. Bieber udawał, że nie słyszy i szczerze mówiąc nie wiedziałam dlaczego, on nadal utrzymuje z nią kontakt.
- Justin, odbierz! - powiedziałam do niego, gdyż byłam ciekawa jak zareaguję na osobę, która chciała się z nim połączyć.
Justin sięgnął po telefon. Spojrzał na wyświetlacz i wyszeżył swoje oczy. Szybko z niego zeszłam i zaczęłam w niecierpliwości czekać na jego reakcję. Odebrał ...
- Hallo! - zaniepokojony zaczął rozmowę.
- ....
___________________________________________________________________________

JESTEM  O K R O P N A!!!

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale moja koleżanka się wyprowadza i chciałam spędzić z nią jak najwięcej czasu. Drugim powodem były przygotowania do przedstawienia, które i tak się nie odbyło. :c Jestem zła na siebie! Musieliście tak długo czekać, ale jednak nie zostawiliście mnie! :* Uwielbiam Was. <33

Do akcji znów powraca Bella, nie wiem dlaczego tak dalej ciągnę akcję z Bellą, ale wydaję mi się okropnie ciekawą bohaterką, dlatego rozwinę akcję z nią i Justinem. Nie bójcie się, kiedyś w końcu musi być lepiej! :)

Tak więc, wiele z Was pyta się mnie ile mam lat. Tak więc, mam 11 lat i nazwisko "Nowak" to nie jest moje prawdziwe nazwisko. Moja koleżanka założyła to konto i nie wiem dlaczego, ale wpisała mnie jako "Nowak" później już nie chciało mi się tego zmieniać! Wy również się przyzwyczailiście, więc podpisywałam się anonimowo. Teraz mówcie do mnie "Wisia"! :D

Postaram się dodawać 3 rozdziały w tygodniu, ale nie wiem czy się wyrobię, ponieważ zapisałam się na półkolonie i chcę wykorzystać te wakacje! :D

Za każdy komentarz dziękuję, a już niedługo dojdzie nowy; nagłówek, szablon, nowi bohaterowie itd. :D

Cieszycie się?? / W

Zapraszam do czytania tego opowiadania: http://beyourself6969.blogspot.com/

Ten rozdział dedykuję: Wiktorii Wolańskiej! :D


20 komentarzy = kolejny rozdział !!!


niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 50 cz.3!

- Jasmine, to nie tak że tamtego wieczoru nie chciałem kochać się z tobą. Myślałem, że to nie jest odpowiednia chwila. W tym samym dniu dowiedziałaś się, że zostałaś zgwałcona. Naprawdę nie chciałem Cię urazić. Jesteś szczupła, twoje ciało jest niesamowite i nikt nie uszczęśliwia mnie tak jak Ty, lecz zrozum mnie. - powiedziałem ciągle patrząc jej w oczy, aby zrozumiała, że wszystko co mówię to prawda.
- Przepraszam, Justin - powiedziała.
- Za co, kochanie? - zapytałem, gdyż naprawdę nie wiedziałem za co.
- Za wszystko co źle zrobiłam. - powiedziała. - za to, że zrobiłam z tego taką tragedię. Jestem idiotką. - dodała.
- Nie! To ja jestem idiotą. Może nie jestem idealny. Lecz umiem idealnie kochać. Do choler, Kocham Cię. - powiedziałem z emocjami w głosie.
- Udowodnij to. Wykrzycz to całemu światu. - powiedziała zakładając ręcę na piersi.

**Oczami Jasmine**

Justin podszedł do mnie i delikatnie szepnął mi do ucha te dwa, najważniejsze słowa "Kocham Cię!".
- Miałeś wykrzyczeć to całemu światu. Dlaczego szepnąłeś mi to do ucha? - zapytałam.
- Bo ty jesteś moim całym światem, skarbie. Zrozum to wreszcie. - delikatnie musnął moje usta.
Czułam się taka spełniona. Wreszcie poczułam jego usta. Jego idealnie różowe wargi złączyły się z moimi za pomocą czego narodził się pocałunek. Pogłębiałam go, ponieważ chciałam więcej! Justin wsunął swój język, a nasze języki staczały walkę. Jednak żaden z nich nie był w stanie wygrać, ponieważ były jednością. Pasowały do siebie idealnie. Chciałam więcej! Pragnęłam tego, pragnęłam mojego Justina. Czułam jak wracał mój stary Justin. Trochę szalony i nieogarnięty, ale mój! Czułam się spełniona, ponieważ wreszcie miałam mojego chłopaka przy sobie. Cholera no, zakochałam się w idiocie. Ale moim idiocie, kurde! To poczucie, że był mój, było najlepsze, wiele mi dawało. Czułam, że mam dla kogo żyć.
Justin oderwał się od moich ust, po czym zaczął delikatnie muskać skórkę na mojej szyi. Ssał ją, przygryzał i robił różne rzeczy by tylko mnie zadowolić. Szczerze mówiąc to podobało mi się to, podobało mi się, cholera!
Nawijały mi się wtedy różne myśli na przykład ta: ,,A co jeśli nigdy nie spotkam osoby o której marzę? Nie będzie wspólnego czytania książek, kawy do łóżka i długich, nocnych rozmów …
Byłam przerażona, okazuję się, że to on był tym wymarzonym. To on spędzał ze mną czas na długich rozmowach, nie raz robił mi śniadanie. Często razem czytaliśmy.
Nie da się zapomnieć o kimś kto zwykłym dwukropkiem i gwiazdką potrafił wywołac uśmiech na twarzy gdy po policzkach spływały łzy…” Taki właśnie był Justin. Jego tajemnicze tweety do mnie, po kilku dniach pojawiały się w tredach. Gdy miałam gorszy dzień po prostu przewijałam sobie jego tablicę i czytałam, a na mojej twarzy od razu gościł uśmiech.
Życie to słowo, które każdy inaczej interpretuje, inaczej na nie patrzy, zdarza się często, że w oczach masz łzy, też je mam, bo wiem jak to jest, kiedy serce zadrży, raz z bólu, raz z radości, łzy lecą strumieniem, kiedy żyjesz w samotności, kiedy brak Ci miłości, kiedy ją masz.
- Justin muszę Ci coś powiedzieć. - zaczęłam.
- .... ? - nic nie odpowiedział, lecz zrobił pytającą minę.
- Dziękuje Ci! Tylko TY mnie rozumiesz, tylko TY znosisz moje wszystkie fochy i humorki, tylko TY wysłuchasz mnie gdy wyklinam wszystko i wszystkich, tylko TOBIE zależy żebym jeszcze nie odchodziła. Dziękuję i przepraszam za to jaka jestem. - opuściłam wzrok, jednak czułam, że Justin się uśmiecha. Nie wiem skąd to wiem, ale wiem!
- ..... - odetchnął i zaczął mówić, wtedy jeszcze nie wiedziałam co się zdarzy.

A miało być dobrze, co do cholery jest z tym moim życiem?! Pozwólcie mi umrzeć ...
________________________________________________________________________________

OMG *_* Jusmine są tacy słodcy wguiletlw,kgjw  ,, Bo ty jesteś moim całym światem, skarbie. Zrozum to wreszcie." Aww <33

Kocham Was!!! Najmocniej na świecie, dziękuję że jesteście! :D / W

I co się wydarzy dalej? Tak jak mówiłam te rozdziały są bardzo tajemnicze, dlatego musicie wykazać się ogromną cierpliwością. Dlaczego Jasmine chcę umrzeć? Co znowu stoi na przeszkodzie to szczęścia? To wszystko w następnym rozdziale. Buziaczki *_*
Proszę, rozwińcie swoje komentarze, ponieważ robię wszystko by rozdziały były dodawane jak najczęściej, ale komentarze muszą być! :) / W

Ten rozdział dedykuję: Karolinie Szlachcie z bloga: http://belieberloff.blogspot.com/
Komentujcie jej bloga, bo warto! Zróbmy coś, by nie odchodziła! Mogę Was o to prosić? :) / W


sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 49 cz.3!

W mojej głowie panował kompletny mętlik. Nie wiedziałam jak określić całą sytuację. Przecież właściwie mogłoby być tak, że kilka godzin, dni, miesięcy po pogodzeniu się on znowu zacznie mnie bić, a ja nie chcę popełniać tego samego błędu po raz drugi. Czy tak trudno zrozumieć, że ja po prostu chcę żyć w szczęśliwym i pełnym miłości, życiu? Dlaczego los tak strasznie mnie nie lubi? Nienawidzę swojego życia, najchętniej umarłabym tu i teraz, ale wiem że mam małego synka, który potrzebuję mamy. Mam nadzieję, że gdy dorośnie nie będzie tak bipolarny i agresywny jak jego tata. Co prawda Justin umie też być kochający i opiekuńczy. Jednak to co się ostatnio z nim dzieję okropnie mnie przeraża. Gdzie jest ten dawny Justin? Człowiek w którym się zakochałam ... kochałam go. A czy kocham nadal? Niestety nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno coś do niego w dalszym ciągu czuję, ale to chyba już nie to samo. Uderzył mnie dwa razy ... te chwile na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Co gdyby nie przestał? Co gdyby to wszystko nie skończyło się "happy endem"?
Zawsze byłam optymistką i potrafiłam znaleźć coś dobrego w nawet najgorszej rzeczy. Dlaczego teraz nie jest tak łatwo? Dlaczego chłopak na którym tak bardzo mi zależy jest takim dupkiem? Dlaczego ...
- J-justin j-ja ... - wyjąkałam. - Ja nie umiem Cię nie kochać, ale boję się twojej bipolarności. Naprawdę wiele przez Ciebie i dzięki tobie przeszłam. A co w zamian dostaję? Nic. No właśnie ... - zaczęłam płakać.

**Oczami Justina**

Oparłem swoje łokcie na kolanach, a rękami złapałem się za głowę. Co ja najlepszego zrobiłem?! Jasmine to mój największy skarb w życiu, a ja traktuję ją jak szmatę. Jestem wobec niej nie "fair". Czuję się jak potwór. Jaki facet mógłby podnieść rękę na kobietę? Pizda, a nie facet.
Nienawidzę siebie. Każda łza, która spływała po twarzy Jasmine, było dla mnie jak kolejne uderzenie. Nie mogłem na to dłużej patrzyć. Musiałem się starać, naprawić wszystko i zacząć żyć z Jasmine tak jak dawniej. Mimo wszystko kochałem ją i nie mogłem pozwolić jej odejść. Była częścią mnie, więc jak mógłbym pozwolić mojej połówce odejść? Pierwszy raz w życiu czułem, że jestem bezsilny. Czułem jak powoli się rozwalam. Ale dlaczego osoba na której tak bardzo mi zależy chcę mnie zostawić? Jej obecność to dla mnie wszystko, gdy jej nie ma czuję się pusty. Nasze zdjęcia, każde tajemniczy wpisy na Twitterze. Każdy dzień był inny. Dawałem jej co tylko mogłem, jednak nie wystarczająco się starałem. W jednej chwili, sekundzie, straciłem całe moje życie. Jak mogłem ją uderzyć? Jak mogłem tak postąpić? Jestem dupkiem, mówiła prawdę. Dlaczego w porę nie uwierzyłem? Co się ze mną dzieję? Mam mętlik w głowie ... to wszystko tak szybko się dzieję. Naprawdę nie chciałem jej uderzyć, ani w żaden sposób urazić. To tak wszystko głupio wyszło ... tak pewnie teraz powiesz "pierdolenie od rzeczy, jesteś gnojem i tyle", ale to nie tak. Jeśli znasz mnie od początku wiesz, że nigdy bym tak nie zrobił. Nigdy, chociaż kieruję się cytatem ,,Never Say Never".

- Nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że miałaś rację ... - opuściłem wzrok ze wstydu, nie chciałem by widziała moich zakłamanych i gówniarzowych oczu.
- Rację? - zapytała, próbując uzyskać ze mną kontakt wzrokowy.
- Miałaś rację, jestem dupkiem i do tego pizdą. Jak mogłem Cię uderzyć?! Co we mnie wstąpiło?! Jestem na siebie tak wkurzony, że chętnie bym się sam zabił. - spojrzałem na nią spode łba.
- Ale ja nie chcę Twojej śmierci, kurwa ... - zaczęła płakać, pojedyńczymi łzami. - ja chcę Ciebie. Nie umiem bez Ciebie żyć, jesteś częścią mnie, do cholery ... - byłem zaskoczony jej słowami, zachowałem się jak jakiś niedojrzały gówniarz, a ona mówiła takie rzeczy?!
Gdy zobaczyła jak się na nią patrzę, zaczęła dalszą rozmowę.
- Kocham Cię do cholery!!! Kocham Cię!!! - krzyknęła mi w twarz, bym dobrze to zrozumiał. - Czego jeszcze kurwa nie rozumiesz?! Tak, masz rację, zakochałam się w dupku. Tak, masz rację jestem nienormalna. Tak, masz rację nie jestem idealna, idealna jestem tylko z Tobą. - zacząłem czuć potrzebę pocałunku.
Potrzebowałem jej, pragnąłem jej mokrych pocałunków, pragnąłem jej ciała. Jednak, chciałem dać jej czas, odpocząć. To nie tak, że tamtego wieczoru, nie chciałem się z nią kochać. Po prostu myślałem, że nie była to odpowiednia chwila. Dopiero dowiedziała się, że została zgwałcona, a ona chciała uprawiać ze mną seks?! Ej, coś tu nie gra. Musiałem jej to wytłumaczyć, teraz ....
______________________________________________________________________________

Powracam z 3 sezonem. :) Chciałam wam wyjaśnić parę spraw dotyczących tego opowiadania. Niektóre są miłe, a niektóre okropne.

1. Opowiadanie zamierzam skończyć na setnym rozdziale, chociaż może pociągnę je dłużej. Gdy zakładałam tego bloga miałam skończyć na rozdziale dwudziestym, więc to i tak dobrze. :)

2. Wstydzę się moich poprzednich rozdziałów, ale zrozumcie że nie pisałam wtedy tak jak teraz. Nie musicie też hejtować mnie za powtórzenia czy takie rzeczy.
PS. Jestem zadowolona, że po prostu mnie poprawiacie, a nie za każdym razem mi to wypominacie.

3. Chciałabym się Was zapytać czy gdy skończę tego bloga, będziecie wchodzić na moje inne blogi, bo nie chcę Was stracić! :D

4. Nie przeszkadzają mi wasze pytania na asku typu "kiedy następny rozdział?" Więc piszcie. Miłe są również wiadomości na Facebooku, oraz tego typu rzeczy.

5. W tym sezonie proszę o rozwinięte komentarze. Bo takie jak "Świetny! Czekam na NN!!!!!" mi się już nudzą. Oczywiście to miłe, ale fajnie jakbyście dopisali, dlaczego jest waszym zdaniem taki świetny. :*

6. Tak jak mówiłam dodaję 3 zapowiadające rozdziały, ale nie chcę Was już niecierpliwić, więc najpierw dodam jeden rozdział i poczekam, aż się uzbierają komentarze, a później kolejne. :P xD

TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ: Natalii Jaeschke
Dziękuję za twojego okropnie miłego meila, Natalia :) <3 / W

/ W

wtorek, 4 czerwca 2013

http://karina-kaarina.blogspot.com/ <--- To dziewczyn, która dała Wam jednocześnie nowy wygląd jak i trzy rozdziały zapowiadające 3 sezon. Zapraszam na jej BLOGA :P Wchodźcie, bo warto! :D Komentujcie, bo będzie smajl i obserwujcie, bo będą niespodzianki :) <3 / W

piątek, 31 maja 2013

Zwiastun 3 sezonu opowiadań o Justinie Bieberze! :D

Już zrobiłam nagłówek i zwiastun, więc zostały mi do napisania 3 rozdziały i zaczynamy 3 sezon opowiadań! :D Cieszycie się? :P Jednak nie zapomnijcie o komentowaniu rozdziału 48. Nie umiem zrozumieć, dlaczego skoro czyta to opowiadanie ponad 50 ludzi, to komentuje je zaledwie 10??? :(
/ W
http://youtu.be/SY3hCsfOoqA <--- link do zwiastunu <3 :D



            JAK OCENIACIE ZWIASTUN?






Przepraszam za błędy, ale nie jestem 'specem' :D / W

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 48 cz.2!

Jak można być takim potworem? Życzę temu człowiekowi wszystkiego co najgorsze, wiem że pewnie nie mogę tego robić, ale od dzisiaj nie mam serca dla tego człowieka. Znamy się od lat, dlaczego to zrobił? Dlaczego zabił część mnie? Arianna była młoda, całe życie czekało na nią otworem. Gdy w jednej chwili zmarła. Czy taka 'osoba' jak Nicolas ma jeszcze coś takiego jak sumienie? Myślę, że nie, i nie wiem jak mogę z nim rozmawiać, mimo to muszę wydobyć z siebie wszystko co tylko mogę, by z nim porozmawiać.
- No Hej Jasmine, dawno Cię nie widziałem, jak tam twoje samopoczucie? - zachichotał.
- Zamknij pysk, Ty szujo! - krzyknęłam tak głośno, że nie dało się tego nie usłyszeć.
- Zadziorna, lubię takie. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Jak mogłeś mi coś takiego zrobić ... czym Arianna była wina? Pytam się, czym?! - zaczęłam drzeć się coraz mocniej, dopóki nie zrozumiał jak bardzo mnie zranił.
Po tych słowach z twarzy Nicolasa natychmiast znikł uśmieszek. Zaczął głęboko wpatrywać się w moją twarz, tak że mógłby wybić w niej dziurę, bardzo głęboką dziurę. Postanowiłam zaspokoić swój gniew, który trafił już na najwyższy punkt, więc usiadłam. Opadłam powoli na krzesło i zaczęłam wsłuchiwać się w głos mojego 'kolegi'.
- Arianna była dziwką! Gwiazdeczką, która się sprzedawała. Myślisz, że jako jej chłopak miałem ochotę być tak traktowany?! Myślałaś, że wiesz o Ariannie wszystko, a tak naprawdę nie wiedziałaś o niej nic, oprócz tego że ma na imię Arianna i jest taka cudowna. Tak naprawdę to istna żmija. Nie ma oporów ... pieprzyła się z moim najlepszym kumplem u mnie w sypialni, i nie nie była pod wpływem alkoholu. Byłem ślepo zakochany i wybaczałem jej wszystkie zdrady, ale tego było już za dużo. Gdy ostatni raz była u mnie w domu zniknęło mi sto tysięcy dolarów. Zbierałem na to bardzo długo, a ona to wszystko w jednej chwili przepuściła na najdroższe ciuchy i imprezowanie po nocach + hotele w których pieprzyła się z tymi chujami. Jak mogłem patrzeć na to spokojnie, gdy po prostu nie mogłem ... Nienawidzę Arianny i nigdy jej tego nie przepuszczę. Gdybym mógł zrobić to co zrobiłem jeszcze raz, to najchętniej bym to powtórzył. - powiedział, nie zdawając sobie sprawy, że właśnie przyznał się do winy przed policjantem.
W jednej chwili zrozumiałam, że moja przyjaciółka była zupełnie innym człowiekiem, niż mi się wydawało. Ale dlaczego mam wierzyć wrogowi Ari, skoro tak na dobrą sprawę może kłamać? Rozumiem, że Arianna lubiła zaszaleć i po imprezować. Na tyle ją znałam, ale wiem że nigdy nie zdradziłaby osoby, którą kocha. Jedyne wyjaśnienie, które przychodziło mi do głowy to to, że została zgwałcona przez kumpla Nicolasa. Chociaż te imprezy mnie niepokoją. Zawsze chodziła na nie ze mną, i nigdy nie opuszczała imprezy z obcymi gościami. Jak mogłam nie zauważyć jej negatywnej zmiany? Czy byłam aż tak zapatrzona w Justina, że opuściłam moją przyjaciółkę w najgorszych chwilach jej życia? W tej chwili nie wierzyłam już w nic.
Postanowiłam jak najszybciej wrócić do miasta w którym przebywał mój synek i 'partner'. W tej chwili potrzebowałam osoby, która mnie pocieszy i da parę cennych rad. Od śmierci Arianny nie mam z kim porozmawiać, nie mam żadnej przyjaciółki która ma te same problemy co ja i która mogłaby mnie zrozumieć. Właściwie jedyną osobą, która świetnie mnie znała była mama Arianny oraz jej siostra. Ale czy obecnie chcę rozmawiać z rodziną mojej przyjaciółki? Chyba jednak sobie odpuszczę i zajmę się Olivierem. Była jeszcze moja mama - chociaż tu bym się zastanowiła. Ona zawsze pracowała i nigdy nie chciała spędzić ze mną czasu. Zazwyczaj wracała z pracy i kładła się przed telewizorem. Ale to właśnie wtedy potrzebowałam jej najbardziej.

Jechałam dobrą godzinę, ponieważ komisariat wcale nie był tak blisko mojego domu, jak mogłoby mi się wydawać. Gdy zobaczyłam mój dom, zrobiło mi się lżej na sercu. Poczułam wolność i poczucie tej lekkości. Bo ,,wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". Nagle z moich uczuć wyrwała mnie myśl, że przecież w mieszkaniu na pewno jest Justin, który zacznie ze mną  kolejną awanturę. Ale właściwie to był najmniejszy problem ... teraz chciałam tylko jak najszybciej położyć się w łóżku i odprężyć.

Weszłam po woli po schodach i bez dalszego zastanowienia otworzyłam drzwi. Weszłam wolnym krokiem do mieszkania i zaczęłam rozglądać się po nim. Wzrokiem tak naprawdę szukałam Justina, ponieważ mimo wszystko chciałam z nim porozmawiać. Nagle usłyszałam kroki zbliżające się do mnie, oraz płacz dziecka z oddali. Co wydarzyło się gdy mnie tu nie było??
- Jasmine, proszę pomóż mi. Nie radzę sobie, mały ma kolkę i nie chce jeść. Do tego zrobił kupę i niestety, ale nie umiem przewijać dzieci. - wydyszał mi cicho do ucha.
Nie odzywając się podeszłam do wózeczka w, którym leżał maluch. Spojrzałam się na niego i zauważyłam lekki uśmiech na jego twarzy.
- Ojejciu, mój przystojniak ma kolkę? No nie ... cichutko ... mamusia już tu jest. - powiedziałam, uspokajając dziecko.
- I tatuś też tu jest. - gdy wypowiedział te słowa spojrzałam się na niego, ale gdy zauważyłam, że się uśmiecha od razu spuściłam wzrok, spoglądając znowu na małego.

Mały cały czas płakał, ale na szczęście wiedziałam jak trzeba postępować w takich sytuacjach. Popukałam małego kilka razy po brzuszku i dałam jedzenia. Następnie przewinęłam go, robiąc to bardzo szybko, ale i delikatnie. Po tych kilku czynnościach Justin zaczął mu śpiewać. Byłam zaskoczona tym z jakim uczuciem to robił i jak potwornie się starał. To było tak cholernie słodkie.

Nareszcie, po kilku minutach mały przestał płakać i zasnął. Postanowiłam wyjść z jego pokoju i udać się na długą rozmowę z Justinem.

Usiadłam na czarnej sofie, którą już dobrze znałam i zaczęłam gestem ręki zapraszać Justina do salonu. Wiem, że pewnie dziwisz się mi, dlaczego chcę z nim w ogóle zacząć jakąś rozmowę. Niestety nie umiem Ci tego wytłumaczyć. Nie mogę tak po prostu w jednej chwili, przekreślić nasz kilkuletni związek. Tak wiele razem przeszliśmy ... były rozłąki - większe i mniejsze. Mimo to nadal coś mnie do niego ciągnie. Rozum karze mi odejść i zostawić tego człowieka w spokoju, ale serce mówi mi zupełnie co innego. Nie wiem kogo mam się słuchać, dlatego idę na własną rękę.

Po kilku minutach, Justin zrozumiał moje gesty i usiadł obok mnie. Czułam się niekomfortowo. To było strasznie bipolarnę, najpierw się kłócimy i chcemy się pozabijać, a po kilku godzinach udajemy, że nic się nie stało i spokojnie sobie rozmawiamy. Wiem jednak, że Justin nie chciał mnie uderzyć, nie chciał mnie obrazić w jaki kolwiek sposób, on po prostu sobie z tym wszystkim nie radzi. Muszę go zrozumieć i ze wszystkich sił jakie w sobie tłumie walczyć z nim i pomóc mu przejść przez ten trudny okres w jego życiu.
- Jasmine, ja ... - przełknął głośno ślinę, czego nie dało się nie usłyszeć. - Ja nie umiem bez Ciebie żyć. Wiem, że jestem straszną świnią i nie zasługuję na Ciebie, ale błagam dajmy sobie jeszcze jedną szansę. - zaczął dyszeć.
Wiedziałam, że wypowiedzenia tych kilku słów, było dla niego nielada wyzwaniem.
- Żyję w strachu, że znowu będziesz miał zły dzień i kolejny raz dotkniesz mnie w ten sposób. Boję się Ciebie. Nie jestem silna i praktycznie minęło kilka tygodnii po porodzie. Nie wiesz nawet jak wielki ból mi sprawiłeś. Moje nadgarstki pieką i nie mogę normalnie funkcjonować. A ty tak po prostu chcesz powiedzieć mi krótkie "przepraszam" i myślisz, że wszystko będzie 'Happy'?? - zapytałam, mówiąc to jednym tchem, ledwo to powiedziałam.
- Kochanie, wiem że sprawiłem Ci ból, ale zrozum mnie. Nie radzę sobie już z niczym. Chciałbym się zmienić ... i dopilnuję do tego. Tylko daj mi szansę na zmianę ... mamy wspaniałego synka i tak wiele razem udało nam się przejść. Nie skreślaj nas ... nie skreślaj nas, tak od razu. - w jego oczach był gniew ... gniew na samego siebie.
- .......

I tak zaczęłam swoją długą przemowę. Nie wiem w tej chwili co czuję. Ale czy da się żyć z człowiekiem tak bipolarnym?! Czy dam radę wytrzymać jego "gorsze dni"?! I najważniejsze pytanie ... Czy mu wybaczę?!
______________________________________________________________________________

Ale się porobiło ... Jasmine wybacz proszę Justin'owi. On tak się stara. Aww ... jaki ten moment przy Olivierku był słodki "tatuś też tu jest". nakjnahjewoiwywioyl

Chcę Wam za wszystko podziękować, za to że ze mną jesteście, za te wszystkie cholernie pozytywne komentarze, które dają mi tak wielką motywację. Nareszcie moja wena przyszła i chyba nie zamierza odejść, ale chyba zrobimy sobie małą przerwę, przynajmniej na teraz (rozdział 48 cz.2!) ... między innymi chodzi tutaj o 3 sezon. Jak już wiele osób wie, rozpoczynam 3 sezon tych opowiadań. Niedługo pojawi się zwiastun. I z tego miejsca miałabym ogromną prośbę. Nie jestem ideałem, ja tylko piszę opowiadania, ale nie umiem robić rzeczy takich jak: szablon, zwiastun multimedialny, nagłówek, i tego typu rzeczy. Proszę więc o pomoc. Jeśli chcesz mi pomóc i szybciej zrealizować 3 sezon to napisz na: wiktorka3@interia.pl + podaj link do swojego bloga, na pewno go tu uwiecznię i osobiście podziękuję.

Jestem POTWOREM jak mogłam tak zaniedbać te opowiadania. Ile wy musieliście się naczekać! Jestem straszna i nigdy sobie tego nie wybaczę ... wy jednak nadal jesteście ze mną. Codziennie powinnam dziękować Bogu za takich czytelników. Osoby, które chcą być informowane piszemy w zakładce "informowani" swojego twittera (najlepiej link). Dedykację mam zapisane, ale powoli, bo nie wszystkich mi się uda zmieścić. :) / W
PS. Administratorka jest tylko jedna - podpisuję się, ponieważ lubię :) Jeśli zrobisz jakiś filmik o tych opowiadaniach czy zamieścisz gdzieś link do tego opowiadania to powiadom mnie, a na pewno osobiście Ci podziękuję. :P / W

Dedykuję ten rozdział: Anany oraz ZuZi Boyke :) xdd Dziewczyny bardzo czekały na ten rozdział, więc proszę. :D / W

PS. Wstydzę się za moje błędy z poprzednich rozdziałów oraz teraźniejsze. Przepraszam i nie wypominajcie mi tego :) / W

ASK - pytajcie!
FAN PAGE - lajkujcie!
TWITTER - followujcie!
E-mile: wiktorka3@interia.pl - piszcie, na pewno odpiszę!


poniedziałek, 20 maja 2013

Jest taka sprawa ...

Hej Wszystkim!!!

Tak więc mam parę spraw infromacyjnych.

1. Rozdziały będą w różnych długościach. Raz będą krótkie, raz długie, a raz średniej długości. Dlatego bardzo Was proszę już nie piszcie w tych komentarzach "szkoda, że krótkie". Rozumiem, że to Was denerwuję, ale w którymś momencie muszę skończyć, żeby było ciekawie.

2. Rozdziały będą dodawane co 2-3 dni, ponieważ jak mówiłam mam sporo zaległości + jestem chora.

3. Piszcie na asku pytania dotyczące wszystkiego. Jeśli chcecie dowiedzieć się czy np. "Justin i Jasmine będą razem" lub takie inne.

4. W komentarzach podawajcie linki do swoich blogów, ale nie obiecuję, że na każdy wejdę, ponieważ jest ich okropnie dużo. Mam teraz troszkę wolnego czasu więc poczytam i zostawię po sobie ślad.

5. Jeśli gdzieś 'zapromowałyście' lub ktoś inny 'zapromował' mojego bloga, to wyślijcie mi linka, a na pewno podziękuję. PS. Jak już piszecie czyj to blog to piszcie "Blog Wisi" :)

6. Postanowiłam, że każdy rozdział będzie komuś dedykowany, więc jeśli chcesz dostać dedykację napisz na mojego FAN PAGE.

7. Pod rozdziałem będzie również blog, który polecam. I właściwe do tego potrzebny jest punkt czwarty.

8. Pod TYM postem podpisują się wszyscy, którzy czytają mojego bloga. Chcę po prostu wiedzieć ile mam stałych czytelników.

9. Jeśli chcesz być informowany napisz swojego twittera (najlepiej daj link) w nowej zakładce "INFORMOWANI" :) Na pewno powiadomię.

Przepraszam wszystkich, że ostatnio nie pojawiają się rozdziały, ale jestem chora, a w chorobie niestety ciężko się piszę. :) Wiem jak to strasznie denerwuję gdy nie możesz się doczekać co będzie dalej, ale to nie moja wina. Dziękuję jeszcze raz wszystkim za wyrozumiałość i ogromną cierpliwość. Jesteście najlepsi, nikt nie ma takich czytelników jak Ja :) Po prostu jesteście cudowni, kocham Was. <3

PS. Podpisujcie się pod tym postem. Chcę wiedzieć ILE WAS JEST. :P

Kontakty:

ASK - pytajcie!
FAN PAGE - lajkujcie!
TWITTER - followujcie!
E-mile: wiktorka3@interia.pl - piszcie, na pewno odpiszę!

/ W

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 47 cz.2!

Ruszyłam w 'podróż' do kawiarni. Właściwie nie wiedziałam czego właściwie mogłabym się spodziewać. Mogłam dowiedzieć się najgorszych rzeczy o których nawet nie wiedziałam, i znienawidziłabym nieżywą Ariannę. Nie wyobrażam sobie życia z nienawiścią do drugiego człowieka. Teraz nie obchodził mnie Justin. Byłam pewna, że się zmieni, jednak coś trzymało mnie, że wkońcu "może być trudno..." Nie wyobrażam sobie życia bez niego, no bo wkońcu znamy się już trochę i szkoda by było to kończyć na którymś tam potknięciu. Co prawda tych "potknięc" była masa, ale z każdego - nawet najmniejszego - wychodziliśmy i szliśmy dalej. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?! A może los nie lubi naszego związku? I czy to w ogóle kiedyś był związek?? Wieloma pytaniami zaśmiecam sobie głowę i nie mogę przestać. Naszczęście wreszcie dojechałam pod kawiarnię i zobaczyłam wysokiego (chyba wysokiego, ponieważ siedział - ale na takiego wyglądał) faceta, z łysawom głową i bardzo zapatrzonego w jedną z filiżanek. Czyżby zamówił już coś dla mnie? Szczerze mówiąc nie miałam zamiaru siedzieć tutaj i popijać herbatke czy kawkę, ale przyszłam tutaj między innymi po to by poznać prawdę o swojej przyjaciółce.
- Dzień dobry. - przywitałam.
- Witaj, usiądź! - powiedział po czym wyciągnął ręce w moim kierunku.
Usiadłam, po czym przyszła do Nas kelnerka. Wiedząc o co zaraz spyta po prostu zaczęłam.
- Yyy ... jeśli chodzi o mnie to nic mi nie potrzeba, dziękuję. - uśmiechnęłam się sztucznie w jej kierunku.
- Dobrze, a dla Pana?? - zapytała zwracając wzrok na komisarza.
- Nie, ja również dziękuję. - po jego słowach, kelnerka wyszła.
Cisza jaka panowała między naszymi ciałami, była strasznie krępująca. Dlatego uchylając konciki ust próbowałam ją przerwać, gdy ... komisarz mnie wyręczył.
- Panna Blue niestety nie zmarła spowodu raka. Nasze dochodzenia trwały miesiącami, ale wreszcie udało Nam się ustalić, że sprawcą był ... - przerwał na chwilę, a ja połknęłam głośno ślinę - sprawcom był nie jaki "Nicolas Jones".
 Na to imię i nazwisko zaczęła mi się robić 'gęsia skórka'. Znałam go przecież od dzieciństwa, nie raz próbował mnie poderwać jednak bez dalszych sukcesów. Dlaczego najlepszy przyjaciel miałby zabijać swoją przyjaciółkę?? Przecież to chore ... nie wiem co by się teraz wydarzyło nie uwierzyłabym nigdy, że to mógłby zrobić on. Przecież Arianna i ja zawsze traktowałyśmy go jak młodszego brata lub najlepszego kumpla z dzielnicy. Jaki powód miałby by ją zabijać?
- Arianna została kilka razy pocięta w ręke i wykrwawiła się. - powiedział, wpatrując się cały czas w ścianę za mną, ja jednak bacznie patrzyłam w jego oczy, czy czasem się niby nie pomylił.
- Czy to nazwisko coś Pani mówi?? - zapytał, po czym spojrzał na mnie z wielkim współczuciem wymalowanym na twarzy.
- Tak, to był najlepszy przyjaciel Arianny i mój kumpel. Nie wiem jaki powód mógłby mieć ... Ari wiele rzeczy o swoim życiu mi nie mówiła. Nawet nie wiedziałam jak bardzo jestem do tyłu z jej życiem i zmartwieniami, które zapewne nie raz chowała pod swoim wyrazem twarzy. - opowiadałam, nadal myślać kto mógłby to zrobić.
- Bardzo współczuję. I mogę w tym miejscu obiecać, że drań zostanie za swoje. - powiedział.
- Dziękuje, to dla mnie naprawdę wiele znaczy. - powiedziałam, a z moich oczu zaczęły lecieć pojedyńcze łzy, jedna po drugiej. - To znaczy, że już go macie?? - dodałam, wycierając łzy, które powoli spływały po moich policzkach.
- Tak, obecnie młodzieniec na komisariacie. Jeśli Pani chcę może Pani jechać ze mną, teraz. - powiedział, blado się uśmiechając.
Moja głowa zaszumiała od różnych myśli. Czy chciałam widzieć człowieka, który zabił moją przyjaciółkę? Czy chciałabym w ogóle spotkać ... go. Tego potwora, bez serca?? Nie wiem ... ale wkońcu kiedyś musiałabym to zrobić.
- Tak, jedźmy. - powiedziałam i wyszłam powoli z kawiarnii - co chwila oczywiście spoglądając na komisarza, który szedł odziwo bardzoo wolnoo.

Lekko uchyliłam drzwi i wsiadłam do samochodu. Wycofałam i zauważając, że policjant już wyjechał, ruszyłam za nim. Mając nadzieję, że nie przekroczę limitu prędkości.

Jechaliśmy jakąś dobrą godzinkę, przynajmniej na tyle mogłam 'pirazy oko' ocenić sytuację. Mogłam być jednak w błędzie, ponieważ byłam okropnie spięta i cały czas się zastanawiałam co mogłabym zrobić/powiedzieć na tej rozmowie. Zdecydowanie chyba podjęłam ... za szybko dezycję.

Gdy byliśmy już pod komisariatem wysiadłam, gdy poczułam, że moje nogi robią się jak "z waty". Rzeczywiście nie byłam przygotowana na taką rozmowę w "cztery oczy". Jednak teraz nie był to dobry moment, na zmianę decyzji. Udałam się w stronę wielkiego budynku. Drzwi przedemną się uhyliły. Cały budynek był w straszliwej atmosferze, ale czego można się spodziewać po więzieniu?? Mijałam wiele sal, widziałam naprawdę wiele ludzi ... o ile to byli ludzie. Ponieważ nie wyobrażałam sobie jaki człowiek, ma takie serce ... właściwie to praktycznie w ogóle nie ma serca. Stanęłam przed wielkimi drzwiami, gdy te nagle się otworzyły ... po czym zauważyłam Nicolasa siedzącego, gdy na mnie spojrzał zauważyłam szyderczy uśmiech wymalowany na jego twarzy. Serce mocniej mi zabiło i szczerze mówiąc gdyby nie Ci policjanci i komisarze to rzuciłabym się na niego i zrobiła to samo, co on Ariannie ...
_______________________________________________________________________________

Moi Kochani,
Przepraszam, że nie dodawałam rozdziałów, ale wiecie jak to jest gdy macie zaległości. Mówiłam i wspominałam nie raz, że spowodu dwóch tygodnii nieobecności, mam po prostu wiele zaległości. Dzisiaj dodaję jeden rozdział, ponieważ nie ma weny i wszystko staję się trudniejsze. Nic nie pomaga, żadna z piosenek Justina nie opisuje "tej" atmosfery. Jutro jadę na kolejną wycieczkę i prosze o wyrozumiałość i wielka cierpliwość.
Jeszcze raz mocno, mocno Was wszystkich przepraszam! :) / W

Dedykuję ten rozdział moim fankom :) Natalii Stańczak i Aleksandrze Słabik !!! :D Kocham Was i pamiętajcie o Tym! <3 / W


Jeśli ty też chcesz dostać dedykację, to zapisz się TU.