piątek, 31 maja 2013

Zwiastun 3 sezonu opowiadań o Justinie Bieberze! :D

Już zrobiłam nagłówek i zwiastun, więc zostały mi do napisania 3 rozdziały i zaczynamy 3 sezon opowiadań! :D Cieszycie się? :P Jednak nie zapomnijcie o komentowaniu rozdziału 48. Nie umiem zrozumieć, dlaczego skoro czyta to opowiadanie ponad 50 ludzi, to komentuje je zaledwie 10??? :(
/ W
http://youtu.be/SY3hCsfOoqA <--- link do zwiastunu <3 :D



            JAK OCENIACIE ZWIASTUN?






Przepraszam za błędy, ale nie jestem 'specem' :D / W

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 48 cz.2!

Jak można być takim potworem? Życzę temu człowiekowi wszystkiego co najgorsze, wiem że pewnie nie mogę tego robić, ale od dzisiaj nie mam serca dla tego człowieka. Znamy się od lat, dlaczego to zrobił? Dlaczego zabił część mnie? Arianna była młoda, całe życie czekało na nią otworem. Gdy w jednej chwili zmarła. Czy taka 'osoba' jak Nicolas ma jeszcze coś takiego jak sumienie? Myślę, że nie, i nie wiem jak mogę z nim rozmawiać, mimo to muszę wydobyć z siebie wszystko co tylko mogę, by z nim porozmawiać.
- No Hej Jasmine, dawno Cię nie widziałem, jak tam twoje samopoczucie? - zachichotał.
- Zamknij pysk, Ty szujo! - krzyknęłam tak głośno, że nie dało się tego nie usłyszeć.
- Zadziorna, lubię takie. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Jak mogłeś mi coś takiego zrobić ... czym Arianna była wina? Pytam się, czym?! - zaczęłam drzeć się coraz mocniej, dopóki nie zrozumiał jak bardzo mnie zranił.
Po tych słowach z twarzy Nicolasa natychmiast znikł uśmieszek. Zaczął głęboko wpatrywać się w moją twarz, tak że mógłby wybić w niej dziurę, bardzo głęboką dziurę. Postanowiłam zaspokoić swój gniew, który trafił już na najwyższy punkt, więc usiadłam. Opadłam powoli na krzesło i zaczęłam wsłuchiwać się w głos mojego 'kolegi'.
- Arianna była dziwką! Gwiazdeczką, która się sprzedawała. Myślisz, że jako jej chłopak miałem ochotę być tak traktowany?! Myślałaś, że wiesz o Ariannie wszystko, a tak naprawdę nie wiedziałaś o niej nic, oprócz tego że ma na imię Arianna i jest taka cudowna. Tak naprawdę to istna żmija. Nie ma oporów ... pieprzyła się z moim najlepszym kumplem u mnie w sypialni, i nie nie była pod wpływem alkoholu. Byłem ślepo zakochany i wybaczałem jej wszystkie zdrady, ale tego było już za dużo. Gdy ostatni raz była u mnie w domu zniknęło mi sto tysięcy dolarów. Zbierałem na to bardzo długo, a ona to wszystko w jednej chwili przepuściła na najdroższe ciuchy i imprezowanie po nocach + hotele w których pieprzyła się z tymi chujami. Jak mogłem patrzeć na to spokojnie, gdy po prostu nie mogłem ... Nienawidzę Arianny i nigdy jej tego nie przepuszczę. Gdybym mógł zrobić to co zrobiłem jeszcze raz, to najchętniej bym to powtórzył. - powiedział, nie zdawając sobie sprawy, że właśnie przyznał się do winy przed policjantem.
W jednej chwili zrozumiałam, że moja przyjaciółka była zupełnie innym człowiekiem, niż mi się wydawało. Ale dlaczego mam wierzyć wrogowi Ari, skoro tak na dobrą sprawę może kłamać? Rozumiem, że Arianna lubiła zaszaleć i po imprezować. Na tyle ją znałam, ale wiem że nigdy nie zdradziłaby osoby, którą kocha. Jedyne wyjaśnienie, które przychodziło mi do głowy to to, że została zgwałcona przez kumpla Nicolasa. Chociaż te imprezy mnie niepokoją. Zawsze chodziła na nie ze mną, i nigdy nie opuszczała imprezy z obcymi gościami. Jak mogłam nie zauważyć jej negatywnej zmiany? Czy byłam aż tak zapatrzona w Justina, że opuściłam moją przyjaciółkę w najgorszych chwilach jej życia? W tej chwili nie wierzyłam już w nic.
Postanowiłam jak najszybciej wrócić do miasta w którym przebywał mój synek i 'partner'. W tej chwili potrzebowałam osoby, która mnie pocieszy i da parę cennych rad. Od śmierci Arianny nie mam z kim porozmawiać, nie mam żadnej przyjaciółki która ma te same problemy co ja i która mogłaby mnie zrozumieć. Właściwie jedyną osobą, która świetnie mnie znała była mama Arianny oraz jej siostra. Ale czy obecnie chcę rozmawiać z rodziną mojej przyjaciółki? Chyba jednak sobie odpuszczę i zajmę się Olivierem. Była jeszcze moja mama - chociaż tu bym się zastanowiła. Ona zawsze pracowała i nigdy nie chciała spędzić ze mną czasu. Zazwyczaj wracała z pracy i kładła się przed telewizorem. Ale to właśnie wtedy potrzebowałam jej najbardziej.

Jechałam dobrą godzinę, ponieważ komisariat wcale nie był tak blisko mojego domu, jak mogłoby mi się wydawać. Gdy zobaczyłam mój dom, zrobiło mi się lżej na sercu. Poczułam wolność i poczucie tej lekkości. Bo ,,wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". Nagle z moich uczuć wyrwała mnie myśl, że przecież w mieszkaniu na pewno jest Justin, który zacznie ze mną  kolejną awanturę. Ale właściwie to był najmniejszy problem ... teraz chciałam tylko jak najszybciej położyć się w łóżku i odprężyć.

Weszłam po woli po schodach i bez dalszego zastanowienia otworzyłam drzwi. Weszłam wolnym krokiem do mieszkania i zaczęłam rozglądać się po nim. Wzrokiem tak naprawdę szukałam Justina, ponieważ mimo wszystko chciałam z nim porozmawiać. Nagle usłyszałam kroki zbliżające się do mnie, oraz płacz dziecka z oddali. Co wydarzyło się gdy mnie tu nie było??
- Jasmine, proszę pomóż mi. Nie radzę sobie, mały ma kolkę i nie chce jeść. Do tego zrobił kupę i niestety, ale nie umiem przewijać dzieci. - wydyszał mi cicho do ucha.
Nie odzywając się podeszłam do wózeczka w, którym leżał maluch. Spojrzałam się na niego i zauważyłam lekki uśmiech na jego twarzy.
- Ojejciu, mój przystojniak ma kolkę? No nie ... cichutko ... mamusia już tu jest. - powiedziałam, uspokajając dziecko.
- I tatuś też tu jest. - gdy wypowiedział te słowa spojrzałam się na niego, ale gdy zauważyłam, że się uśmiecha od razu spuściłam wzrok, spoglądając znowu na małego.

Mały cały czas płakał, ale na szczęście wiedziałam jak trzeba postępować w takich sytuacjach. Popukałam małego kilka razy po brzuszku i dałam jedzenia. Następnie przewinęłam go, robiąc to bardzo szybko, ale i delikatnie. Po tych kilku czynnościach Justin zaczął mu śpiewać. Byłam zaskoczona tym z jakim uczuciem to robił i jak potwornie się starał. To było tak cholernie słodkie.

Nareszcie, po kilku minutach mały przestał płakać i zasnął. Postanowiłam wyjść z jego pokoju i udać się na długą rozmowę z Justinem.

Usiadłam na czarnej sofie, którą już dobrze znałam i zaczęłam gestem ręki zapraszać Justina do salonu. Wiem, że pewnie dziwisz się mi, dlaczego chcę z nim w ogóle zacząć jakąś rozmowę. Niestety nie umiem Ci tego wytłumaczyć. Nie mogę tak po prostu w jednej chwili, przekreślić nasz kilkuletni związek. Tak wiele razem przeszliśmy ... były rozłąki - większe i mniejsze. Mimo to nadal coś mnie do niego ciągnie. Rozum karze mi odejść i zostawić tego człowieka w spokoju, ale serce mówi mi zupełnie co innego. Nie wiem kogo mam się słuchać, dlatego idę na własną rękę.

Po kilku minutach, Justin zrozumiał moje gesty i usiadł obok mnie. Czułam się niekomfortowo. To było strasznie bipolarnę, najpierw się kłócimy i chcemy się pozabijać, a po kilku godzinach udajemy, że nic się nie stało i spokojnie sobie rozmawiamy. Wiem jednak, że Justin nie chciał mnie uderzyć, nie chciał mnie obrazić w jaki kolwiek sposób, on po prostu sobie z tym wszystkim nie radzi. Muszę go zrozumieć i ze wszystkich sił jakie w sobie tłumie walczyć z nim i pomóc mu przejść przez ten trudny okres w jego życiu.
- Jasmine, ja ... - przełknął głośno ślinę, czego nie dało się nie usłyszeć. - Ja nie umiem bez Ciebie żyć. Wiem, że jestem straszną świnią i nie zasługuję na Ciebie, ale błagam dajmy sobie jeszcze jedną szansę. - zaczął dyszeć.
Wiedziałam, że wypowiedzenia tych kilku słów, było dla niego nielada wyzwaniem.
- Żyję w strachu, że znowu będziesz miał zły dzień i kolejny raz dotkniesz mnie w ten sposób. Boję się Ciebie. Nie jestem silna i praktycznie minęło kilka tygodnii po porodzie. Nie wiesz nawet jak wielki ból mi sprawiłeś. Moje nadgarstki pieką i nie mogę normalnie funkcjonować. A ty tak po prostu chcesz powiedzieć mi krótkie "przepraszam" i myślisz, że wszystko będzie 'Happy'?? - zapytałam, mówiąc to jednym tchem, ledwo to powiedziałam.
- Kochanie, wiem że sprawiłem Ci ból, ale zrozum mnie. Nie radzę sobie już z niczym. Chciałbym się zmienić ... i dopilnuję do tego. Tylko daj mi szansę na zmianę ... mamy wspaniałego synka i tak wiele razem udało nam się przejść. Nie skreślaj nas ... nie skreślaj nas, tak od razu. - w jego oczach był gniew ... gniew na samego siebie.
- .......

I tak zaczęłam swoją długą przemowę. Nie wiem w tej chwili co czuję. Ale czy da się żyć z człowiekiem tak bipolarnym?! Czy dam radę wytrzymać jego "gorsze dni"?! I najważniejsze pytanie ... Czy mu wybaczę?!
______________________________________________________________________________

Ale się porobiło ... Jasmine wybacz proszę Justin'owi. On tak się stara. Aww ... jaki ten moment przy Olivierku był słodki "tatuś też tu jest". nakjnahjewoiwywioyl

Chcę Wam za wszystko podziękować, za to że ze mną jesteście, za te wszystkie cholernie pozytywne komentarze, które dają mi tak wielką motywację. Nareszcie moja wena przyszła i chyba nie zamierza odejść, ale chyba zrobimy sobie małą przerwę, przynajmniej na teraz (rozdział 48 cz.2!) ... między innymi chodzi tutaj o 3 sezon. Jak już wiele osób wie, rozpoczynam 3 sezon tych opowiadań. Niedługo pojawi się zwiastun. I z tego miejsca miałabym ogromną prośbę. Nie jestem ideałem, ja tylko piszę opowiadania, ale nie umiem robić rzeczy takich jak: szablon, zwiastun multimedialny, nagłówek, i tego typu rzeczy. Proszę więc o pomoc. Jeśli chcesz mi pomóc i szybciej zrealizować 3 sezon to napisz na: wiktorka3@interia.pl + podaj link do swojego bloga, na pewno go tu uwiecznię i osobiście podziękuję.

Jestem POTWOREM jak mogłam tak zaniedbać te opowiadania. Ile wy musieliście się naczekać! Jestem straszna i nigdy sobie tego nie wybaczę ... wy jednak nadal jesteście ze mną. Codziennie powinnam dziękować Bogu za takich czytelników. Osoby, które chcą być informowane piszemy w zakładce "informowani" swojego twittera (najlepiej link). Dedykację mam zapisane, ale powoli, bo nie wszystkich mi się uda zmieścić. :) / W
PS. Administratorka jest tylko jedna - podpisuję się, ponieważ lubię :) Jeśli zrobisz jakiś filmik o tych opowiadaniach czy zamieścisz gdzieś link do tego opowiadania to powiadom mnie, a na pewno osobiście Ci podziękuję. :P / W

Dedykuję ten rozdział: Anany oraz ZuZi Boyke :) xdd Dziewczyny bardzo czekały na ten rozdział, więc proszę. :D / W

PS. Wstydzę się za moje błędy z poprzednich rozdziałów oraz teraźniejsze. Przepraszam i nie wypominajcie mi tego :) / W

ASK - pytajcie!
FAN PAGE - lajkujcie!
TWITTER - followujcie!
E-mile: wiktorka3@interia.pl - piszcie, na pewno odpiszę!


poniedziałek, 20 maja 2013

Jest taka sprawa ...

Hej Wszystkim!!!

Tak więc mam parę spraw infromacyjnych.

1. Rozdziały będą w różnych długościach. Raz będą krótkie, raz długie, a raz średniej długości. Dlatego bardzo Was proszę już nie piszcie w tych komentarzach "szkoda, że krótkie". Rozumiem, że to Was denerwuję, ale w którymś momencie muszę skończyć, żeby było ciekawie.

2. Rozdziały będą dodawane co 2-3 dni, ponieważ jak mówiłam mam sporo zaległości + jestem chora.

3. Piszcie na asku pytania dotyczące wszystkiego. Jeśli chcecie dowiedzieć się czy np. "Justin i Jasmine będą razem" lub takie inne.

4. W komentarzach podawajcie linki do swoich blogów, ale nie obiecuję, że na każdy wejdę, ponieważ jest ich okropnie dużo. Mam teraz troszkę wolnego czasu więc poczytam i zostawię po sobie ślad.

5. Jeśli gdzieś 'zapromowałyście' lub ktoś inny 'zapromował' mojego bloga, to wyślijcie mi linka, a na pewno podziękuję. PS. Jak już piszecie czyj to blog to piszcie "Blog Wisi" :)

6. Postanowiłam, że każdy rozdział będzie komuś dedykowany, więc jeśli chcesz dostać dedykację napisz na mojego FAN PAGE.

7. Pod rozdziałem będzie również blog, który polecam. I właściwe do tego potrzebny jest punkt czwarty.

8. Pod TYM postem podpisują się wszyscy, którzy czytają mojego bloga. Chcę po prostu wiedzieć ile mam stałych czytelników.

9. Jeśli chcesz być informowany napisz swojego twittera (najlepiej daj link) w nowej zakładce "INFORMOWANI" :) Na pewno powiadomię.

Przepraszam wszystkich, że ostatnio nie pojawiają się rozdziały, ale jestem chora, a w chorobie niestety ciężko się piszę. :) Wiem jak to strasznie denerwuję gdy nie możesz się doczekać co będzie dalej, ale to nie moja wina. Dziękuję jeszcze raz wszystkim za wyrozumiałość i ogromną cierpliwość. Jesteście najlepsi, nikt nie ma takich czytelników jak Ja :) Po prostu jesteście cudowni, kocham Was. <3

PS. Podpisujcie się pod tym postem. Chcę wiedzieć ILE WAS JEST. :P

Kontakty:

ASK - pytajcie!
FAN PAGE - lajkujcie!
TWITTER - followujcie!
E-mile: wiktorka3@interia.pl - piszcie, na pewno odpiszę!

/ W

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 47 cz.2!

Ruszyłam w 'podróż' do kawiarni. Właściwie nie wiedziałam czego właściwie mogłabym się spodziewać. Mogłam dowiedzieć się najgorszych rzeczy o których nawet nie wiedziałam, i znienawidziłabym nieżywą Ariannę. Nie wyobrażam sobie życia z nienawiścią do drugiego człowieka. Teraz nie obchodził mnie Justin. Byłam pewna, że się zmieni, jednak coś trzymało mnie, że wkońcu "może być trudno..." Nie wyobrażam sobie życia bez niego, no bo wkońcu znamy się już trochę i szkoda by było to kończyć na którymś tam potknięciu. Co prawda tych "potknięc" była masa, ale z każdego - nawet najmniejszego - wychodziliśmy i szliśmy dalej. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?! A może los nie lubi naszego związku? I czy to w ogóle kiedyś był związek?? Wieloma pytaniami zaśmiecam sobie głowę i nie mogę przestać. Naszczęście wreszcie dojechałam pod kawiarnię i zobaczyłam wysokiego (chyba wysokiego, ponieważ siedział - ale na takiego wyglądał) faceta, z łysawom głową i bardzo zapatrzonego w jedną z filiżanek. Czyżby zamówił już coś dla mnie? Szczerze mówiąc nie miałam zamiaru siedzieć tutaj i popijać herbatke czy kawkę, ale przyszłam tutaj między innymi po to by poznać prawdę o swojej przyjaciółce.
- Dzień dobry. - przywitałam.
- Witaj, usiądź! - powiedział po czym wyciągnął ręce w moim kierunku.
Usiadłam, po czym przyszła do Nas kelnerka. Wiedząc o co zaraz spyta po prostu zaczęłam.
- Yyy ... jeśli chodzi o mnie to nic mi nie potrzeba, dziękuję. - uśmiechnęłam się sztucznie w jej kierunku.
- Dobrze, a dla Pana?? - zapytała zwracając wzrok na komisarza.
- Nie, ja również dziękuję. - po jego słowach, kelnerka wyszła.
Cisza jaka panowała między naszymi ciałami, była strasznie krępująca. Dlatego uchylając konciki ust próbowałam ją przerwać, gdy ... komisarz mnie wyręczył.
- Panna Blue niestety nie zmarła spowodu raka. Nasze dochodzenia trwały miesiącami, ale wreszcie udało Nam się ustalić, że sprawcą był ... - przerwał na chwilę, a ja połknęłam głośno ślinę - sprawcom był nie jaki "Nicolas Jones".
 Na to imię i nazwisko zaczęła mi się robić 'gęsia skórka'. Znałam go przecież od dzieciństwa, nie raz próbował mnie poderwać jednak bez dalszych sukcesów. Dlaczego najlepszy przyjaciel miałby zabijać swoją przyjaciółkę?? Przecież to chore ... nie wiem co by się teraz wydarzyło nie uwierzyłabym nigdy, że to mógłby zrobić on. Przecież Arianna i ja zawsze traktowałyśmy go jak młodszego brata lub najlepszego kumpla z dzielnicy. Jaki powód miałby by ją zabijać?
- Arianna została kilka razy pocięta w ręke i wykrwawiła się. - powiedział, wpatrując się cały czas w ścianę za mną, ja jednak bacznie patrzyłam w jego oczy, czy czasem się niby nie pomylił.
- Czy to nazwisko coś Pani mówi?? - zapytał, po czym spojrzał na mnie z wielkim współczuciem wymalowanym na twarzy.
- Tak, to był najlepszy przyjaciel Arianny i mój kumpel. Nie wiem jaki powód mógłby mieć ... Ari wiele rzeczy o swoim życiu mi nie mówiła. Nawet nie wiedziałam jak bardzo jestem do tyłu z jej życiem i zmartwieniami, które zapewne nie raz chowała pod swoim wyrazem twarzy. - opowiadałam, nadal myślać kto mógłby to zrobić.
- Bardzo współczuję. I mogę w tym miejscu obiecać, że drań zostanie za swoje. - powiedział.
- Dziękuje, to dla mnie naprawdę wiele znaczy. - powiedziałam, a z moich oczu zaczęły lecieć pojedyńcze łzy, jedna po drugiej. - To znaczy, że już go macie?? - dodałam, wycierając łzy, które powoli spływały po moich policzkach.
- Tak, obecnie młodzieniec na komisariacie. Jeśli Pani chcę może Pani jechać ze mną, teraz. - powiedział, blado się uśmiechając.
Moja głowa zaszumiała od różnych myśli. Czy chciałam widzieć człowieka, który zabił moją przyjaciółkę? Czy chciałabym w ogóle spotkać ... go. Tego potwora, bez serca?? Nie wiem ... ale wkońcu kiedyś musiałabym to zrobić.
- Tak, jedźmy. - powiedziałam i wyszłam powoli z kawiarnii - co chwila oczywiście spoglądając na komisarza, który szedł odziwo bardzoo wolnoo.

Lekko uchyliłam drzwi i wsiadłam do samochodu. Wycofałam i zauważając, że policjant już wyjechał, ruszyłam za nim. Mając nadzieję, że nie przekroczę limitu prędkości.

Jechaliśmy jakąś dobrą godzinkę, przynajmniej na tyle mogłam 'pirazy oko' ocenić sytuację. Mogłam być jednak w błędzie, ponieważ byłam okropnie spięta i cały czas się zastanawiałam co mogłabym zrobić/powiedzieć na tej rozmowie. Zdecydowanie chyba podjęłam ... za szybko dezycję.

Gdy byliśmy już pod komisariatem wysiadłam, gdy poczułam, że moje nogi robią się jak "z waty". Rzeczywiście nie byłam przygotowana na taką rozmowę w "cztery oczy". Jednak teraz nie był to dobry moment, na zmianę decyzji. Udałam się w stronę wielkiego budynku. Drzwi przedemną się uhyliły. Cały budynek był w straszliwej atmosferze, ale czego można się spodziewać po więzieniu?? Mijałam wiele sal, widziałam naprawdę wiele ludzi ... o ile to byli ludzie. Ponieważ nie wyobrażałam sobie jaki człowiek, ma takie serce ... właściwie to praktycznie w ogóle nie ma serca. Stanęłam przed wielkimi drzwiami, gdy te nagle się otworzyły ... po czym zauważyłam Nicolasa siedzącego, gdy na mnie spojrzał zauważyłam szyderczy uśmiech wymalowany na jego twarzy. Serce mocniej mi zabiło i szczerze mówiąc gdyby nie Ci policjanci i komisarze to rzuciłabym się na niego i zrobiła to samo, co on Ariannie ...
_______________________________________________________________________________

Moi Kochani,
Przepraszam, że nie dodawałam rozdziałów, ale wiecie jak to jest gdy macie zaległości. Mówiłam i wspominałam nie raz, że spowodu dwóch tygodnii nieobecności, mam po prostu wiele zaległości. Dzisiaj dodaję jeden rozdział, ponieważ nie ma weny i wszystko staję się trudniejsze. Nic nie pomaga, żadna z piosenek Justina nie opisuje "tej" atmosfery. Jutro jadę na kolejną wycieczkę i prosze o wyrozumiałość i wielka cierpliwość.
Jeszcze raz mocno, mocno Was wszystkich przepraszam! :) / W

Dedykuję ten rozdział moim fankom :) Natalii Stańczak i Aleksandrze Słabik !!! :D Kocham Was i pamiętajcie o Tym! <3 / W


Jeśli ty też chcesz dostać dedykację, to zapisz się TU.

wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 46 cz.2!

Powoli wysiadłam z auta i zaczęłam ruszać w stronę mojego domu. Każy krok sprawiał mi trudność ... Weszłam powoli do mieszkania i zaczęłam uspokajać mojego małego chłopczyka. Nie było mi łatwo zabierać mu szansy na posiadanie normalnej rodziny. Kochałam Justina i nie chciałam  rozstawać się z nim, ale sytuacja mi na to niepozwalała. Justin się zmienił, nie wiem jeszcze co na niego tak negatywnie wpłynęło. Muszę jednak się wyporwadzić i chociaż przez chwilę poczuć jak to jest "normalnie żyć". Położyłam Olivierka do łóżka po czym zaczęłam szukać Justina. Nigdzie go nie widziałam, tym bardziej byłam zdziwiona, że było tak cicho. Moje zdziwienie po chwili nie miało sensu usłyszałam Justina wchodzącego do mieszkania.

Nawet nie zamknął drzwi, a jakby ktoś się włamał?

- Ciszej! Olivierek śpi ... muszę z Tobą porozmawiać. - zaczęłam go uciszać.
- O co chodzi?! Głowa mnie boli ... - zaczął marudzić, co bardzo mnie irytowało, od zawsze zresztą.
- Muszę się wyprowadzić. Wezmę Olivierka ... zdecydowanie musimy od siebie odpocząć. Gdzie jadę to nie musisz wiedzieć ... nie krzycz proszę,bo mały się obudzi. Jak się zmienisz to daj znać. - skończyłam po czym zauważyłam złą minę Justina.
- W ogóle po co mam się zmieniać? Co jest ze mną nie tak? Nie cyrkuj ... a zresztą jedź, zostaw tylko Olivierka. - powiedział po czym odwrócił się jakbym była dla niego delikatnie mówiąc nikim.

**Oczami Justina**

Bałem się, że Jasmine mnie opuści, nie chciałem jednak tego okazywać. Okey, wcześniej czy później nie wytrzymałaby ze mną, ale co ja takiego zrobiłem w tej chwili?! Nie miałem ochoty dłużej z nią rozmawiać, ponieważ moja głowa pękała. Po długiej rozmowie z Jasmine, wreszcie ją namówiłem, by wyjechała zostawiając ze mną Olivierka. Co jak co, ale nigdy w życiu nie mógłbym oddać tak po prostu mojego dziecka. Wiedziałem, że z pomocą mojej matki (Pattie) dam sobie radę. Wszystko jest dla mnie teraz takie obce ... czuję się zagubiony i po prostu muszę wyładować na kimś lub na czymś emocje. Daję mi to wielką ulgę, mimo że wiem że ranię przy tym moją rodzinę. Pamiętam jak poznałem Jasmine, była bezbronna i taka nieśmiała, a jednocześnie strasznie irytująca i pyskata. Nie wiem dlaczego, ale chyba to to najbardziej mnie do niej przyciągała. To że była inna niż wszystkie dziewczyny w moim otoczeniu. Nie wiem właściwie dlaczego o tym myślę skoro mam ją stracić ... chociaż może z jednej strony to dobry pomysł, żeby od siebie odpocząć. Sam nie wiem co w tej chwili mam zrobić, czy nawet powiedzieć. To trudne ... niech ktoś mnie zrozumie, przed Jasmine udawałem głupiego, ale czuję że coś we mnie siada. Tutaj z jednej strony Believe Tour i radość, a z drugiej rozstannie i smutek. Od dawna nie radzę sobię ze stresem, może to z powodu ciągłych kłótni? Dlaczego jak wszystko zaczyna się układać ... to nagle coś się psuję?!
- W takim razie do zobaczenia ... o ile się nie mylę. - po tych słowach, dziewczyna wyszła.
- Do zoba ... - nie dokończyłem, ponieważ trzasnęła drzwiami.
Opuściłem powoli moją rękę po czym siadając na brązowo czarnej sofie oparłem łokcie o kolana i zakryłem rękoma twarz.
Jak mogłem być taki głupi i wypuścić największy skarb jaki mógłby mi się przytrafić?! Nie rozumiem co się ze mną dzieje przez ostatnie dni ... potrzebuję pilnej pomocy, ale nie wiem kogo mogę się poradzić, tym bardziej teraz gdy właściwie nie mam nikogo przy sobie. Nikogo kto mnie pocieszy i przytuli, nikogo kto da mi się zrelaksować.

**Oczami Jasmine**

Jechałam powoli cała zalana łzami, co chwila wycierałam pojedyńcze łzy, które na siłę chciały wydostać się z moich oczu. Byłam zdruzgotana ... jak mogłam go opuścić, to mój chłopak, właściwie ... moja pierwsza miłość. Nie mogę zostawić tak po prostu tych kilku lat razem z nim spędzonych, byłabym wtedy nie wporządku wobec niego i ogólnie "Nas". Ale czy "Nas" czasem już nie ma? Nie wiem co myśleć ... nie umiem dostać się do mózgu Justina. Jest pod tak grubą warstwą nienawiści i presji jaką Justin w sobie nosi, że trudno usłyszeć bicie jego serca.
Gdy tak jechałam, zadzwonił do mnie nieznany numer.
- Halo? - odebrałam i jedyne słowo jakie umiałam wymyślić to zwykłe "Halo?".
- Dzień dobry czy dodzwoniłem się do Jasmine Villegas? - zapytał, jak mi się zdawało facet.
- Tak, w czym mogę pomóc? - byłem ciągle cała zalana łzami, więc co chwile pociągałam nosem.
- Tutaj sierżant Jack Henderson. Ja w sprawie Arianny Blue - zaczął. - Okazuję się, że nóż pozostawiony pod jej ręką służył napastnikowi, nie jej. Możliwe, że cięcia na jej skórze nie były spowodowane przez nią samą, ale przez kogoś po drugiej stronie. Czy Arianna nie miała czasem wrogów? - zapytał, tajemniczo.
- N-nie z-zawsze była miłą dziewczyną, każdy ją lubił. - ledwo co mówiłam.
- Niech pani przyjedzie na komisariat ... tam Pani wszystko opowiem, mam co prawda paru podejrzanych.
Byłam ciekawa kto mógłby zabić Ariannę i przedewszystkim, dlaczego?! To co dowiedziałam się na komisariacie było dla mnie wielkim zdziwieniem ...
__________________________________________________________________________________

I jak oceniacie rozdział?!

Jestem dla Was za miła! Powinnam dodać, gdy tam będzie 10 komentarzy, a dodaję wcześniej. Jednak to nie zmienia faktu, że tam nadal macie pisać komentarze. Ze względu na to, że jutro jadę na wycieczkę to dzisiaj dodaję dwa rozdziały na cały tydzień, więc macie czas na komentowanie. :) Taka długość rozdziału Wam odpowiada? Piszcie ... / W
Rozdział ten dedykuję Aleksandrze Kaźmierskiej! :)

Ps. Jeśli Ty też chcesz dostać dedykację napisz na FB. :)

MÓJ TWITTER <---- Od dziś powiadomuję o nowych rozdziałach. :) Pod spodem piszcie swoje Twittery, najlepiej dawajcie linki. :)


Rozdział 45 cz.2!

Wysiadłam z samochodu robiąc małe kroki ku drzwi. Zamyślona szłam przed siebie, gdy natrafiłam na klamkę przed moimi oczami. Zastanawiałam się jeszcze przez chwilę czy zapukać i postanowiłam, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Nie chciałam robić cyrków i wymyślać nie stworzonych rzeczy o Justinie. Nie miałam na celu "naskarżyć" na Justina, ale jedynie mu pomóc. Głęboko w sercu czułam, że nadal go darzę jakimś uczuciem i pomimo tego co mi zrobił kocham go nad życie. Pełna nadzieji że Pattie mnie zrozumie - zapukałam w drzwi.
Po paru minutach ktoś otworzył drzwi - była to mama Justina jak się zresztą spodziewałam, ponieważ kobieta była samotna. Uśmiechnęłam się sympatycznie do kobiety i zaczęłam naszą długą rozmowę.
- Dzień dobry, mogę zająć pani chwilkę?
- Tak Jasmine, wchodź. - wskazała na małe mieszkanie, które mimo wszystko było bardzo przytulne.

***

Usiadłam na wielkiej brązowej sofie i bacznie obserwowałam kobietę. Nie chętnie chciałam zaczynać rozmowę, rodzicielka Biebera najwyraźniej to wyczuła, ponieważ wyręczyła mnie w tym.
- No więc, co się stało, Jasmine?
- Muszę z Tobą porozmawiać, z Justinem dzieje się coś złego. - z twarzy Pattie nagle zniknął uśmiech, a mi wcale nie było "do śmiechu".
- O czym Ty mówisz? - zapytała, wstawiając w tym samym czasie wodę na herbatę.
- Wiesz, Justin ostatnio zaczął zachowywać się agresywnie wobec mnie. Delikatnie oczywiście mówiąc. Nie wiem już co zrobić, nie chcę się z nim rozstawać, ale sytuacja mnie do tego zmusza. Co nie zrobię zawsze będzie źle. Wczoraj był niedopomyślenia wściekły i zaczął mocno mnie krzywdzić. Gdy podniósł na mnie rękę nie wytrzymałam i po prostu musiałam tu przyjechać. Nie wyobrażam sobie żebyś o tym nie wiedziała. Twój syn naprawdę się zmienił, kiedyś był kochany i opiekuńczy, teraz coraz częściej sięga po alkohol i jest agresywny. - powiedziałam cała we łzach.
- Ja ... ja n-nie w-wiem co powiedzieć ... to nie możliwe! - zaczęła wmawiać sobie, że to nie prawda. Ale niestety w tej chwili byłam z nią zupełnie szczera.
- Pattie niestety, ale mówię prawdę. Też chciałabym, żeby to było kłamstwem, ale niestety ...
Kobieta podeszła do mnie i zaczęła pocieszać, podała mi chusteczkę i zaczęła mnie przytulać.
- Naprawdę próbowałam z nim jakoś wytrzymać, ale już nie daję rady. Czas wziąść się w garść i zacząć życie od nowa. - zaczęłam wzrokiem szukać Olivierka.
- A gdzie Olivierek? - zapytałam wbijając wzrok w kobietę, tak że mogłabym wywiercić w jej twarzy dziurę.
- Jest na górze. Jasmine ... wyjedź z Olivierkiem na chwilę. Daj sytuacji ochłonąć. Czas leczy rany ... daj Justinowi chwilę złapać oddech i przemyśleć sobie wszystko. Pamiętaj tylko, że macie razem syna i nie możesz zrobić niczego głupiego ... - zaczęła pakować Olivierka pewna, że się zgodzę.
- Oczywiście, Pattie. - Powiedziałam. - Ale gdzie mam wyjechać? - dodałam po namyśle, że nie będę miała gdzie jechać.
- Niedaleko z tąd ... jakieś 30 km jest mały domek, ale przytulny ... dokładną mapę zaraz Ci pokażę. - Wyciągnęła mapę i mi ją pokazała po czym poszła po małego Olivierka.

***

Patrzyłam jak kobieta wkłada dziecko do wózka i daję mi go.
- Dziękuje za wszystko, Pattie. - powiedziałam po czym z dzieckiem udałam się do Justina, miałam nadzieję, że chociaż na chwilę zostawi mnie w spokoju i da rozstać się bez żadnych zakłuceń ... niestety tak nie było.
________________________________________________________________________________

Sprawa z Arianną już niedługo. Czekam tylko aż moja wena co do tego przyjdzie. Jak oceniacie dzisiejszy rozdział? Mi się nawet podoba, chociaż jest lekko mówiac "strasznie monotonny". Co ma cie na myśli pisząc "masz dziwny styl pisania ..." Bardzo mnie to ciekawi, więc piszcie w komentarzach. Jutro jadę na wycieczkę, więc kolejny rozdział pojawi się za jakieś 4-5 dni. :) / W
ASK OPOWIADANIA
FAN PAGE OPOWIADANIA

poniedziałek, 6 maja 2013

Fan Page na Facebooku!

Hej!
Teraz możecie obserwować każdy nowy ruch dotyczący opowiadań. :P Jeśli będę miała jakiś nowy pomysł to od razu napiszę o tym na fan page. :) Jeśli macie ochotę być administratorem to piszcie na Facebooku lub na : wiktorka3@interia.pl
Proszę o lajkowanie, ponieważ to daję wielką motywację. :**
Nie zauważyłam nawet jak wiele się tu zmieniło, jest już ponad 49 tysięcy wyświetleń i 20 obserwatorów! Jest pod każdym postem ponad 400 wyświetleń oraz 30 komentarzy. Może dla kogoś to mało, ale dla mnie to naprawdę wielki sukces. Jeśli jesteś fanką to napisz, a ja obiecuję jakiś wspaniały dedyk dla Ciebie. / W
Oto mój FAN PAGE, tak prowadzę go sama. :)

JAK OCENIACIE NOWY WYGLĄD BLOGA? 

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 44 cz.2! / Dokończone!!!!

Zakryłam swoje oczy poduszką i zaczęłam wycierać w nią cały swój dzisiejszy makijaż. Nie spotkałam się jeszcze nigdy z tą stroną Justina. Zawsze był uroczy, miły i opiekuńczy. Co go tak nagle zmieniło?! Zaczęłam zaśmiecać sobie głowę różnymi myślami. Czyżbym przestała być atrakcyjna? A może ma kogoś na boku? Dużo różnych myśli miałam w swoim mózgu. Były naprawdę przeróżne ... niektórych się nawet bałam. Czuję się źle z tym, że nie mogę nawet się obok niego położyć i dać ponieść jego zapachu. Moje nadgarstki strasznie piekły co spowodowało u mnie lekkie drgawki. Mój podbródek cały czas był w ruchu, a ja nie mogłam tego opanować. Postanowiłam, że nie będę już więcej myślała i po prostu zasnę.  Niestety ... nie udało się, więc poszłam by odprężyć się do kuchni.

**Oczami Justina**

Zaspany przekręciłem się na drugi bok, chcąc przytulić się do Jasmine zdałem sobie sprawę co przed chwilą się wydarzyło. Ale czy to moja wina?! Pewnie, że nie ... po prostu nie miałem ochoty. Ona nawet nie była wstanie odpowiedzieć mi na jedno pytanie. Dałem jej czas na przemyślenia, a ona nazwała mnie jak zwykła tania dziwka "dupkiem"?! O nie ... nie dam sobie tak mówić. Jasmine powinna mieć do mnie szacunek. Bez przesady nie zawiodłem jej aż tak wiele razy. Co prawda to prawda ... zdradziłem ją i większość kłótni była spowodowana moim zachowaniem, ale czy to powód by całe życie się o to obwiniać. Owszem, Jasmine ma prawo mieć jakieś potrzeby, ale jeśli ja ich nie zaspokajam to właściwie po co jeszcze razem mieszkamy?! Po co wychowujemy razem syna ... i w ogóle po co ta cała szopka?! Przecież każdy wie, że nie jesteśmy szczęśliwi. Ostatnio coś zaczynało się psuć. Postanowiłem już ... to musi się skończyć!
Zszedłem po schodach i wchodząc do jednego z pomieszczeń nazwanego "kuchnią" spojrzałem na siedzącą przy stole dziewczynę. Wyglądała tak bezbronnie, zauważyłem, że jej nadgarstki są czerwone jak ogień i osiniaczone. Czyżby to moja wina? Nie wierzę w to ... to nie może być prawda. Co ze mnie za facet skoro podnoszę rękę na własną kobietę?!
 - To moja wina? - zapytałem przełykając głośno ślinę.

Dziewczyna nie odezwała się ani słowem, tylko zakryła włosami siniaki i zaczęła popłakiwać cicho w swoją rękę, którą cały czas miała na twarzy.

- Odpowiesz mi? - zapytałem oschle, upijając łyk 'wody'.
- Czy jestem godna by z Tobą rozmawiać? O ile wiem nie chcesz rozmawiać z "suką"! - powiedziała nadal cicho popłakując, tylko, że tym razem odkrywając rękę z twarzy, tak by pokazać mi jak bardzo ją skrzywdziłem.
- Przestań ... nie moja wina, że zachowałaś się jak "tania dziwka".
- Dość tego, Justin! Nie mogę uwierzyć, że po tym ile razy Ci przebaczyłam ty nie masz dla mnie ani krzty szacunku.
- No i co z tym zrobisz?! Przecież mnie nie zostawisz ... za dużo być wtedy straciła. - powiedziałem upijając kolejny łyk alkoholu.

**Oczami Jasmine**

- Jesteś kompletnie pijany! Opanuj się, bo nie wytrzymam z Tobą dłużej ... poradziłabym sobie lepiej niż sobie to być wyobraził. - powiedziałam wstając i przybliżając się do Justin'a.
- Na pewno ... - parsknął śmiechem, a w jego słowach było czuć ironię.
- Nie wycofuję moich słów ... jesteś zwykłym dupkiem, jaki facet podnosi rękę na kobietę?! - krzyknęłam dając mu z tzw. "liścia".
- Spierdal*j stąd! - krzyknął pokazując na drzwi, po czym upadłam a on zaczął mnie kopać.

Jaki  facet tak postępuje?! No pytam się ... jaki?! Żaden ... no właśnie. Bo to zwykła cipa.

Postanowiłam wyjechać jak najdalej stąd, najpierw jednak zdecydowałam się wstąpić na rozmowę do Pattie - mamy Justin'a. Ciekawe ile rzeczy nie wie o swoim synu ... od jakiegoś czasu zaczął więcej pić i chyba nawet brać narkotyki. Nie wiem o co chodzi. Okey .... zaczął przyjaźnić się z Lilem Twistem, ale przecież ... nie! A może jednak?!

Jadąc zaczęłam płakać, mój chłopak mnie uderzył ... cieszę się, że jeszcze nie doszło do ślubu, bo nie wytrzymałabym już tych wszystkich sądów ... i papierów.

Gdy podjechałam pod dom Pattie, wysiadając z samochodu zaczęłam zastanawiać się czy mogę jej w ogóle coś powiedzieć ... zdecydowałam, że tak. Ona jest jego matką i wkońcu musi wiedzieć co dzieję się z jej synem.

_________________________________________________________________________________

Hej! Naprawdę nie mam weny, a pisanie rozdziałów sprawia mi wielką presję. Boję się, że coś pójdzie źle i przez to mnie znienawidzicie. Kocham Was i nie chcę zostawiać tego bloga, ponieważ historia i fabuła moim zdaniem jest całkiem ciekawa. Dla fanów sprawy z Arianną mam dobrą wiadomość, ponieważ już niedługo dowiemy się co lub kto stoi za sprawą śmiercią Arianny. Mogę podpowiedzieć, że śmierć Ari nie wiążę się ze samobójstwem. :) / W