wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział 60 cz.3!

Byłam wręcz załamana tym co usłyszałam. Dlaczego to akurat mnie spotyka taki pech w życiu? Najchętniej wróciłabym do dzieciństwa. Oddałabym za to wszystko!

Lekarz wbiegł do sali, a ja patrzyłam przez szybę jak mój tata walczył o życie. To był straszny widok. Nie bałam się wtedy o siebie inne tego typu rzeczy. Obchodził mnie tylko mój tata. Nie chciałam go stracić ... Widać było, że lekarz robił wszystko co w jego mocy, a mój tata był cały zmęczony tą sytuacją. Nagle lekarz zasłonił Nam widok i kazał poczekać na korytarzu. Widziałam jak wyworzą mojego tatę z sali do innej - intensywnej terapii. Byłam zła na siebie, że wyjechałam do Los Angeles, tym samym zostawiając go tutaj, w Kanadzie. Jedynym powodem, który wywołał uśmiech na mojej twarzy, był fakt, że mój tata jednak żyje. 'Ucieszona' wtuliłam się w moją mamę, jak mała, bezbronna dziewczynka. Dawno się tak nie czułam. Fajnie jest tak wrócić do dzieciństwa... wtedy wszystko wydawało się takie proste. Brak problemów i płaczu. Otworzyłam załzawione oczy, gdy nagle ukazał mi się obraz Justina. Najchętniej przyłożyłabym mu i uwierzcie, że w tym momencie byłam zdolna do wszystkiego. Podeszłam do niego i zaczęłam pokazywać wyjście nic się nie odzywając. Mimo, że wyglądałam na spokojną i opanowaną to uwierzcie, że tak nie było. W środku pękałam, chciałam wyrzucić mu prosto w twarz co o nim sądzę. Jednak nie byłam do tego zdolna w takim miejscu. Zaczęłam iść w stronę wyjścia, a Justin udał się wraz ze mną. Przechodząc przez korytarz łzy lały się po moich policzkach. Nie wiedziałam co powiem Justinowi. Czułam jak patrzy się na mnie. Na moją twarz, na słoną ciesz spływającą po mojej twarzy. Zrozumiałam, że cały mój świat nagle się załamuję. Cichutko niszczy i choć wiem, że tak jest nie chcę się do tego przyznać. Nie chcę dopuścić do siebie myśli, że to już koniec. A jednak ...

Chciałam uchylić drzwi, by wyjść z sali pooperacyjnej, jednak Justin był szybszy. Zdziwiłam się. Spojrzałam na niego, jednak przez ułamek sekundy ten widok zbrzydł mi. Kiedyś wydawało mi się, że wiem o tym chłopaku wszystko - mimo, że w tamtym czasie znaliśmy się kilka miesięcy. Obecnie minęło już kilka lat, a mi zdaję się, że nic o nim nie wiem. Może to było tylko złudzenie. Może był kolejną ludzką marionetką, którą ktoś stale poruszał, nie dając jej swobody. Może po prostu się pomyliłam. W tej chwili próbowałam zrzucać całą winę na siebie. Chciałam usprawiedliwić Justina. Nie chciałam żywić do niego urazy.

W końcu doszliśmy do pobliskiej restauracji, która była połączona ze szpitalem. Justin pomógł mi zdjąć mi kurtkę. Zaczęła się nasza rozmowa, która miała wytłumaczyć wszystko.
- Hej - zaczął nieśmiało Justin. Widziałam jak nerwowo bawi się swoimi palcami. Chciał uniknąć kontaktu wzrokowego.
- Przejdźmy do rzeczy - odpowiedziałam surowo. - Chcę wiedzieć wszystko, od początku do końca. Proszę.
- Jasmine, wstydzę się o tym mówić. Jestem cholernym dupkiem, zrobiłem tyle złego. Tak wiele razy Cię zraniłem. - cały czas patrzył w stół.
- Do rzeczy, nie mam całego dnia. - mój głos był tak twardy i  bezuczuciowy, dokładnie opisywał mój obecny stan.
- Tego wieczoru gdy wróciłem pijany byłem u Belli. - wreszcie uniósł wzrok i spojrzał na mnie. - Do niczego nie doszło, ale okazało się, że jest chora na raka. Chciałem wrócić do niej, zostawić Cię. Byłem naprawdę głupi. Nie wiedziałem co robię. Potem powiedziała, że jest w ciąży, więc tym bardziej nie mogłem jej zostawić. Czułbym się okropnie. - wziął oddech i kontynuował - W tamtym momencie myślałem tylko o niej. Nie wiedziałem co zrobić, więc poszedłem do pab'u obok. Tam spotkałem Ryan'a i to właśnie on przywiózł mnie z powrotem. Dalej nie pamiętam co się działo. Mam tylko urywek Twojego krzyku i płaczu. - posmutniał.
- Owszem, zraniłeś mnie i nie dziw się, że patrzę na Ciebie z pogardą. - opuściłam wzrok.
Justin widząc to złapał mnie gwałtownie za nadgarstki i odwrócił je. Ja momentalnie pisknęłam i zacisnęłam zęby z bólu. Justin spojrzał w miejsce którego wcześniej dotykał i ujrzał głębokie rany, oznaczające mój ból.
- Jasmine ... - połknął głośno ślinę. - To przeze mnie? - spojrzał na mnie zmartwionym i pełnym załamania wzrokiem.
- Zamknij się! - zaczęłam płakać. - Nie wiesz ile przez Ciebie nocy przepłakałam. Ile razy chodziłam z podkrążonymi oczami i siniakami na rękach. Co miałam kurde zrobić? Ciesz się, że jeszcze żyję. W jednej chwili załamał mi się cały świat. Jak myślisz, przez kogo, kurwa?
- Skarbie ... - powiedział załamany.
- Nie skarbuj do cholery! Już nigdy nie będę Twoim skarbem. Nie dzwoń, nie pisz. - poprosiłam gniewnym głosem.
- Czyli to już koniec Nas? Koniec tego wszystkiego? - zapytał patrząc mi głęboko w oczy z nadzieją, że odpowiem "nie". Jednak nie tym razem.
- Tak, Justin ... - wstałam, założyłam kurtkę i odeszłam. - Żegnaj.
- Przepraszam ... - syknął cicho, ale wystarczająco bym go usłyszała.

_______________________________________________________________

Hej!!! :)))

Wiem, że postu długo nie było, ale to z powodu moich ciągłych obowiązków. Obecnie prowadzę 3 blogi i naprawdę nie mam już siły. Dobrze, że jest jeszcze Zuza, która już niedługo napiszę rozdział świąteczny. :D

Jak myślicie, Justin wreszcie weźmie się w garść? Jasmine wybaczy Justinowi czy to już ostateczny koniec?

Mój Ask - pytajcie o co chcecie, proszę jednak o pytania bardziej dotyczące tego opowiadania. :) / W

Mój e-mail: wiktorka3@interia.pl

Fan Page na Facebooku - Bardzo proszę o lajkowanie, najlepszych fanów pod słońcem, czyli Was. Tutaj również możecie prosić o dedykację. :D

Twitter - https://twitter.com/OpowiadaniaoJus (followujcie)

Komentujcie. :3


Kocham Was bardzo < 3 W



11 komentarzy:

  1. Jasmine musi wybaczyć Justinowi bo w mojej wyobraźni mam ich obraz i są serio słodką parą. Justin w końcu musi wziąść się w garść i przestać krzywdzić Jasmine bo dochodzi do tego że zaczeła się ciąć. A i jeszcze jedno zasadnicze pytanie gdzie w tym czasie był ich synek ??? Zajebisty i ze zniecierpliwieniem czekam na next'a.

    OdpowiedzUsuń
  2. No kuźwa !
    Niech oni sobie wybaczą<3


    Kocham to opowadanie <3<3<3

    Anana

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszee daj NN w sobotę . Kocham Cb i Twój blog . Pozdro .

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, świetny blog, a opowiadanie genialne :) czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie :) www.http://just-give-me-a-chance.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, świetny blog, a opowiadanie genialne :) czekan na następny rozdział i zapraszam do siebie :) www.http://just-give-me-a-chance.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. czekałam długo na ten roździał mam andzieje ze następny bedzie w grudniu :** zapraszam do mnie :) http://utopicsiewtwojejpamieci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. o jezu booski...aż się popłakałam..oby był szybko kolejny, bo nie mogę się doczekać...
    Jejku niech oni wrócą do siebie i niech to nie będzie ostateczny koniec....Ale z drugiej strony dobrze tak Justinowi...nie no czekam na NN oby był szybko <33333333

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG!!! cudoooo mam nadzieje że oni sie jeszcze pogodzą koffffam <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie jest super ! Nie mogę się powstrzymać i płaczę. Nie mogę, gdy oni się kłócą i w ogóle. Jesteś super pisz więcej takich opowiadań. Powodzenia !

    OdpowiedzUsuń

Uwaga! Jeśli przeczytałeś/aś ten post/rozdział napisz proszę komentarz ze swoją opinią. To natchnie mnie do dalszego pisania. Serdecznie z góry dziękuje za każdy dodany komentarz! :) / W