sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 71 cz.4!

Czuję, że wreszcie wszystko wraca do normy. Justin jest wspaniałym narzeczonym, a jeszcze wspanialszym ojcem. Czego chcieć więcej? Idealna rodzina - znaczy chyba na razie tylko na pozór, a jak wiemy pozory mylą. Nie chcę zapeszać, chcę żeby to wszystko wreszcie wyszło! Przecież kochamy się jak nikt inny, a każda kłótnia tylko bardziej nas do siebie zbliża. Tak, tak, wiem - nigdy już nie będzie tak samo jak było na początku. Pierwsze 'randki' na których nikt nie chciał zrobić tego pierwszego kroku. Problemy, wyjazdy, powroty, kłótnie, zdrady - wszystko byliśmy w stanie sobie wybaczyć. Zamykam ten rozdział w moim życiu. Zaczynam nowe, spokojne życie z Justinem! I tylko z Justinem ...

W drodze do domu zajechaliśmy do Mc'donalda. Tak, zgadłaś - to tutaj odbyła się nasza pierwsza randka. Dokładnie pamiętam przy którym stoliku wtedy siedzieliśmy. Kanada, koniec roku szkolnego, nasz projekt, aparat, który Justin przez przypadek mi wziął, moja mama próbująca się do mnie dodzwonić ... i my, zupełnie nie spodziewający się co przyniesie 'jutro'. A teraz? Teraz mamy dziecko, masę przetrwanych kłótni za sobą i mimo wszystko powracamy tutaj nie żałując żadnej chwili. Wspaniałe, prawda?

Gdy zobaczyliśmy ten budynek obydwoje spojrzeliśmy się na siebie i uśmiechnęliśmy.
- Pamiętasz co tu było? - zwrócił się do mnie.
- Nie wierzę, że pamiętasz... - zarumieniłam się lekko.
- No, pamiętam. Tu było najlepsze jedzenie! - zaśmiał się, a ja puknęłam go w ramię.
- Uwielbiam gdy mnie bijesz i myślisz, że mnie to boli. - pocałował mnie w czoło cały czas patrząc się na drogę.
- Ojj, Justin ... - wywróciłam lekko oczami.
- Żartuję, skarbie. Pamiętam tylko, że tutaj odbyła się najlepsza randka w moim życiu, z najseksowniejszą dziewczyną w całej szkole. - uśmiechnął się.
Znowu! Znowu ten cholerny uśmiech 'na Biebera' za który go pokochałam do szaleństwa. Czy ona ma jakieś niedoskonałości? Jak można być tak perfekcyjnie idealnym? Tak, wiem, że ideały nie istnieją, ale coraz bardziej mi się wydaję, że on jest wyjątkiem.

Wreszcie Justin znalazł miejsce, gdzie mógłby zaparkować. Wysiadłam z samochodu. Otworzyłam drzwi, by dostać się do mojego synka. Odpięłam mu pasy i wysadziłam z fioletowego fotelika. Justin przejął go na swoje ręce, gdyż moje nie doszły jeszcze do swojego idealnego stanu. W sumie to chyba nigdy nie dojdą ...

Weszliśmy do budynku. Justin odnalazł nasz stolik i posadził małego w foteliku, a sam poszedł coś zamówić. Siedzieliśmy od razu przy wejściu, więc doskonale widzieliśmy kto dostawał się do budynku. Tym razem wszedł do niego facet z brązowymi włosami i czarną kurtką, którego o dziwo skądś kojarzyłam. To był on ... mój były chłopak Mike ... Wystarczyło, że spojrzał się na mnie i od razu na jego twarzy zagościł uśmiech. Tak, mężczyźni mają wspaniałe uśmiechy.
- Jasmine? - przytulił mnie.
- Mike? - w tym samym czasie zadałam mu pytanie, które potwierdziłoby, że to on.
- Tyle lat minęło od naszego ostatniego spotkania ... - mówił patrząc się ciągle w jeden punkt.
- Racja ... - potwierdziłam.
- Widzę, że wiele się u Ciebie zmieniło. - wskazał na Olivierka.
- Tak, to mój syn. - przyznałam z dumą.
- Kto jest tym szczęściarzem? - zaśmiał się lekko.
Nagle zza jego pleców wyszedł Justin, który wcale nie był zadowolony jego widokiem. Pamiętam, że nigdy się nie lubili, a ich ostatnie spotkanie skończyło się bójką...
- Justin, tym szczęściarzem jest Justin. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Oo, nadal jesteście razem ... - wymusił z siebie swój uśmiech. - Tak więc gratulacje... - podał rękę w kierunku Justina.
- Taa ... - to była jedyna odpowiedź Justina. Zignorował rękę Mike i zajął miejsce obok mnie.
- No cóż, ja nie przeszkadzam. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. - powiedział.
- Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. - powiedział pod nosem Justin.
Chciał się do mnie przytulić, jednak ja wiedząc, ze to zrani Justina wysunęłam mu swoją rękę. On pocałował ją, po czym wyszedł machając w stronę małego.

Wreszcie mogliśmy być sami ... jednak Justin cały czas był jakiś przygnębiony, zdenerwowany.
Zaczęłam karmić mojego synka pysznościami, które dostał od tatusia. Widać, że był zadowolony i smakowało mu po tej jego roześmianej buźce. Cieszyłam się jego szczęściem.

- Justin ... - zwróciłam się do miłości mojego życia.
- Żadne Justin. Co on tu robi? - zapytał ze złością w głosie.
- Nie krzycz na mnie, dziecko tu jest. Nie wiem, najprawdopodobniej wprowadził się do Kanady. - spuściłam głowę na dół.
- Nie chcę go więcej widzieć ... nie chcę żebyś Ty go więcej widziała ... - powiedział. - Nie pamiętasz ile krzywdy nam wyrządził?
- Dobrze, kochanie. Koniec tematu. - pocałowałam jego blady od złości policzek, który pod wpływem tego gestu zmienił się na różowy.

Dzień minął dalej spokojnie. Justinowi poprawił się humor, a ja byłam z tego faktu okropnie zadowolona. Wiedziałam, że muszę znaleźć sobie wreszcie jakąś pracę, jednak ja tak naprawdę sama nie wiedziałam co chcę robić w życiu.

Taniec to coś dzięki czemu zawsze żyłam ... tak, właśnie z tym muszę połączyć moją przyszłą pracę... - pomyślałam.

Usiadłam przy komputerze i zaczęłam przeglądać ogłoszenia zamieszczone w internecie ... Złożyłam ich okropnie dużo.
Teraz tylko czekać. - pomyślałam.

Czekanie, znowu to cholerne czekanie.

_____________________________________________________________________

Szykuję dla Was zwiastun 5 części. Czekacie? :)

Przepraszam za nieobecność, ale chyba mnie rozumiecie. Mam tyle nauki ...
Teraz wakacje, więc rozdziałów będzie więcej. OBIECUJĘ.

Kocham Was mocno! <3

Co sądzicie o tym rozdziale? Podoba Wam się postać Mike, którą teraz będziecie widzieć coraz częściej?

My Life  <---- wchodzimy!

Mój Ask - pytajcie o co chcecie, proszę jednak o pytania bardziej dotyczące tego opowiadania. :) / W

Mój e-mail: wiktorka3@interia.pl

Fan Page na Facebooku - Bardzo proszę o lajkowanie, najlepszych fanów pod słońcem, czyli Was. Tutaj również możecie prosić o dedykację. :D

Twitter - https://twitter.com/OpowiadaniaoJus (followujcie)

25 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ

25 komentarzy:

  1. SUPER !!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku jaki boski..jestem ciekawa co się wydarzy w kolejnym rozdziale i kolejnej części...oby tylko ten Mike niczego nie zrobił...i żeby Justin z Jasmine byli razem już do końca..czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  3. hoxigsbd slotki ten rozdzial, Jasmin i Justin tak do siebie pasuja, tylko niech Mike im nie przeszkadza, w sumie to juz go nie lubie. Ale tez sie ciesze ze bedzie 5 sezon sjdjbd lepiej juz byc nie moglo. Zycze wenny i do nastepnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. imazing for ever kocham to czekam na next bo to jest cudowne

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny <3 NEXT PLEASE <3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  6. zapraszam też do mnie :)
    http://in-pursuit-ofhappiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. super czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś znalazłam i przeczytałam całego Twojego bloga. Jest świetny :))) Troche martwiłam się, że Justin i Jasmine nie wrócą do siebie a jednak ;) czekam na next i weny życzę :33

    OdpowiedzUsuń
  9. daj już następny bo nie umiem się doczekać !

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże dziewczyno jaki ty masz dar ok pisania ;* Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski rozdział. Czekam na next i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. daj następny rozdział plis

    OdpowiedzUsuń
  13. next next next

    OdpowiedzUsuń
  14. błagam daj następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  15. cudownie piszesz oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. to jest super z niecierpliwością czekam na następny rozdział :) !!!

    OdpowiedzUsuń
  17. jakie to jest boskie błagam napisz 72 rozdział .To opowiadanie stało się częścią mnie zawsze rano i wieczorem czytam i nie mogę się doczekać co będzie później.Poprzednie rozdziały są supeer ,a następne pewnie tez będą . Pisz szybko następny rozdział czekam !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. kiedy next ? Już nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń

Uwaga! Jeśli przeczytałeś/aś ten post/rozdział napisz proszę komentarz ze swoją opinią. To natchnie mnie do dalszego pisania. Serdecznie z góry dziękuje za każdy dodany komentarz! :) / W